Artykuły

Aktorka w mieście

- Warszawa jest dziwnym miastem i ma mnóstwo nieodkrytych miejsc: hale, drukarnie, zajezdnie. Bardzo podoba mi się to, że gramy w tak ciekawych przestrzeniach - mówi AGNIESZKA PODSIADLIK, aktorka TR.

Choć studiowała w Krakowie, woli Warszawę. Miasto Agnieszki Podsiadlik to Mokotów, Śródmieście i Ochota. Teatr, basen i czekolada...

Urodziła się w Dąbrowie Górniczej, jest absolwentką PWST w Krakowie, a od 2004 r. - aktorką TR. W ramach projektu Teren Warszawa widzieliśmy ją w rewelacyjnych "Snach" w reżyserii Łukasza Kosa wystawianych w dark roomie niezbyt jeszcze wówczas znanego klubu Le Madame. Potem pojawiła się na Centralnym w przedstawieniu Grzegorza Jarzyny pt. "Zaryzykuj wszystko". Widownię stanowili m.in. przypatrujący się aktorom zza szklanej szyby dworcowi rezydenci. Ostatnio zmywała naczynia w smażalni kurczaków - w spektaklu "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" Przemysława Wojcieszka. W połowie lutego w Hotelu Europejskim odbyła się premiera "Heleny S." w reżyserii Aleksandry Koniecznej z Agnieszką w jednej z ról. Za doskonałe kreacje teatralne "Aktivist" nominował Podsiadlik do nagrody Nocne Marki.

- Warszawa ma "wysoki sufit", jest tu przestrzeń. W Krakowie cały czas kogoś spotykasz, co może być fajne, ale i męczące. Panuje też taki dziwny klimat: rano wydaje się, że już jest wieczór. Chyba nie mogłabym tam mieszkać na stałe - opowiada. Gdy była na trzecim roku szkoły teatralnej, Grzegorz Jarzyna zobaczył ją na egzaminie u Krystiana Lupy i zaprosił do projektu Teren Warszawa. W stolicy przebywa czwarty rok. - Lubię to miasto, choć mało je jeszcze znam - deklaruje. Początkowo mieszkała na Ursynowie ("daleko i niezbyt pięknie"). Potem była Ochota ("super, najbardziej polubiłam tamtejszy basen"). We wrześniu przeniosła się na Mokotów. - I chyba tę dzielnicę lubię najbardziej, choć do dziś pozostaję wierna ochockiemu basenowi - wyznaje. Po mieście porusza się, przede wszystkim, na piechotę. Jest maniaczką

spacerowania, potrafi wyruszyć z Mokotowa, by powłóczyć się po ścieżkach Parku Saskiego. - To moje ulubione miejsce, gdzie chadzam nawet zimą

- wyjawia. Jej codzienna trasa biegnie przez płac Unii Lubelskiej, tu mieści się TR. W przerwie między próbami idzie na obiad do Green Waya. Agnieszka jest wegetarianką, a we wspomnianej knajpce może zjeść szybko, zdrowo i smakowicie. - Otworzono teraz nowy barek Green na Kruczej, ale wolę ten pierwszy, przy Szpitalnej. W Warszawie nie ma jednak zbyt wielkiego wyboru, jeśli chodzi o takie knajpy, więc najchętniej gotuję w domu - wyjaśnia. - Bardzo lubię sushi, ale w Polsce ta przyjemność jest wciąż za droga - dodaje. Po obiadku obowiązkowa kawa w Bajce na Nowym Świecie. - W zimie niezbyt tam fajnie, za to w lecie jest ogródek i klimat. Myślę, że to najfajniejsze miejsce na małą czarną, miejsce z minionej epoki. Pyszna jest też kawa w Coffee Haeven, ale to nie to samo... - mówi. Często też wpada do Green Coffee w Trafficu na czekoladę lub ciasto czekoladowe. A potem prasóweczka. Zakupy robi natomiast w delikatesach Bomi obok Silver Screenu. - Sam Silver w sumie leży na mojej trasie, ale rzadko tam zaglądam. Moim ulubionym kinem jest Luna, gdzie wpadam najchętniej w Tanie Poniedziałki - wyjawia. - A wieczorem na kieliszek wina, bo piwa właściwie nie pijam, wybieram Kulturalną - dodaje. Agnieszkę można spotkać też w Regeneracji ("fajna i blisko"!, w Melanżu łub Qfajce

Najwięcej czasu spędza, oczywiście, w teatrze i w różnych dziwnych sceneriach, które wynajduje TR. Przedstawienie "Zaryzykuj wszystko" grali na Dworcu Centralnym, w kasynie w Słubicach, w nowojorskiej hali przypominającej ogromny garaż i w banku w Monachium. - Teraz próby do Heleny S. odbywają się w Hotelu Europejskim. Warszawa jest dziwnym miastem i ma mnóstwo nieodkrytych miejsc: hale, drukarnie, zajezdnie. Bardzo podoba mi się to, że gramy w tak ciekawych przestrzeniach - cieszy się. Choć bywa, że próby trwają do pierwszej, drugiej w nocy, często wraca do domu pieszo.

- Wtedy uwielbiam zajrzeć do mojej ulubionej, malutkiej cukierni, obok pralni na Kwiatowej. Zdarza mi się późną porą, kiedy znęcą mnie niezwykle aromaty, zapukać w tylne drzwiczki. Otwiera pan cukiernik i sprzedaje mi rożki czy inne cieple smakołyki. Ale najlepsze są tu wuzetki - zdradza Agnieszka, miłośniczka ciastka, nazwanego na cześć najpiękniejszej i najnowocześniejszej trasy warszawskiej łączącej Wschód z Zachodem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji