Artykuły

Pożegnaliśmy Hankę Bielicką

- Zawsze miałaś frekwencję, ale nawet sala Opery Warszawskiej nie pomieściłaby wszystkich, którzy chcieli cię pożegnać - mówił nad trumną HANKI BIELICKIEJ Ignacy Gogolewski.

Morze kwiatów pokryło grób najpopularniejszej polskiej artystki.

Tłum warszawiaków przyszedł na Stare Powązki pożegnać Hankę Bielicką. - Nikt jej nie zastąpi - wzdychali ci, którzy towarzyszyli jej w ostatniej drodze.

- Urodziłaś się w Łomży, ale byłaś warszawianką z krwi i kości - tak mówił do Hanki Bielickiej nad jej trumną prezes Związku Artystów Scen Polskich Ignacy Gogolewski. - Zawsze miałaś frekwencję, ale nawet sala Opery Warszawskiej nie pomieściłaby wszystkich, którzy chcieli cię pożegnać.

Hejnał nad trumną

I rzeczywiście. Aktorkę żegnały wczoraj tysiące ludzi. Było ich tak dużo, że w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach, gdzie odprawiono mszę żałobną, nie wystarczyło dla wszystkich miejsca. Ludzie stali przed świątynią i na chodniku przy ul. Powązkowskiej.

W tłumie oprócz warszawiaków było wielu mieszkańców Łomży. Zespół kurpiowski z rodzinnych stron artystki grał ludowe pieśni. Nie zabrakło też muzyka, który nad grobem zmarłej odegrał na trąbce łomżyński hejnał. Były łzy wzruszenia i morze kwiatów. - Żegnamy wspaniałego człowieka i wielką artystkę - Maria Kaczyńska, żona prezydenta, czytała list napisany przez Lecha Kaczyńskiego.

- Przez dziesiątki lat obdarzała nas śmiechem, który pozwalał przetrwać trudy życia. Była bliska i kochana, na zawsze pozostanie wśród nas.

Pożegnanie z damą

- Tylu wspaniałych ludzi tracimy. Pani Hanka była właśnie taką cudowną osobą - mówił Stanisław Jaworski, który na pogrzeb aktorki przyszedł z żoną. - Nikt tak nie potrafił mówić jak ona. Na całym świecie nie ma drugiej takiej osoby.

- Przez tyle lat nas rozśmieszała, wydawała się nieśmiertelna - ocierała łzy pani Julia z Żoliborza. - Te jej monologi... Była mistrzynią. - I te kapelusze - zauważyła towarzysząca jej kobieta. - Ona była prawdziwą damą.

W kapeluszu do nieba

Hanka Bielicka uwielbiała kapelusze. Miała ich dziesiątki. Ludzie, którzy ją kochają, zadbali o to, by nie zabrakło ich też na jej pogrzebie. Jeden, niezwykle piękny, zdobił jej drewnianą trumnę. Upleciony z kremowych i różowych goździków, został położony na grobie artystki. Ludzie skrupulatnie pilnowali, by nie został przykryty przez inne wieńce i kwiaty.

- Kapelusz musi leżeć na wierzchu - mówili. Ktoś z przyjaciół artystki przyczepił drugi, niewielki zielony kapelusz do wieńca, który przyniósł na cmentarz. - To wspaniale, że przyniesiono na pogrzeb tyle kapeluszy. Pani Hanka tak bardzo je kochała - mówiła jedna z uczestniczek uroczystości pogrzebowych.

Ona nie umarła

Wszyscy chcieli pomodlić się przed grobem aktorki. Każdy chciał zostawić kwiatek, zapalić znicz. To było trudne. Tłum był gęsty. Najbardziej wytrwali czekali ponad dwie godziny, by w spokoju pożegnać aktorkę. Ale nie narzekali. - To nie jest chwila, by się spieszyć - tłumaczyła pani Małgorzata. - Teraz mogę popatrzeć, pomodlić się. To wzruszający moment. Proszę spojrzeć, widziała pani kiedyś tyle kwiatów na jednym grobie?

Zgodnie z życzeniem artystki, w ostatniej drodze towarzyszył jej przyjaciel z ZASP Zbigniew Korpolewski, który pisał dla Bielickiej satyryczne monologi. - Hanka nie lubiła pogrzebów. Powiedziała mi kiedyś: "Pewnie nawet na swój nie wpadnę"- mówi Korpolewski. - Ona nie umarła. Zeszła tylko ze sceny doczesnej i zaangażowała się do teatru wiecznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji