Piotr Sawicki i jego lalki
Po raz pierwszy w dziejach Białegostoku przyznane zostały w dniu 3 grudnia br. na ostatniej sesji MRN Nagrody Miasta Białegostoku dla najbardziej zasłużonych naszych twórców. Jednym z laureatów jest zasłużony lalkarz i twórca Teatrzyku Lalek "Świerszcz" - Piotr Sawicki.
Śmiało można powiedzieć, że p. Sawicki całe życie spędził wśród... lalek. Gdy pytamy go, od jak dawna pracuje w teatrzyku dziecięcym - odpowiada:
- O, mnie i moje lalki pamiętają z lat dzieciństwa i ci, którzy wyrośli już dziś na poważnych ludzi. Pierwszym, zorganizowanym przeze mnie w 1937 r. teatrzykiem lalkowym w Białymstoku był Teatr Lalek przy szkole 8, a następnie "Młodzieżowy Teatrzyk Kukiełek" przy PCK. Do 1939 r. rozwinęliśmy dość ładnie naszą działalność, ba nawet dochody z przedstawień przeznaczaliśmy na różne cele charytatywne, jak np. na kolonie dla dzieci biednych, zagrożonych gruźlicą.
W jaki sposób doszło do zorganizowania teatrzyku kukiełek po wojnie?
- Zaczęło się od zbierania szpargałów: na lalki, na scenę i rekwizyty. Jeżeli chodzi o lokal, to tułaliśmy się dosłownie po całym mieście. Zrazu opiekunem naszym było Kuratorium, potem Towarzystwo Teatrów i Muzyki Ludowej, Towarzystwo Uniwersytetów Ludowych, ZSCh, Dom Harcerza, ZZK. Wreszcie w roku 1953 dzięki staraniom Wydziałów Kultury uzyskaliśmy i własny lokal i subwencję Ministerstwa. Niestety, budynek okazał się bardzo prowizoryczny i istotnie tylko zastępczy, bo już po kilku miesiącach zaczęły się kłopoty z dachem, ścianami, piecami nie mówiąc już o ciasnocie. Znów mnóstwo interwencji i wreszcie klub MO wydzierżawił nam salę na cztery wieczory w tygodniu, ale po przedstawieniu zabieramy nasze "łachy pod pachy" i wracamy do swej nory. Trudno tam myśleć o jakiejkolwiek pracy samokształceniowej. A przecież zwracają się do nas i inne zespoły amatorskie z prośbą o pomóc.
Jakie są Pana plany na rok 1958?
- No, przede wszystkim zamierzam już zorganizować pracownię lalek, co umożliwi nam uniezależnienie się od innych teatrów, z których pomocy musieliśmy dotąd korzystać. To oczywiście znów uzależnione jest od uzyskania lokalu.
Jeżeli chodzi o nasze plany repertuarowe, bardzo pragnęlibyśmy przygotować takie pozycje, jak "Guliwera", "Podróż międzyplanetarną" - mamy przecież Rok Geofizyczny - ale to są pozycje już poważniejsze i wymagają poważniejszych środków oraz lepszego przygotowania aktorów. I znów to wszystko sprowadza się do sprawy lokalu.
A czego Pan, jako laureat pragnąłby obecnie?
- No, Nagroda Miasta Białegostoku sprawiła mi ogromną satysfakcję osobistą, ale - proszę wybaczyć - bardzo bym pragnął doczekać dnia, w którym nasz białostocki "Świerszcz" otrzymałby... lokal. Jak szeroko można by wtedy nakreślić nasze plany! Można by pomyśleć o kukiełkowym teatrzyku satyrycznym. Mamy własnych plastyków, znalazłoby się też autorów tekstów. A jak bardzo taki teatrzyk ożywiłby nasze miasto?
Proszę więc wybaczyć, że ja znów o lokalu.