Artykuły

Między Wagnerem a Moniuszką

Władysław Żeleński, Goplana, reż. Janusz Wiśniewski, Teatr Wielki-Opera Narodowa w Warszawie.

To dzieło kompozytora, którego dziś zna się głównie jako ojca Boya (a był twórcą interesujących dzieł kameralnych oraz kilku oper), od prawykonania w 1921 r. było wystawiane niezmiernie rzadko. Ale chyba nie z braku patriotyzmu. Choć mieliśmy nadzieję, że w Goplanieznajdziemy mocne ogniwo pośrednie między operami Moniuszki a Królem Rogerem Szymanowskiego, tak, niestety, nie jest. Żeleński był autentycznie zafascynowany twórczością Richarda Wagnera (i to w jego muzyce chwilami słychać), ale też operą francuską i Rosjanami (Czajkowski, Musorgski), a ponadto, podejmując tematykę narodową, odczuwał konieczność wstawiania co jakiś czas moniuszkowskich niemal mazurów czy kujawiaków (np. charakteryzuje tak postać Grabca jako człowieka z gminu). Wszystkie te style jednym ciągiem przepływają od jednego do drugiego i jest to męczące w słuchaniu — co pojawia się jakiś ciekawszy fragment, natychmiast jest banalizowany. Libretto Goplany jest dużym skrótem Balladyny, z pominięciem szeregu wątków i postaci. W sumie niewiele da się z tym zrobić.

Muzyczna strona spektaklu została starannie przygotowana przez Grzegorza Nowaka, wśród śpiewaków jest niemal cała nasza czołówka — jedni błyszczą wokalnie, paru na dodatek aktorsko (Małgorzata Walewska, Mariusz Godlewski). Jednak reżyseria również przyczynia się do tego, że spektakl jest męczący: to właściwie nie reżyseria, tylko cykl żywych obrazów z elementami teatru Kantora. 3 listopada opera ta pojawi się w streamingu na platformie vod.teatr-wielki.pl i zobaczymy może, jakie będzie zdanie świata.
 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji