Artykuły

Fajerwerki

DOKŁADNIE tydzień temu - w ubiegłą sobotę - odbyła się polska prapremiera dramatu Claudela. Fakt znaczący, zwłaszcza dla teatromanów. Ci jednak mogą powiedzieć, iż dobrze pamiętają (rasowi teatromani "dobrze pamiętają" nawet spektakle, o których mogli, ewentualnie słyszeć przebywając w łonie matki) głośne spektakle Teatru "Wybrzeże". A to - "Punki przecięcia" z Haliną Winiarską. I - "Zamianę" z... Haliną Winiarską. Obecność tej właśnie wielkiej gwiazdy teatralnej o niepowtarzalnym - i nie do podrobienia - stylu, w tych właśnie spektaklach, jest nieprzypadkowa, jak wiadomo, Winiarska odmawiała wielu ról. Raz słusznie. Innymi razy - z wielką szkodą dla własnej artystycznej ścieżki i satysfakcji widowni. Tak było w wypadku - genial­nego i drastycznego - "Balkonu" Geneta.

Stosowane przez Winiarską środki i jej osobowość - niez­miernie ekspansywna, mimo po­zorów dystansu i usuwania się w cień - znalazły pełnię wyrazu i jednocześnie, w sposób istot­ny, wzbogaciły, oba te pamiętne spektakle gdańskiego teatru. Claudel jest autorem niejako sztandarowym dla katolickiej elity intelektualnej. Jednocześnie, jest - niekiedy przynajmniej - dość irytujący przez swoją ostentacyjną poetyckość i misty­cyzm. I doprawdy żałuję, że ci, którzy z taką solenną adoracją wielbią dzieło wielkiego Francuza, nie poświęcają dość serca i uwagi naszej wielkiej literaturze. No ale, są to rozważania czy­sto, niestety, akademickie. Tym bardziej, że przeciętny katolik zna twórczość Claudela mniej więcej tak samo (dobrze?!!!), jak niedawni "komuniści" inte­lektualny dorobek Marksa.

Tymczasem wszyscy - wielbi­ciele Claudela i jego przeciwnicy - przybywali tłumnie, aby w napięciu czekać, aż zacznie się wielkie widowisko na "Darze Pomorza" i zbudowanej przed żaglowcem scenie. Erudyci i niedouki, ostentacyjni neo-katolicy i tajni post-marksiści, nobliwe pary i żądne wrażeń prężne bywalczynie - wszyscy tam byli. Wszyscy chcieli uczestniczyć w chwili nie powtarzalnej. Proszę to tylko sobie wyobrazić. 500-lecie odkry­cia Ameryki, Operacja Żagiel, wokół niosą się śpiewy kibiców świętujących ważny mecz. I do tego niezwykły tekst. A w roli głównej Daniel Olbrychski! I do tego, na żywo, Czesław Niemen.

Czy Claudel - lub Krzysztof Kolumb - staną się, wśród przybyszów z całego kraju, bardziej popularni, nie wiem. Jestem pewna, że te wrażenia wpłyną na kształtowanie się wizerunku dzi­siejszej Gdyni, która hołubi i buduje swoją legendę nowego, pięknego i bogatego miasta odbudowanej Polski. Wszyscy, jak sądzą, jednako­wo urzeczeni byli niezwykłym pokazem ogni sztucznych, jaki - zupełnie niespodziewanie - odbył się po prapremierze. Pió­ropusze z przepoczwarzających się gwiazd, świetliste meduzy, tworzące się i rozwiewające kłębowiska mglistych obłoków... To wszystko tylko krążące wokół sedna czaru, określenia, których używam, aby przybliżyć czytelni­kom istotę tego nietrwałego - i tym bardziej urzekającego - piękna. Sądzę, że to niezwykłe przeżycie pod rozgwieżdżonym niebem, w tym właśnie, jedynym i niezwykłym momencie, zbliżyło wszystkich. Tych przynajmniej, którzy mają odwagę przyznać się do gustowania w zmiennej magii świateł, przyciągającej dzieci i... koneserów z dojrzałą wyobraźnią.

A co się działo potem? Otóż dyrektor Teatru Miejskiego - i inicjator tego niezwykłego przedsięwzięcia - zaprosił mnie ła­skawie na pokład "Daru Pomo­rza". Na pokład uwielbianego - nie tylko przeze mnie - historycznego żaglowca przedostałam się z trudem, blokowana i zatrzymywana przez "straże", których dyrekcji Teatru Miejskiego mogliby pozazdrościć dykta­torzy z Ameryki Południowej. Na miejscu okazało się, że są tam gromady osób różnych płci walące popiół z papierosów gdzie popadnie. Z przyjemnością wmieszałam się potem w anonimowy, radosny tłum przyjaznych kibi­ców Żagli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji