Artykuły

Trzy wróżby na Nowy Rok

Koniec roku, wszyscy piszą podsumowania, rankingi i bilanse. Jak mógłbym odróżnić się od coraz dowcipniejszego i barwniejszego peletonu kolegów po piórze, felietonistów, blogerów i memiarzy, teatralnych social media ninja, prowadzących z festiwalowych przedstawień relacje live na swoich profilach? Ja, melancholik za biurkiem w openspejsie, znudzony swoją pracą, w której od pewnego czasu nie dostaję już nawet anonimów. Ponuro szykując się na nadchodzący karnawał, postanowiłem odkurzyć kryształową kulę i wzorem dawnych tytanów (umownej) lewicy, wybrać przyszłość - pisze Witold Mrozek.

A że niezbyt ze mnie dobra wróżka, zacząć zdecydowałem się od pytań najprostszych, a zarazem od lat już najskuteczniej grzejących publiczność - nie tylko tej popielato-sinej, ciepławej chwilami gnilnie i wietrznej zarazem zimy.

1. CZY SŁOBODZIANEK ZOSTANIE W DRAMATYCZNYM?

- Szanowny Panie Redaktorze,

Na razie nie udzielamy informacji w tej sprawie.

Z poważaniem i życzeniami dobrego Nowego Roku

- odpisało mi warszawskie Biuro Kultury na pytanie o przyszłość Teatru Dramatycznego m. st. Warszawy, ewentualne przedłużenie dyrekcji Tadeusza Słobodzianka bądź rozpisanie konkursu na nowego dyrektora oraz o pogłoski na temat planów likwidacji Sceny Na Woli. Odpowiedź, sygnowana przez kier. Edytę Mietkowską, przyszła po 12 dniach milczenia.

Nie, żebym był tym szczególnie zaskoczony. Co z tego, że zaledwie za pół roku kończy się kadencja dyrektora w największym i najwyżej dotowanym miejskim teatrze Warszawy, z czterema scenami, i (podobno) sporym zespołem aktorskim; co z tego, że powołanie Słobodzianka budziło pięć lat temu szeroką krytykę, podobnie jak późniejsza dyrekcja. Nie takie rzeczy wydarzyły się przez pięć lat w polskim teatrze. Co wreszcie z tego, że gdyby warszawskie władze traktowały poważnie Teatr Dramatyczny i ewentualną sukcesję po Słobodzianku, to już mówiłyby o przyszłości tej sceny, bo przygotowanie porządnego programu dla takiej instytucji trwa dłużej niż tydzień. Przecież nikt nie podejrzewa już chyba władz Warszawy o poważne traktowanie teatru.

Po dymisji wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka (za aferę reprywatyzacyjną i za niewinność), za warszawską kulturę odpowiada osobiście prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. W teorii. W praktyce - nikt, zważywszy na nikłą sprawczość szefa biura kultury Tomasz Thuna-Janowskiego i fakt, że grillowana pani prezydent ma poważniejsze problemy na głowie, niż jacyś artyści czy społecznicy. Zresztą, pomyśli może pani prezydent, przecież jacyś widzowie tam przychodzą, jacyś ludzie odwiedzają ten teatr, czasem nieudolny jak "Młody Stalin", a czasem poczciwy jak "Niedźwiedź Wojtek".

Zresztą, jaki miałby być nowy Dramatyczny? Zauważyć nam trzeba, drodzy czytelnicy, że lata lecą, a teatralna mapa Warszawy zmieniła się od czasów, gdy Dramatyczny Pawła Miśkiewicza był przyczółkiem dla ożywczego desantu poszukujących artystów, głównie z Krakowa, ganionych przez krytykę z zacięciem marudnego wujka przy Wigilii. Mniej wszechogarniający niż parę lat temu jest klimat stetryczenia i - prowincjonalnego bardzo - zamknięcia w sobie teatralnej Warszawy. Po latach w sercu Mazowsza zauważono, że istnieją Krzysztof Garbaczewski i Michał Borczuch, a nawet mniej lub bardziej debiutujące debiutantki, jak Magda Szpecht czy Anna Karasińska. Natalia Korczakowska ciasno opatulona troskliwą kuratelą Aldony Machnowskiej-Góry i Romana Osadnika ściąga do Teatru Studio cenionych aktorów z kraju, tylko jakoś póki co udanych premier z tego nie ma. Coś się jednak w Warszawie ruszyło, być może - poniewczasie. Powszechny po pierwszym sezonie strzałów w stopę zalicza zarówno strzały celne, jak i efektowne strzały w powietrze. TR wśród projektozy przynajmniej raz w roku wydaje z siebie coś naprawdę dobrego ("Ewelina płacze", "Robert Robur"), a i o pozostałe premiery można się niekiedy pokłócić.

Owszem, trudną sztuką w "poszukujących" warszawskich teatrach pozostaje wyważenie programu: między cynicznym lansem na sprawdzone niby gdzieś patenty (skasowałem słowo: konfekcja), a rzeczywistym poszukiwaniem i ryzykiem. Wyzwaniem jest też budowanie z pojedynczych głośnych nazwisk prawdziwych zespołów aktorskich. Kontekst stołecznego funkcjonowania Tadeusza Słobodzianka uległ jednak zmianie, a proces żałoby pod Dramatycznym przeszedł kolejne fazy.

Po tym przydługim czarowaniu, przejdźmy do wróżby: Słobodzianek zostanie w Dramatycznym, a Dramatyczny zostanie, jaki jest. Hanna Gronkiewicz-Waltz pospiesznie podpisze przedłużenie jego kontraktu między kolejną połajanką u Schetyny a zeznaniami przed komisją śledczą. Tym, którzy nadal będą tęsknić za czasami Miśkiewicza, Tomasz Thun-Janowski ponownie obieca rychłą budowę nowej siedziby TR tuż przy Pałacu Kultury.

2. CZY KLATA ZOSTANIE W KRAKOWIE?

Rok temu wśród spanikowanej liberalnej inteligencji polskiej istniało powszechne przekonanie, że "dobra zmiana" za chwilę wyśle Jana Klatę czarterem z Balic prosto na Madagaskar. Wasz skromny wróż był jednym z nielicznych, którzy publicznie wyrażali pogląd, iż dyrektor Starego Teatru w iście krakowskim spokoju dotrwa do końca kadencji. Co właśnie ma miejsce.

Wiceminister Wanda Zwinogrodzka w paru wywiadach z ostatnich miesięcy zapowiedziała, że ministerstwo rozpisze konkurs, w którym Klata, rzecz jasna, będzie mógł wziąć udział. Czy konkurs faktycznie będzie, to się zobaczy. Znów - gdyby brać poważnie rangę Narodowego Starego Teatru, czas potrzebny przygotowanie programu czy umówienie realizatorów, to konkurs należałoby rozpisywać już. Zarazem jest możliwe, że w obecnym kontekście politycznym nikt poważny nie zdecyduje się startować przeciwko "wyrzucanemu przez PiS" Klacie, który już nie raz siłą sytuacji i odruchów opinii publicznej wynoszony zostawał do rangi ikony wolności twórczej w Polsce.

Dziś Klata unika "skandali", powściągnął swoje bombastyczne wypowiedzi, nie formułuje w wywiadach alarmujących diagnoz polskiego życia politycznego, podobno ma obronić pracę magisterską. Jednocześnie choć temperatura dyskusji wokół Starego obniżyła się, to w minionych 12 miesiącach teatr miał bardzo udane premiery: "Podopiecznych" Miśkiewicza czy "Płatonowa" Bogomołowa.

Wieszczę zatem: Klata wystartuje z dużymi szansami na zwycięstwo, albo też konkursu nie będzie. Śmiem podejrzewać, że Zwinogrodzka doskonale zdaje sobie sprawę, że żaden nowy dyrektor Starego Teatru nie będzie w Krakowie po prostu mile widziany, tak jak przez wielu mile widziany nie był Jan Klata; tak już po prostu pod Wawelem jest. Dodać tu trzeba, że wbrew stereotypom, Kraków potrafi zaskoczyć polityczno-społeczną mobilizacją, i to w obie strony; przypomnę tylko nieudane acz głośne protesty przeciw pochówkowi pary prezydenckiej na Wawelu, czy udaną akcję przeciwko organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich. A po co ministerstwu otwierać kolejny front? Pytanie tylko, ile zdanie Zwinogrodzkiej znaczy dziś w resorcie. Ponieważ jednak dla polityków prawicy wyraźnie ważniejsze od teatralnego okazują się dziś odcinki: kinematograficzny, muzealny czy dyplomacji kulturalnej - fusy na dnie mego kubka znów układają się w przychylne dla Klaty konstelacje.

3. KTO DOSTANIE PASZPORT "POLITYKI"?

Żeby nie było tylko o dyrektorach - teraz coś o nagrodach. Ostatnie teatralne Paszporty były wybitnie przewidywalne - Radek Rychcik po uwodzących krytyków ponad podziałami poznańskich "Dziadach", Ewelina Marciniak jako Joanna d'Arc Komitetu Obrony Demokracji po wrocławskiej "Śmierci i dziewczynie". Tak, Paszporty "Polityki" to wyjątkowo łatwe zadanie dla początkującej teatralnej wróżki. Level - easy, kody niepotrzebne.

W tym roku nominowani są: choreograf Paweł Sakowicz oraz dwie reżyserki: Anna Smolar i Agata Duda-Gracz. Sakowicz to bardzo ciekawy artysta, ale jednak z tanecznej niszy. A teatralne Paszporty bywają nagrodą jakby niepewną swojej rangi, dlatego dostają je raczej ludzie, którzy zdobyli już inne formy środowiskowego uznania.

Ze specyficzną estetyką przedstawień Dudy-Gracz jest jak z jedzeniem podrobów - ankietowani dzielą się na tych, którzy są bardzo za i na tych, którzy są mocno przeciw. Tymczasem teatralne Paszporty przyznaje się artystom, co do których większość akurat w danej chwili przynajmniej zaczyna się zgadzać.

W dodatku przyznanie Paszportu aktywnej reżysersko od przeszło 18 lat Dudzie-Gracz może wydawać się trochę spóźnione (nieco podobnie, jak w przypadku trzykrotnie nominowanego Michała Borczucha, który na Paszport jest już zwyczajnie "za duży"). Choć warto podkreślić, że w teatrze przyznanie Paszportu jest nie tyle wskazaniem obiecującego twórcy (jak w kinie czy literaturze, gdzie nieraz dostaje się go po pierwszym czy drugim dziele), co raczej wyrazem ostatecznego uznania i przyjęcia do "mainstreamu", czymkolwiek by on nie był.

W kryształowej kuli zostaje więc Anna Smolar. Nie ukrywam, że cieszyłbym się z tej nagrody - z docenienia inteligentnego aranżowania wielopoziomowych teatralnych sytuacji, przynoszącej oryginalne i przemyślane efekty pracy z aktorem czy umiejętności nawiązania kontaktu z bardzo różnymi widzami. Byleby tylko nie zadziałała znów klątwa "Paszportu" - ostatnio nagrodzonym nim artystom po odebraniu wyróżnienia nie szło, mówiąc oględnie, najlepiej.

4. CO DALEJ?

Jako że czasy niepewne, wróżenia będzie przed nami jeszcze co niemiara. Jeszcze niejedna dyrektorska kadencja skończy się w nadchodzącym roku - czy Paweł Wodziński i Bartek Frąckowiak, kierujący dziś najlepszym w Polsce teatrem, zostaną na kolejne lata w Bydgoszczy? Czy w Teatrze Studio uda się jakaś premiera? Jak długo potrwa walka artystów-partyzantów na gruzach Teatru Polskiego we Wrocławiu? Czy któryś z polskich teatrów, obok wyrażania solidarności z Wrocławiem, zdecyduje się zaprosić do pracy bezdomnego dziś Krystiana Lupę? (wiem, trudny to gość) Czy Komuna Warszawa zostanie w swojej siedzibie na Pradze? Czy krytycy przestaną powtarzać rytualne banialuki o "wsobnych" przedstawieniach (mniejsza, że dziwnym trafem - często teatralnych hitach), a urzędnicy o poczciwych widzach-prostaczkach bożych, co to nic nie rozumieją (mierzonych widać własną miarą). Z czego będziemy się śmiali, a co opłakiwali za rok?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji