Artykuły

W nowej roli

- Z moich występów w pierwszej edycji programu zapamiętałam przede wszystkim ogromny wysiłek i stres - mówi KATARZYNA SKRZYNECKA, aktorka i piosenkarka, prowadząca telewizyjne show "Taniec z gwiazdami".

Paweł Gzyl: - Miała Pani okazję pojawić się w dwóch różnych rolach w "Tańcu z gwiazdami". Najpierw jako uczestniczka konkursu, a potem jako prowadząca. W której z tych ról czuła się Pani lepiej?

Katarzyna Skrzynecka: - Z moich występów w pierwszej edycji programu zapamiętałam przede wszystkim ogromny wysiłek i stres. Zanim rozpoczął się konkurs, trenowaliśmy przez półtora miesiąca po osiem - dziesięć godzin dziennie. No i potem to samo przez trzy miesiące trwania programu. Ale nie dość, że trening był wyczerpujący, to przecież samym występom towarzyszyły ogromne emocje - trzeba było zaprezentować się jak najlepiej, unikać jakichkolwiek wpadek, a cały czas oceniało nas nie tylko jury, ale również telewidzowie. Mojemu pojawieniu się w "Tańcu z gwiazdami" jako prowadzącej towarzyszył stres innego rodzaju - po raz pierwszy pokazałam się na ekranie w zupełnie nowej dla mnie roli. To był prawdziwy skok na głęboką wodę - przecież program szedł na żywo!

- Czy umiejętności aktorskie nie przydały się Pani w tej roli?

- Raczej nie. Aktor mówi przecież cudzym tekstem, a tutaj musiałam mówić własnymi słowami, być sobą, wykazać się własną inteligencją i błyskotliwością. Trzeba było rozmawiać z uczestnikami konkursu, zadawać im odpowiednie pytania, pomagać w wypowiadaniu się i dodawać otuchy w trudnych chwilach. Najbardziej bałam się podczas pierwszych odcinków - nie mogłam pozbyć się myśli, że każdą moją pomyłkę zobaczą miliony telewidzów.

- I zdarzyła się taka?

- Miałam tylko kilka drobnych potknięć. Kiedyś byłam tak podekscytowana, że po rozmowie z jedną z par zapomniałam podać numery telefonów, pod które widzowie mogli wysyłać swoje głosy. Usłyszałam wtedy w uchu ryk z reżyserki: "Nie podałaś numerów!". Spróbowałam, więc jakoś wybrnąć z sytuacji, żartując do kamery: "Siedzicie teraz biedaki przed telewizorami i nie wiecie, pod jaki numer macie głosować? Oto on...". Całe szczęście starczyło mi zimnej krwi, aby jakoś wyjść z twarzą z tej opresji.

- Czy współprowadzący program - Hubert Urbański - wspomagał Panią w trudnych chwilach?

- Oczywiście. Znamy się od lat, ponieważ studiowaliśmy razem aktorstwo. Wiedział, że jestem strasznie spięta, więc, mając większe doświadczenie w roli prowadzącego programy telewizyjne, służył mi radą i otuchą.

- Swoimi kreacjami nie ustępuje Pani tancerkom pojawiającym się na parkiecie...

- Wybieram je wspólnie z kostiumologiem - Dorotą Williams. Z czasem doszłyśmy do wprawy, ale początkowo popełniłyśmy kilka błędów. Nie każda sukienka, która świetnie prezentuje się na wybiegu czy w sklepie, sprawdza się w telewizji. Pamiętam, że raz założyłam kreację wieczorową z atłasu, która paskudnie odbijała światło. W efekcie wyglądałam tak, jakbym miała szerokie ramiona, wielki biust i wystający brzuch. A przecież tak nie jest. Dlatego, przygotowując się do obecnej edycji programu, bardzo zwracałyśmy na takie szczegóły uwagę. Wybrałyśmy stroje, które dobrze wypadają przed kamerami.

- Jak z Pani punktu widzenia prezentują się tancerze biorący udział w programie?

- "Taniec z gwiazdami", który jest programem wymyślonym przez BBC, ma swoje liczne lokalne wersje. Co jakiś czas robione są rankingi tych edycji. I polska wersja już drugi raz zajęła w nich pierwsze miejsce. Jest bowiem dowcipna, zabawna, zrobiona z zaangażowaniem. Kiedy oglądałam angielski "Taniec z gwiazdami", ze zdziwieniem zauważyłam, że tamtejsze gwiazdy wcale nie przykładają się do swych występów. Zrobią dwa - trzy obroty, a reszta należy do zawodowego tancerza. A u nas jest zupełnie inaczej. Wszyscy biorący udział w konkursie, traktują go jak prawdziwe wyzwanie. I pracują jak woły. Choreografia każdego występu jest zapożyczana z zawodowego turnieju. Nie ma tu żadnego oszustwa.

- Ma Pani swoich faworytów?

- Moim zadaniem jest obiektywne przedstawianie uczestników konkursu. Ale, oczywiście, widzę, że ktoś tańczy lepiej, a ktoś gorzej. Mam więc swoich ulubieńców, ale nie mogę wyjawić, kim są.

- Czy prowadzenie "Tańca z gwiazdami" sprawia, że jest Pani wyłączona ze swych pozostałych zajęć artystycznych?

- Ależ skąd. Ciągle daję koncerty promujące moją ubiegłoroczną płytę. Ostatnio przygotowywałam się również do występu w nowej premierze teatru Komedia. Co ciekawe - sztuka "Stepping Out" opowiada o szkole tańca...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji