Ostatni i osamotniony
Teatr Dramatyczny dał prapremierę polskiej sztuki, współczesnej "Dwie głowy ptaka" pióra Władysława Terleckiego.
Mocny rytm i bogactwo myślowe składają się na siłę oddziaływania tego przedstawienia. Nasza literatura - poza Żeromskim - zdawała się wzdragać przed podejmowaniem sprawy najtragiczniejszego Powstania, Styczniowego. Dopiero Wielopolska, a potem Wołoszynowski dokonali wyłomu. Terlecki przedstawił punkt widzenia pokolenia młodego. W swej nowej sztuce oświetla moment najboleśniejszy: aresztowanie ostatniego naczelnika Warszawy, Waszkowskiego, śledztwo przeciw niemu, samotna śmierć.
Teatr Dramatyczny świetnie uzmysłowił bogactwa "Ptaka". Reżyser Andrzej Łapicki ukazał, w nie łatwych warunkach technicznych, dwa plany akcji, dwa jej tereny kancelarie Ochranv i cele. Między więźniami a funkcjonariuszami Ochranv toczy się walka. Trzej dygnitarze policji zajmują odmienne pozycje. Janusz Gajos gra płk. Tuchołkę, który mówi, że ma "dwa serca": łagodne wobec więźniów posłusznych, nieubłagane wobec opornych. Czujemy, że ten młody jeszcze urzędnik, zapewne myślący o karierze, jest zdolny do stosowania metod strasznych. Ale potrafi udawać wyrozumiałego. Skontrastowany z nim został płk. Griszyn, grany przez Gustawa Holoubka. Znużony, pełen goryczy z powodu nieudanej kariery, raz jeden wpada w furię: w momencie gdy Waszkowski wspomina o międzynarodowych powiązaniach Powstania. Brali w nim udział oficerowie rosyjscy, Francuzi, Włosi, Niemcy. Wybuch Holoubka oświetla wagę tego problemu. Poruszono bowiem niespokojne sumienie carskiej biurokracji. Trzeci policjant reprezentuje koncepcję samodzielną. To "oficerek", przysłany z misją badania rosyjskich dezerterów. W istocie chce przekonać ostatniego z polskich wodzów, że powinien ocalić swe życie, służąc wzrostowi "trzeciej siły" w państwie carskim: policji, zmierzającej do reformy i pogodzenia z siłami rewolucji. Piotr Fronczewski pozostawia w cieniu istotne cele działania tego "oficerka", któremu wyżsi rangą pułkownicy i generał (grany przez Andrzeja Łapickiego) usłużnie pomagają.
Więźniowie walczą różnymi środkami. Jedni - upartym milczeniem (Karol Strasburger). Inni - potokami opowiadań na pograniczu obłędu i symulacji (Marek Bargiełowski). Ten drugi nawiązuje, w pięknych wizjach do Szczęsnego Potockiego i jego targowickiej zdrady. Głównym bohaterem jest Aleksander Waszkowski, ostatni naczelnik powstańczej Warszawy, stracony - 16.II. 1865. Andrzej Blumenfeld przeciwstawia spokój, konsekwencję i myślową samodzielność Waszkowskiego carskim policjantom. Waszkowski nie zapomina, że ponosi pełną odpowiedzialność za swą funkcję narodowa. Jest ostatni i chce nim zostać. 23-1etni nieustraszony wykonawca ataku na Skarb Królestwa, obecnie pomaga swymi zeznaniami, do odzyskania owych skarbów przez carską władzę. Dlaczego? Wie, że zginie na szubienicy, że nic go nie może uratować. Ale nie chce, by dalsze walki, nieuchronnie skazane na klęskę, powodowały ubytek sił narodowych. Staje się jakby, prekursorom owej zmiany, którą w zakresie narodowej taktyki zaproponowali zwolennicy "pracy organicznej", byli powstańcy. Zarazem przeczuwa może dogodniejszy moment, który nadejdzie w 1905 i 1914 roku gdy zaoszczędzone siły okażą się bezcenne. Ale Waszkowski odrzuca ofertę "oficerka", stwierdzając, - że koncepcja "trzeciej siły", szczera czy nieszczera, musi mu być obca.
Nie rozumie jego postawy konsul angielski, grany przez Janusza Bukowskiego, który zeznania Waszkowskiego przypisuje więziennemu biciu, a wobec problemów polskiego losu wykazuje, mimo dobrej roli, całkowitą dezorientację. Czy zrozumieli młodego bohatera, tej sztuki Polacy? W scenicznej wersji "Ptaka" dodano scenę, w której siostra Waszkowskiego zarzuca mu, że dopomógł odzyskaniu przez carat zdeponowanych w Anglii skarbów. Słowo "zdrada" pobrzmiewa w zakończeniu i świadczy o heroicznej samotności ostatniego naczelnika powstańczej Warszawy.