Artykuły

Powrót do G. B. Shawa.

Innego typu biografię i inny styl dramaturgii przypomniał natomiast Teatr Dramatyczny, wystawiając "Świętą Joannę" G. B. Shawa. Stary kpiarz tak bardzo był u nas popularny w latach 1930-tych, gdy zachwycał się nim Szyfman i lansował w swym Teatrze Pol­skim, a potem - w latach 1950-tych, gdy trzeba było demaskować na scenie obłudę i grzechy mieszczaństwa, a przy pomocy po­czciwca Shawa można to było robić w miarę atrakcyjnie; nie schodziły wówczas ze scen "Profesje pani Warren" i "Szczygle zaułki", później - Shaw wyszedł z mody całkowicie. Jego sztuki sprzed 50-70 lat zwietrzały już na ogół, i ostrze satyry mocno się przytępiło...

Fakt jednak, iż "Święta Joanna" zestarzała się jak gdyby mniej od jego mieszczańskich "sztuk przyjemnych i sztuk nieprzyjemnych", zawiera, bowiem treści aktualne w każdej epo­ce, a w naszej - może nawet bardziej niż w poprzednich. Problemy władzy i racji stanu, charyzma, jaką naznaczona była Joanna, i klę­ska, jaką musiała ponieść, gdy tylko okazało się, że miłość ludu, że jej władza nad ludem zagrażać może potędze dworaków, króla i Ko­ścioła - to tylko wybrane motywy z tego historycznego fresku, malowanego przez Shawa lekkim piórem, niemal po reportersku, z wdziękiem, lecz bez kpin i bez żarcików. "Święta Joanna" przeszła zatem nieźle pró­bę czasu, gorzej, iż spektakl w Dramatycznym jest bardzo nierówny. Niewiele wniósł od siebie reżyser, Waldemar Śmigasiewicz, róż­nie radzą sobie z tekstem Shawa aktorzy. Wprawdzie dobrym nabytkiem. tej sceny wy­daje się Monika Świtaj, obdarzona interesują­cym, niskim, ciemnym głosem, lecz zbroję i rolę Joanny dźwiga jeszcze z trudem; obok niej Krzysztof Gosztyła (Dunois), Stanisław Gawlik (biskup Cauchon) i Marek Obertyn (Inkwizytor) podtrzymują poziom, natomiast zupełnym nieporozumieniem wydaje się np. ustawienie roli Delfina.

Na sali - pustawo. Są dziś w Warszawie teatry, do których tygodniami czeka się na bilety, ale i takie, w których czuje się czło­wiek na widowni bardzo osamotniony. Ale jeśli popatrzymy nie tyle nawet na nazwiska aktorów, ile po prostu na repertuar poszcze­gólnych scen, to łatwo dojdziemy do wniosku, iż publiczność ma rację. Dziś żąda się od teatru czegoś więcej, prócz tego, by sala była ogrzana, dziś już nie chodzi się na wszystko "jak leci", i trzeba umieć dotrzeć do widza, proponując mu atrakcyjne sztuki. Nie tylko te, których reżyserię wypróbowało się już na paru innych scenach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji