Artykuły

Janek Wędrowniczek

W jednym z artykułów, omawiających twórczość poetycką dla dzieci, spotka­łem się z twierdzeniem, jakoby Maria Konopnicka była w dalszym ciągu naszą najlepszą pisarką dla dzieci. Zdanie to, aczkolwiek zbyt apodyktyczne i mocno krzywdzące współczesnych autorów, za­wiera jednak sporą dozę słuszności.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wielu poetów i niby-poetów, sięga dziś za pióro nie tyle z zamiarem dostarcze­nia przyjemności dzieciom, ile w celu uzupełnienia własnego budżetu. Stąd te tuzinkowe wierszydła, pełne mniej, lub więcej udanej żonglerki słownej, pełnej zmyślności tematycznej, dalekie od ży­cia, dalekie od prawdy i tej dostrze­galnej i owej, która jest szczególnym przywilejem dziecięcej fantazji.

Skąd ta żenująca często dziecinada u dorosłych autorów, wynikająca z niepewnego traktowania młodocianych odbior­ców.

Na tle zalewu stołecznej szmiry dla dzieci, jak prawdziwe kryształy błyszczą poezje i utwory prozą Marii Konopnic­kiej: "Na jagody", "Stefek Burczymu­cha", "Franek", "Janek Wędrowni­czek"...

Konopnicka jest prosta. Mówi zrozu­miałym przez wszystkich językiem o rze­czach prostych i bliskich zarazem. Me­lodia jej słów przypomina melodię wiej­skiej fujarki.

Konopnicka jest serdeczna. W dzisiej­szym nasileniu brutalności i cynizmu, jej serdeczność działa kojąco, każe wie­rzyć w niezniszczalność szlachetnych uczuć i konieczność ich pielęgnowania.

Konopnicka jest bliska. Do dzieci nie przemawia ex cathedra. Mówi raczej szeptem, każdemu dziecku na uszko, jakby dopowiadając tylko jego własne, niedostatecznie sprecyzowane myśli.

W swych opisach i rzadkich dialogach nie jest gadatliwa, mimo iż mówi bardzo dużo, a na pewno więcej, niż to sugeruje jej tekst poetycki.

Przewaga opisu nad dialogiem stano­wi zatem nielada szkopuł w przystoso­waniu utworów Marii Konopnickiej do potrzeb sceny. Uwaga ta dotyczy także i "Janka Wędrowniczka", wystawionego w poznańskim Teatrze Lalki i Aktora. Trudność ta została przez JANINĘ MORAWSKĄ, adaptora utworu Konopnickiej, szczęśliwie przezwyciężona. Nieli­czne wstawki, utrzymane w duchu tre­ściowym i stylistycznym wiersza Marii Konopnickiej, nie brzmią dysonansowo. Muzyka Franciszka Wasikowskiego podkreśla trafnie w miarę liryczny i dowcipny charakter utworu. Dobra, w znaczeniu stricte muzycznym, kto wie zresztą czy nie najlepsza spośród wszystkich, jest - tak ją nazwałem - "żabia piosenka". Odbiega ona jednak swym z lekka frywolnym i nieco nie­pokojącym charakterem od ogólnego kolorytu przedstawienia.

Kto widział "Baśń o pięknej parysadzie", pełną dekoracyjnych wspaniało­ści, odczuje nie tyle skromność, ile ubóstwo dekoracji "Jana Wędrowni­czka". Swój lwi pazur, dla którego mam zawsze dużo uznania i należnego res­pektu, ujawniła Irena Pikiel w "Janku Wędrowniczku", bodajże w jednej tyl­ko scenie - burzy. Natomiast plażowy straganik poczciwej, serdecznej pani Marcinowej, raził, jak przysłowiowe to­warzyskie nieporozumienie.

Niełatwe zadanie miała tym razem do spełnienia Joana Piekarska, zasłużony, wieloletni reżyser Teatrów Lalkowych. Skąpe dialogi, urywkowość wątków te­matycznych, stanowiły nielada trudne do pokonania rafy. Zostały one jednak pokonane, szczególnie zręcznie w scenie spotkanie Janka z bocianem i żabka­mi.

Aktorsko wypadło przedstawienie bez zarzutu. Miłym, bezpośrednim narrato­rem był Zbigniew Kaniewski, który umiał zgrabnie nawiązać kontakt z mło­dymi widzami.

"Janek Wędrowniczek" uda się nieba­wem w wakacyjną podróż do miast i miasteczek Wielkopolski. Jemu i jego miłym towarzyszom, życzymy serdecznie "Szczęśliwej podroży!"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji