Artykuły

"Operetka" w Dramatycznym

polska prapremiera napisanej w 1966 r. "Operetki" Witolda Gombrowicza odbyła się w kwietniu 1975 r. na scenie Teatru Nowego w Łodzi. Spek­takl ten był niemałym wyda­rzeniem teatralnym. Zaprezen­towany na XVI Wrocławskim Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych przyniósł jego twórcom i wykonawcom 5 na­gród I stopnia i nagrodę aktor­ską II stopnia.

Kolejna premiera "Operetki", przygotowana w tym roku przez stołeczny Teatr Dramatyczny, na ostatnim festiwalu wrocław­skim odniosła sukces równie duży. Za spektakl ten nagrody otrzymali: Maciej Prus - za reżyserię, Sławomir Dębosz - scenografię, Jerzy Satanowski - za muzykę, Gustaw Holoubek - za rolę mistrza Flora, Zbigniew Zapasiewicz - za rolę księcia Himalaj i Piotr Fronczewski - za rolę księcia Szarma.

Te dwie, niemal tak samo na­grodzone, a przecież różniące się od siebie inscenizacje "Ope­retki", dowodzą jak wspaniałe potencjalne możliwości tkwią w jej tekście. Ich wykorzystanie może dać w efekcie spektakl sa­tysfakcjonujący jednako i twór­ców, i widzów. Lecz tekst ten jednocześnie kryje w sobie groźne niebezpieczeństwo - można z niego na scenie zrobić okrop­ność. Bo "Operetka" do wysta­wienia jest naprawdę bardzo trudna.

Gombrowicz w pełni zdawał sobie z tego sprawę. W komen­tarzu do niej pisał: "Ale... jak tu nadziać marionetkową pusto­tę operetkową istotnym drama­tem? Gdyż, jak wiadomo, robo­ta artysty jest wiecznym łącze­niem przeciwieństw - i, jeśli zabierałem się do formy tak lekkomyślnej, to żeby ją opatrzyć i uzupełnić powagą i bó­lem. Z jednej strony przeto ta operetką winną być od począt­ku do końca tylko operetką, nie­naruszalna i suwerenna w swo­ich operetkowych elementach; a z drugiej strony ma być jednak­że patetycznym ludzkości dra­matem". I dalej: "Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym pa­tosem dziejowym - maska operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludz­kości oblicze - to byłaby chy­ba najlepsza inscenizacja "Ope­retki" w teatrze".

Maciej Prus w swej insceni­zacji osiągnął taki właśnie efekt, o jakim pisze Gombrowicz. I jeszcze raz - po "Nocy Listopa­dowej" i "Dziadach" - pokazał, te jest jednym z naszych najciekawszych, najdojrzalszych reży­serów. Tych, którzy w swej pra­cy posługują się myślą 1 inteli­gencją i nie sięgają po nic w gruncie rzeczy nie znaczące, pseudoawangardowe chwyty. Inscenizacja Prusa jest właśnie inteligentna, a ponadto odzna­cza się umiarem i gustem. To ważne. Nie jest ona, naturalnie, wy­łącznym sukcesem Prusa. Świadczy o tym przytoczony wy­żej werdykt wrocławskiego ju­ry. Jej walorem jest także świetna muzyka Satanowskiego, spokojne kostiumy Ireny Bie­gańskiej i gra całego zespołu współtworzącego tę swoistą gombrowiczowską atmosferę, na którą składa się i specyfika języka, i sposób tworzenia sytua­cji, i charakter postaci. Choć nie oznacza to, by wszystko w tym spektaklu było idealne - można chwilami mieć zastrze­żenia, zwłaszcza do dykcji i śpiewu. Ale rekompensatą są kreacje aktorów .- przede wszystkim Zbigniewa Zapasiewicza, z którym świetną parę tworzy Halina Dobrowolska (księżna Himalaj), Piotra Fron­czewskiego i sekundującego mu w idiotyzmie Jana Tomaszew­skiego, Gustawa Holoubka, Stanisława Gawlika (Proboszcz). Witolda Skarucha (Profesor) i współgrającego z nim do pary Marka Obertyna (hrabia Hufnagiel). Polecam tę "Operetkę" gorąco. Jest to bodaj najciekawsza z premier przedstawionych nam w tym sezonie przez stołeczne teatry. Polecam ją szczególnie widzom, którzy obejrzeli "Krawca" Mrożka w Teatrze Współczesnym. Będą oni mieli świetną okazję porównać te dwa utwory, których głośną już cechą jest to, że ich autorzy niezależnie od siebie sięgnęli po podobny temat - porównać i przekonać się jak odmiennie go potraktowali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji