Artykuły

Smutne rozważania i wniosek (fragm.)

DZIECI kochamy wszyscy - to pewne, lecz mało kto potrafi je właściwie wychowywać. Tymczasem problem ten stał się dziś szczególnie ważki w naszym społeczeństwie. Rośnie bowiem mło­de pokolenie, które przyszło już na świat w nowej Polsce. Pokolenie nieobciążone balastem dawnego wychowania i dawnych pojęć, po­kolenie, na które chcemy w przy­szłości liczyć. Lecz sam fakt, że dzieci przyszły na świat w wolnej ojczyźnie, nie rozwiązuje jeszcze za­gadnienia. Wielu rodziców, wycho­wanych niegdyś w zupełnie innych warunkach, nie bardzo umie zna­leźć nową drogę do dziecka. Tym młodym matkom i ojcom powinno pomóc całe społeczeństwo, zainte­resowane rozwojem swych naj­młodszym obywateli. Mam tu na myśli przede wszystkim przedszkole i szkołę oraz literaturę, teatr i ki­no. A tu nie dzieje się dobrze.

Ostatnio byłam na dwóch war­szawskich przedstawieniach kukieł­kowych dla dzieci: w Teatrze La­lek Domu Wojska Polskiego na "Cebulku" Ireny Sawickiej i Zofii Ernst, wg powieści Gianni Rodariego oraz w "Guliwerze" na "Baśni o szklarzu i cesarzu'' Zofii Na­wrockiej. Nie będę mówić o stronie technicznej obydwu przedstawień, gdyż przede wszystkim zaniepokoiła mnie treść podawana dzieciom, a zgodzimy się chyba wszyscy, że jest to sprawa najważniejsza w każdym teatrze, a szczególnie w teatrze dla dzieci (...)

"Baśń o szklarzu i cesarzu" była na szczęście pozbawiona elementów grozy, grzeszyła natomiast brakiem myśli przewodniej. Po skończonym przedstawieniu dorosła publiczność była wyraźnie zdezorientowana. O co w tej bajce chodzi? Wprawdzie piosenka zamieszczona w pro­gramie mówi o tym, że jedyną war­tością, w życiu jest złote serce, ale w całej bajce nikt się owym złotym sercem nie wyróżnił. Praw­dopodobnie autorka przypisuje je Golibrodzie, ale zastanówmy się: cóż on w efekcie dobrego zrobił?

Wypędził z pałacu złego barona i jego córkę Dumnotkę, cesarza od­dał szklarzowi do terminu, ale ce­sarskie miejsce zajął herszt rozbój­ników, groźny Alikuk został zdetro­nizowany (dosłownie - zrozumiały termin dla dziecka...) przez własną żonę. Dorośli w tym miejscu spo­glądają po sobie, nie wiedząc, co mają o tym sądzić, i jaki stąd mo­rał wypływa dla dzieci. A dzieci wychodzą zachwycone nie małym szklarzem czy sprytnym Golibródką, lecz strażnikiem i sakramentalnym jego powiedzeniem: "A ja go tak" przy doprowadzaniu więźniów przed oblicze władzy.

SMUTNO mi się zrobiło. Wyszłam z teatru lalek przybita i głośno alarmuję: pomyślmy o praw­dziwej literaturze dla dzieci, która by jednocześnie je i wzruszała, i uczyła. Niech sprawy te przemyślą ludzie, którym powinny one szcze­gólnie leżeć na sercu. A między nami mówiąc, czy w radach arty­stycznych przy obydwu teatrach nie ma nikt dzieci, którym chciałby po­kazać ładną i mądrą bajkę? Nie roz­wiąże bowiem sprawy nawet naj­piękniejsza sala teatralna, jeżeli nie będziemy mieli w niej nic dzieciom do powiedzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji