Artykuły

Marek Brand: nie chcę robić monodramu do walizki lub samochodu

- Monodramista ma ten komfort, że zawsze sam może poprowadzić spektakl tam, gdzie chce - przed rozpoczynającym się jutro w Gdańsku VII Festiwalem Monodramu "Monoblok" mówi jego twórca i koordynator, Marek Brand.

Monoblok ma już siedem lat, a po raz drugi z rzędu ma formę przeglądu. W piątek 4 listopada obejrzymy "Amor Omnia Vincit" w wykonaniu Rafała Domagały i "Od przodu i od tyłu" zagrane przez Mateusza Nowaka. W sobotę widzów czeka "Medea, moja sympatia" Katarzyny Sergiej, "Mamy problem. Monodram macierzyński" w wykonaniu Magdaleny Bochan-Jachimek oraz "3xTak/Rudnicki" Wojciecha Kowalskiego.

O imprezie, która 4 i 5 listopada odbędzie się w Teatrze w Blokowisku, rozmawiamy z jej twórcą i koordynatorem, Markiem Brandem [na zdjęciu].

Łukasz Rudziński: Co jest takiego szczególnego w formie monodramu?

Marek Brand: Słyszałem różne opinie. Że gra w monodramie jest trudna, bo nikt na scenie nie pomoże i jest się samemu. Podczas spektaklu musi się istnieć wobec kogoś, więc tutaj tylko wobec publiczności lub rekwizytu. Z drugiej strony są głosy, że to jest bardzo dobre, bo odpowiada się tylko za siebie, nie trzeba się martwić, że kolega nie umie tekstu, czy że wetnie mi się nieoczekiwanie w rolę. To, jak zostanie wykonany spektakl, zależy tylko od aktora. Monodramista ma ten komfort, że zawsze sam może poprowadzić spektakl tam, gdzie chce. Prawda jest jak zawsze pośrodku. To bezwzględnie trudna forma. Ważny jest też czas - dłuższa koncentracja uwagi na jednym aktorze nawet w najlepszym monodramie może męczyć odbiorcę, co też trzeba brać pod uwagę. To jest po prostu spektakl - może być albo dobry, albo zły. Jedyną różnicą jest to wspomniane "mono".

Lepiej jest przygotowywać monodram całkowicie samemu, czy może współpracy z reżyserem, który pomoże ustawić sceny i spojrzy na pracę z boku?

- Uważam, że zawsze jest dobrze, jeśli jest "trzecie oko" reżysera. Są tacy twórcy, którzy potrafią gdzieś stanąć z boku i popatrzeć na to, co robią, z dystansu lub poprosić kogoś o pomoc. Wtedy wynika to nie z potrzeby bycia reżyserowanym, tylko z chęci sprawdzenia, czy nie popełnia się rażących błędów i czy spektakl ma sens jako całość. Aktor, który robi adaptację, ma ściśle określoną wizję i jest jego twórcą.

Są też takie monodramy, w których aktor został zaproszony do realizacji wizji reżysera. Nie zawsze więc aktor ma możliwość wyboru. Gdy ją ma, to jest to tylko i wyłącznie kwestia tego, czy aktor potrzebuje "trzeciego oka" czy nie. Byłem w obu sytuacjach - bywało, że mnie reżyserowano i czułem się z tym raz dobrze, raz źle, bo ostatnie słowo zawsze należy do reżysera, w takich sytuacjach trzeba być konsekwentnym, zwłaszcza jeśli samemu ma się nieco inne zdanie. Zdarzało mi się również samemu siebie reżyserować, gdy tego spojrzenia z zewnątrz po prostu mi brakowało.

Czym się kierowałeś w doborze tego zestawu propozycji tegorocznego Monobloku?

- Na pewno najważniejsza była jakość przedstawień. Nawet gdy oglądałem nagrania, sprawdzałem, czy zgłaszane monodramy były gdzieś wyróżniane lub nagradzane. Część z zaproszonych aktorów znam, widziałem ich na scenie. Ostatecznie wybrałem tylko te spektakle, które moim zdaniem są bardzo dobre.

Wcześniej propozycji bywało więcej, czemu drugi rok z rzędu jest ich tylko pięć?

- Nasze warunki przestrzenne są takie, że na dobrą sprawę możemy pokazywać spektakle tylko na większej scenie. Na mniejszej była gorsza energia, a jest ona przy tym tak kameralna, że aktorzy sami nie bardzo chcieli na niej grać. Nasza impreza drugi rok z rzędu nie ma charakteru konkursu i ze względów budżetowych musieliśmy wybrać taką liczbę spektakli, aby w sposób niezamęczający widza można je było pokazać na jednej scenie. Dlatego też w piątek odbędą się dwa monodramy, a w sobotę trzy. Względnie nową rzeczą, którą wprowadziliśmy w ubiegłym roku, są spotkania z artystami. Będą trwały około 45 minut i pozwolą poznać bliżej motywację artystów czy ich stosunek do spektaklu. Będzie też okazja, by zadać artystom własne pytania.

Macie jedną propozycję trójmiejską. Jak podchodzisz do spektakli lokalnych? Wolisz pokazywać na Monobloku przedstawienia spoza Trójmiasta?

- Z jednej strony bardzo bym chciał pokazywać trójmiejskie monodramy, ale to często spektakle, które mają swoje stałe miejsca i ludzie tam na nie przychodzą. Po drugie nie ma dużo takich przedstawień dobrej jakości. Po trzecie chciałem pokazać jednak głównie te propozycje, które napłynęły z Polski.

Mieliśmy około 20 zgłoszeń, cztery spektakle wybrałem bez problemu, reszta z różnych przyczyn odpadła. Począwszy od jakości, a skończywszy na wymaganiach technicznych - niektóre monodramy mają bardzo duże wymagania scenograficzne, dlatego śmiem podejrzewać, że część zgłaszających nie przeczytała regulaminu naszego festiwalu. Z trójmiejskich spektakli, propozycja Magdy Bochan-Jachimek przekonała mnie, bo - podobnie jak pozostała zaproszona czwórka - jest po prostu dobrym monodramem.

Sam dawno nie wyszedłeś na scenę w monodramie. Dlaczego?

- Szukam inspiracji, jakiegoś tematu, który przyciągnąłby mnie na scenę. Nic jak dotąd mnie mnie wciągnęło na tyle, bym chciał to zrobić. Kończę pisać tekst w ramach stypendium marszałka i myślę o nowym programie kabaretowym. Nie ukrywam jednak, że chętnie bym wrócił z taką formą. Na pewno nie chciałbym jednak, by był to monodram z jednym krzesłem.

Z drugiej strony, niewiele monodramów ma mocno rozbudowaną formę i scenografię, bo bardziej praktyczne jest, by można było spakować spektakl do walizki lub przynajmniej do samochodu i móc z nim gdzieś pojechać. Nie chcę myśleć w tych kategoriach. Zależy mi na tym, by taki spektakl nie był tylko gadaniem do ludzi. Nie podoba mi się taka forma, a z drugiej strony jak inaczej. Na palcach jednej ręki policzyć można te monodramy, które nie atakują widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji