Artykuły

Życie może być inne

"Słoneczna linia" Iwana Wyrypajewa w jego reżyserii w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Iwan Wyrypajew najczęściej w swoich dramatach sięga po motyw zazdrości, nienawiści, nieumiejętności znalezienia porozumienia z drugim człowiekiem czy niespełnionej miłości. Ta stała inspiracja wielu twórców u niego zwraca uwagę niewielką ilością odwołań do otaczającej nas rzeczywistości. Tak też jest w przypadku "Słonecznej linii", która trafiła na scenę Teatr Polonia. W najnowszym tekście autora "Snów" znowu niezwykle istotna jest forma, o której decyduje płaszczyzna semantyczna zawarta w samym języku. Wyrypajew jak nikt inny potrafi zwykłą codzienność inkrustować elementami nie pozbawionej dowcipu ironii, a także poetyckim komentarzem, stawiającym poruszane problemy w innych kontekstach, wychodzących poza czysty realizm i uporządkowaną psychologię.

"Słoneczna linia" imponuje przede wszystkim szalenie żywiołowym przebiegiem akcji i dynamicznym tempem, które Wyrypajew osiąga dzięki maksymalnemu wykorzystaniu umiejętności Karoliny Gruszki i Borysa Szyca. I o ile prowadzenie frazy przez tą pierwszą w zasadzie niczym już nie zaskakuje (podobna modulacja głosu aktorki i melodyka zdań przypomina chociażby "Nieznośnie długie objęcia" wciąż grane w Teatrze Powszechnym albo momentami patetyczną deklamację w Tańcu "Delhi" w Narodowym), to prawdziwym odkryciem tego spektaklu jest rola Borysa Szyca, pełna pasji i czytelności eksponowanych w tekście znaczeń. I choć nie wiem jakbyśmy się starali widzieć w tym tylko pokazywanie emocji, a nie ich granie, to w moim mniemaniu w przypadku Hamleta ze Współczesnego jest jednak widoczne wychodzenie poza tę konwencję. Co dzięki zastosowanej hiperwyraźności i zdecydowanej wokalizacji - mam takie nieodparte wrażenie - działa odświeżająco na recepcję dramatu i podejmowane przez Wyrypajewa próby eksplorowania sztuczności w teatrze.

Sztuka dialogu została tutaj opanowana do perfekcji, choć powiedzmy od razu, że nie jest to konwersacja typowa dla czysto realistycznej sztuki psychologicznej. Wiele tutaj powtórzeń, językowych nawiązań, używanych w specyficzny sposób wulgaryzmów, nie zawsze tak potoczyście jak to robimy w życiu. Przekleństwa zdają się być immanentnie zrośnięte z warstwą języka, nie są tylko ornamentem czy przerywnikiem mającym ostudzić czy też podbić nasze emocje. Rozpisana na dwie osoby rozmowa, każe nam przyjrzeć się małżeństwu z siedmioletnim stażem, które znajduje się w tym samym momencie życia. Tyle że dla niego ważne jest zakończenie spłaty kredytu i pojawiająca się w konsekwencji możliwość powiększenia rodziny, a dla niej najbardziej istotna jest granica, której mąż nie potrafi przekroczyć, by osiągnąć pełnię małżeńskiego porozumienia.

Przedstawienie ma swoją wyraźnie rysowaną dramatyczną trajektorię, dzięki czemu wciąga od pierwszych kwestii bohaterów. Sekwencje zabarwione silnie emocjonalnie są kontrapunktowane wprowadzaniem klimatów lirycznych, w których autor nie rezygnuje też z prozodii natury komediowej. Wyrypajew ciekawie ukazuje poszczególne elementy, które determinują nasze międzyludzkie relacje i zachowania - sposób artykułowania bliskości, szczerości, wzajemnej troski, które zderza z odruchami pozbawionymi najmniejszej czułości czy odrobiny współczucia, z awanturami doprowadzającymi niemalże do rękoczynów.

Konstrukcja dramatu, jak zawsze u autora "Tlenu", nie jest oparta na samych oczywistościach, zawiera również projekcje wewnętrznych stanów bohaterów, czasami objawianych w monologach, czasami w powtarzanej jak mantra frazie zdaniowej, w krótkim przypomnieniu. Ta irracjonalność widoczna jest szczególnie w postaci Barbary, wtedy kiedy mówi o tytułowej słonecznej linii i sięga do jej metaforycznego wymiaru, ale też i w atakach furii, kiedy zdolna jest do spoliczkowania męża i wyrządzenia mu cielesnej krzywdy. Jest w tym wszystkim co oglądamy na scenie pomieszanie tragedii z komedią, ale szalenie kompozycyjnie wyrafinowane, oparte na czystych intencjach zawartych w dialogu, na słowie, które jest tutaj podstawowym tworzywem całej sfery emocjonalnej. Wyrypajew po raz kolejny próbuje pokazać nam ludzi, którzy utracili swoją zdolność do współodczuwania, człowieka potrafiącego zaabsorbować, ale już nie zrozumieć. Czy Barbara i Werner zapragną żyć inaczej niż dotychczas, czy potrafią odnaleźć w swym sercu miejsce na miłość, by osiągnąć pełnię swojego bycia razem nawet wtedy gdy przyjdzie im rozwiązywać małżeńskie dylematy o piątej nad ranem? A słoneczna linia wciąż będzie wydawała się murem nie do pokonania? Wyrypajew zna na to pytanie odpowiedź i warto je sceny Teatru Polonia usłyszeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji