Artykuły

Darii Trafankowskiej

- Duśka umierała na siedząco. Drobniutka, porcelanowa, przepiękna. Z telefonem komórkowym w ręku. Otoczona przyjaciółmi - pisała o DARII TRAFANKOWSKIEJ Joanna Szczepkowska w Wysokich Obcasach - dodatku do Gazety Wyborczej.

Dusiu. Leży przede mną książka Hanny Karolak "Duśka". Powstawała, jeszcze zanim zachorowałaś. Jest to jeden z najprawdziwszych portretów, jakie czytałam.

Składa się z krótkich epizodów Twojego życia, każdy ma swój tytuł, pointę, jak w dobrym scenariuszu. Ale kiedy tak spojrzeć na ten zbiór faktów z oddalenia, wyłaniasz się cała Ty - taka, jaka byłaś, i taka, jaką chciałaś, by Cię widziano. Cała mieszanina osoby, która mimo doświadczeń, które każą dojrzeć, nigdy nie pozwoliła swoim uczuciom wyjść poza czystość uczuć dziecka. Dzięki tej książce Twoje życie jest na zawsze obecne. Ale kiedy Twoi przyjaciele opowiadają o szpitalu, ostatnim etapie Twojego życia, przychodzi mi do głowy, że coś trzeba z tym zrobić. Podać do publicznej wiadomości to, że tak podjęłaś to ostatnie wyzwanie, z taką klasą.

Duśka umierała na siedząco. Drobniutka, porcelanowa, przepiękna. Z telefonem komórkowym w ręku. Otoczona przyjaciółmi. Zawsze dużo mówiła i teraz też - na tyle, na ile mogła. Słuchała uważnie i była obecna. Na tyle, na ile mogła. Opowiadała o bólu. Zawsze dużo mówiła o tym, co się z nią dzieje, co się w niej dzieje, co chce zmienić. Dzieliła się. Teraz składała sprawozdanie z bólu.

Potem już chciała być tylko z najbliższymi. Każdy, kto u niej był, mówi, że to do końca była Dusia. Że nie wzięła roli Umierającej.

Może trzeba zacząć się tego uczyć? Może powinny powstać szkoły odchodzenia? Ludzie odchodzący są z dnia na dzień bardziej skupieni, jedni na szczegółach -jak niemowlęta obserwują kontury mebli, odkrywając ich tajemnice - inni wchodzą w siebie, dochodząc do jakiejś cichej prawdy o sobie samych.

I może tym właśnie jest śmierć? Może trzeba zacząć myśleć o umieraniu tak, jak się myśli o rodzeniu? Jaka to różnica w gruncie rzeczy?

Dwa najważniejsze święta w życiu. Dwie granice, za którymi jest tajemnica.

Może trzeba do śmierci podejść z taką czułością jak do narodzin? Też wychodzi się z ciała. Może trzeba wziąć całą wstecz, zmienić system patrzenia na umieranie? Zbliżyć się do niego, podejść blisko, podejść z czułą ciekawością? Umierający z godziny na godzinę stają się mądrzejsi. Oddzielają się od masek, mitów, słów, od fałszu, który nas, żyjących, tak codziennie przytłacza. Czas dla nich jest długi jak dla motyla. Jeden dzień jak całe życie. Każdy oddech cenny. Może od umierających należy uczyć się życia? Niech Daria będzie pierwsza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji