Artykuły

Ulecieć na skrzydłach wyobraźni

"Kto rozśmieszy pechowego nosorożca?" Leszka Kołakowskiego w reż. Ireneusza Maciejewskiego w Teatrze Baj w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

Ireneusz Maciejewski po raz kolejny jako adaptator i reżyser postanowił zmierzyć się z tekstem Leszka Kołakowskiego zatytułowanym "Kto rozśmieszy pechowego nosorożca?". Sam filozof tak oto pisał o swym niecodziennym dziele: "Książeczka (...) została napisana w 1966 r. dla mojej córki i została złożona w wydawnictwie, które zamierzało ją ogłosić. Jednakże czujna cenzura naszej PRL-owskiej ojczyzny nie dopuściła do tego, by utwór, który groził tak złowrogimi skutkami dla całej ludzkości, został ogłoszony". Zapomniana przypowieść ujrzy światło dzienne w oficjalnej edycji dopiero w roku 2005 dzięki Wydawnictwu Muchomor. Dzisiaj każdego musi zastanawiać fakt, co też urzędników cenzury tak dotknęło, że bajeczka o nosorożcu, którego marzeniem było latanie, nie mogła się tyle lat ukazać na księgarskim rynku. Tym bardziej, że z perspektywy lat jawi się raczej jako prosta, niewinna i ponadczasowa opowieść o człowieku, który zamiast pożądać tego czego nie potrafi, powinien cieszyć się tym, co otrzymał w darze od losu, a nie historia mogąca utrącić podstawy jakiejkolwiek ideologii związanej z polityką. Do tego opowiastka Kołakowskiego nie traci niczego, co było tak charakterystyczne dla całej jego twórczości publicystyczno-naukowej - jest pełną humoru igraszką podaną z dystansem nie pozbawionym elementów frapującej ironii.

Na scenie Teatru Baj spektakl "Kto rozśmieszy pechowego nosorożca?" zyskał dzięki Dariuszowi Panasowi bardzo interesującą formę plastyczną, która przerodziła opowieść w niezwykle barwną i nie pozbawioną dowcipnych rozwiązań sytuacyjno-przestrzennych historię o skądinąd sympatycznym zwierzątku, które próbuje zrealizować swoje marzenie, by wznieść się w powietrze i oderwać od ziemi jak samolot czy wróbel. Pragnienie sfrustrowanego bohatera, by doprowadzić do osiągnięcia zamierzonego celu skutkuje tym, że Nosorożec podejmuje kolejne próby zmagania się z rzeczywistością, które w konsekwencji pozwalają mu na odkrycie tego wszystkiego, co może przynieść nieograniczone korzystanie z możliwości tkwiących w wyobraźni, potrafiącej uskrzydlić nawet pechowca do podjęcia kolejnych działań i czerpania z nich radości, zadowolenia czy satysfakcji. Dlatego już w prologu zwraca uwagę pojawiające się na tiulowej kurtynce piórko - poruszające się wśród chmur po niebie, które swoją delikatnością otwiera przestrzeń dla dużo bardziej intensywnego i pełnego ekspresji pojawiania się aktorów, którym przyjdzie wcielać się w postacie towarzyszące Nosorożcowi w jego niecodziennych poszukiwaniach znalezienia sensu swojego życia.

Marcin Marcinowicz od początku zyskuję sympatię najmłodszych widzów, których szczerze bawi jego fryzura (dredy), postura osiągnięta dzięki powiększającemu go kostiumowi i sporej wielkości opatrunek przyczepiony plastrami do pupy. Dariusz Panas, korzystając z surrealnej estetyki przynależnej malarstwu Rene Magritte'a, konstruuje świat, w którym poszczególne elementy scenografii i rekwizyty osiągają rozmiary daleko odbiegające od tych, które znamy z rzeczywistości. To w jaki sposób ogrywają aktorzy takie elementy jak filiżanka z torebką do parzenia herbaty, fajka, imbryk, kostka do gry, pudełko do zapałek, łyżeczka, telefon, grzebień (znakomicie wykorzystany w scenie lotniska) czy korkociąg przyciąga uwagę, tym bardziej że są one tej samej wielkości co łóżko czy szafa. Zabieg ten, czyniący z przedmiotów codziennego użytku pełnoprawnych uczestników nosorożcowych peregrynacji, podnosi rodzaj zastosowanej przez Ireneusza Maciejewskiego zabawy na wyższy poziom kontaktowania się z najmłodszą publicznością, której nawet podczas premiery rodzice siedzący obok nie mogli poskromić od głośnego komentowania scenicznych sytuacji i przyjaznego sympatyzowania z głównym bohaterem opowieści. Widać, że to teatralnie znakomity sposób na to, by pokazać jak daleko może sięgać nasza wyobraźnia i w jakie rejony naszego serca czy rozumu może nas zawieść.

Aktorzy, ucharakteryzowani na klaunów, pracujący podczas całego widowiska na żywym planie, bardzo sprawnie, precyzyjnie i z łatwością operują całym tym scenicznym instrumentarium, które daje szansę na uczynienie z pudełka zapałek trybuny, z kubka balii, z wyrka rybackiej łodzi, z łyżeczki do herbaty wiosła poruszającego spienione fale, z korkociągu samolotowego śmigła, z prześcieradła chusteczki do nosa, z kapeluszowej kokardy wróbelka czy z poduszki do spania rogu nosorożca. Wszystko to razem, niepohamowana pomysłowość scenicznych bohaterów wraz z wielofunkcyjnym traktowaniem wszystkich przedmiotów, powoduje, że gra w skojarzenia, wynikająca głównie z zastosowanej umowności, jest tutaj niczym nieograniczona i może otwierać nowe rejony dziecięcej wrażliwości. Może też pokazać sytuacyjny komizm z zupełnie innej strony, niosąc w przesłaniu optymizm i afirmując pogodę ducha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji