Artykuły

W kulturze odwilż?

Ministerstwo Kultury przestaje być montypythonowskim Ministerstwem Dziwnych Kroków. Wicepremier Piotr Gliński zaczął od serii kuriozalnych wypowiedzi oraz bezpardonowych prób ingerencji w autonomię instytucji kultury. Teraz jego resort zmienia ton i styl - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Twarzą tej zmiany jest wiceminister Wanda Zwinogrodzka (odpowiada m.in. za instytucje kultury). Niegdyś krytyczka teatralna "Wyborczej", później pracowała przez lata w TVP, by wreszcie zostać płomienną publicystką "Gazety Polskiej Codziennie". Dziś stara się zmienić w wyważoną i merytoryczną polemistkę i organizatorkę. Wpadła też na bezprecedensowy w tym rządzie pomysł - by rozmawiać z artystami, zamiast ich obrażać.

Kiedy wicepremier Gliński objeżdża imprezy w rodzaju Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach, Zwinogrodzka pojawia się wśród gwiazd kina na zamknięciu festiwalu filmowego w Gdyni. Nie obraziła się, kiedy melomani wygwizdali ją podczas Warszawskiej Jesieni (odczytywała wtedy list Glińskiego). Pytana przez prawicowych dziennikarzy o aferę wokół obsady stanowiska dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, czy pomysł odwołania Jana Klaty ze Starego Teatru w Krakowie, Zwinogrodzka studzi nastroje.

Ministerstwo daje pieniądze na sztukę współczesną i ratuje warszawską kulturę

Ostatnią wpadką Glińskiego była nieobecność na październikowym Kongresie Kultury, który zgromadził w Warszawie przeszło 3 tys. artystów i animatorów z całej Polski. Tym razem obyło się bez używanych wcześniej wyzwisk, resort nie nazwał organizatorów kongresu "wykorzenionymi elitami" lub "tymi, co byli przy torcie". Rozmydlił odpowiedzialność za absencję ministra, zrzucając winę na problemy w komunikacji między resortem a organizatorami. To znacząca zmiana.

Jednym z większych skandali początku kadencji Glińskiego była odmowa przyznania ministerialnych dotacji na rozwój kolekcji sztuki współczesnej dla najważniejszych muzeów (m.in. warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesne i Muzeum Sztuki w Łodzi). Resort właśnie to naprawił - wszystkie aplikujące instytucje otrzymały pieniądze. Przez opóźnienia w podjęciu decyzji muzeom co prawda zostały dwa miesiące na sfinalizowanie transakcji z artystami, jednak zakupy dojdą do skutku.

Osłabła też cenzorska pasja ministerstwa. Trzy tygodnie temu na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy wybuchł skandal wokół spektaklu Olivera Frljića. Zarzucano mu obrazę uczuć religijnych i profanację flagi państwowej. Na represje licytowali się marszałek województwa z PO, PiS-owscy samorządowcy i posłanka Anna Sobecka. Resort kultury wypowiadał się nadzwyczaj oględnie.

Ministerstwo rośnie też na słabościach polityki kulturalnej warszawskiego ratusza. Stolica nie chce wziąć odpowiedzialności za upadające Muzeum Techniki, które ma zostać eksmitowane z Pałacu Kultury? Gliński proponuje jego unarodowienie, współprowadzenie i współfinansowanie wraz z miastem. I czeka na ruch Hanny Gronkiewicz-Waltz. Państwowy Teatr Żydowski opuszcza kupioną przez dewelopera siedzibę i zostaje na bruku? Zwinogrodzka z wiceministrem obrony Wojciechem Fałkowskim zapraszają Żydowski na scenę garnizonowego klubu. Na konferencji prasowej [na zdjęciu] obok tej dwójki stał Maciej Nowak - pierwszy otwarcie homoseksualny dyrektor teatru w Polsce, którego Polski w Poznaniu będzie współpracował z Teatrem Żydowskim.

Ani kryzysu w Żydowskim, ani w Muzeum Techniki, nie wywołały warszawskie władze. Ale nie spełniły też pokładanych w nich oczekiwań, nie wypracowały rozwiązań, oferują jedynie okrągłe zdania. Polityczny efekt? Warszawska Platforma oddaje kulturę PiS.

O grzechach PiS trzeba pamiętać. Ale czy trzeba prowadzić wojnę domową?

Czy jest się z czego cieszyć? W mocy pozostaje przecież polityka historyczna PiS oparta na mesjanizmie, martyrologii i kulcie "żołnierzy wyklętych". Zmieniła się lista dotowanych przez państwo czasopism kulturalnych, na wyraźną korzyść prawicy. Gliński wciąż stara się dać na kościelne instytucje (jak muzeum w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie) więcej nawet, niż dawał Bogdan Zdrojewski z PO.

PiS nie ma pomysłu na dyplomację kulturalną (poza czystkami personalnymi i promowaniem "myśli Lecha Kaczyńskiego"), ani na wsparcie organizacji pozarządowych (których nie rozumie). Wreszcie, skrajnie upartyjnił media publiczne (co akurat nie obciąża Glińskiego mocno - to sprawa wyższego szczebla).

Jednak zmiana tonu w resorcie Piotra Glińskiego jest warta zauważenia. Czy ministerstwo wróci do roli partnera ludzi kultury, często trudnego, ale nieodzownego? Większość środowisk twórczych pozostanie nieufna do endeckiego ducha, który towarzyszy drugim rządom PiS. Ale odwilż jest potrzebna. Trzeba reformować instytucje kultury i poprawić kondycję socjalną tysięcy zwykłych pracowników tego sektora - to jedna z najsłabiej zarabiających branży.

Nie da się tego zrobić, bawiąc się w wojnę domową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji