Artykuły

Zgrabne nic

"The Fantasticks" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze Szkolnym PWST we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.

Musical "The Fantasticks", czyli słaby dyplom wydziału lalkarskiego

Cherlawe libretto Toma Jonesa (tego od "Green Green Grass Of Home") najpierw poprawiali na spółkę Wojciech Młynarski i Kazimierz Piotrowski, potem rozbudował go Jan Szurmiej, by mogli zagrać wszyscy dyplomanci. Tak jego osią stał się mur z "Zemsty" Fredry i trafił na scenę lekko sparafrazowany słynny dialog "podejdź no do płota" z "Samych swoich" Sylwestra Chęcińskiego. Adaptatorzy wspomagali się też innymi cytatami filmowym oraz ambitnie inspirowali Szekspirem, Wolterem, Ibsenem i każdym, kto się po drodze napatoczył.

Walory tego przedstawienia to parę piosenek zgrabnie nałożonych na skromne pląsy przez speca od takich przedsięwzięć, czyli Szurmieja. Dlaczego ten musical zrobili lalkarze, a nie przyszłe gwiazdy dramatu? Nie zgadnę.

Nieszczęściem są kochankowie, wokół których mota się anegdota. Kompletnie drewnianemu Arturowi Gotzowi (Matt) i, nadrabiającej momentami naturalnym dziewczęcym wdziękiem, Annie Walkowiak (Luiza) nie udało się niczego zaśpiewać czysto. Solo chyba nikt nie trafiał w nuty. Aktorsko wcale nie było lepiej, poza paroma błyskami (komiczna Beata Łozowska). Wygląda na to, że ktoś zrobił krzywdę tym młodym ludziom, przyjmując ich do Szkoły

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji