Artykuły

Samotni wśród gwiazd

Teatr bardzo często żywi się literaturą, przezna­czoną - na pozór tylko - do czytania. Adaptacje sceniczne powieści niejednokrotnie nadają jej rozgłos i popularność znacznie większą niż wydania książkowe. Dokładnie tak się stało w przypadku książki Horace'a Mc Coya "Czyż nie dobija się koni?", Co prawda adaptacja filmowa poprzedziła - przynaj­mniej u nas - teatr, ale było to na tyle dawno, że nie powoduje nakładania się obu adaptacji.

Wrocławski Teatr Współczesny wystawiając "Czyż nie dobija się koni?" powierzył realizację tego spektaklu Tomaszowi Dutkiewiczowi. Jest to niesłychanie wszechstronny twórca: reżyser, aktor, polonista, mają­cy na koncie blisko trzydzieści spektakli wyreżysero­wanych w ciągu ośmiu lat! Sięga zarówno po klasykę, musical, jak i współczesność ("Love story, Piaf"). We wrocławskiej realizacji Dutkiewicz, będący autorem scenografii, choreografii, opracowania muzycznego i tekstów piosenek (uff!!) - skupił się na postaciach Glorii i Roberta, którzy krańcowo odmiennie podcho­dzą do rzeczywistości. Gloria, realistka, nie mająca złu­dzeń co do swojego miejsca w życiu ("modlę się, żeby mnie szlag trafił..."), traktuje udział w maratonie tanecz­nym jako jeszcze jedną próbę kurczowego uchwycenia się rzeczywistości. Z kolei Robert, naiwny, pełen wiary w ludzi prostaczek, zdaje sobie w końcu sprawę, że ży­cie jest towarem, zachwalanym jak - w spektaklu - owo dietetyczne piwo Jonatan, toteż pomaga Glorii umrzeć. Małgorzata Napiórkowska i Krzysztof Kuliń­ski znakomicie udźwignęli obie role, będąc precyzyjnie dostrojeni w swoich słowach, gestach i ruchu do sytu­acji scenicznych. Precyzja ta była konieczna, choćby w scenach równolegle prowadzonych: rozmowa Ro­berta z Glorią - przesłuchanie Roberta przez poruczni­ka Stendę. Tempo spektaklu, dynamika scen zbioro­wych wymagała także tej precyzji, choć kieruje nimi, wraz ze swoim pomagierem, wodzirej Rocky Gravo. W tej roli oglądamy także Tomasza Dutkiewicza (na premierowym i kilku następnych przedstawieniach za­stąpił on niedysponowanego Mariana Glinkę). Jego mobilność udzieliła się całemu zespołowi, który zwłaszcza w scenach tańca daje z siebie wszystko. Bo­wiem maraton taneczny stopniowo przemienia się w morderczą harówę, w której słabsi odpadają. Funk­cjonalna scenografia - z lewej strony molo, z prawej bar, w środku sala tańca - pozwala szybko przenosić akcję. Poszczególne sceny przedzielone są wyciemnie­niem i ostrym trąbkowym solo. W zespole aktorskim, bardzo wyrównanym, zapadają w pamięć role: Jolanty Januszówny i Jacka Deleszyńskiego (Ruby i Mario Batone), Jackie Miller Krystyny Maksymowicz, znakomi­tej Geny Wydrych (pani Layden), Karoliny Jóźwiak (uroczo naiwna Laura Eubanks). Jest też piosenkarka z nastrojowymi songami - w tej roli refleksyjna Ewa Niżańska.

Spektakl autorski Tomasza Dutkiewicza zrealizował bardzo sprawnie zespół Teatru Współczesnego. Świad­czy to o rosnącej formie, o widocznej woli grania, któ­ra procentuje już powrotem publiczności (nawet w nad­miarze) i coraz większymi możliwościami artystyczny­mi, które z sezonu na sezon będą doskonalone. Obecny repertuar teatru fakt ten najzupełniej potwierdza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji