Artykuły

Warszawa. 7 spektakli na siódme urodziny Och-Teatru

Och-Teatr świętuje swoje siódme urodziny.

"Maria Callas. Master Class" - mistrzowska lekcja Jandy

Krystyna Janda na życzenie publiczności wróciła do jednej ze swoich najważniejszych teatralnych ról, którą przez wiele sezonów grała w Teatrze Powszechnym. Był to - jak szybko się okazało - bardzo dobry pomysł. Tak powstał jeden z hitów Och-Teatru.

Sztuka Terrence'a McNally'ego opowiada o mistrzowskich lekcjach śpiewu, które Maria Callas prowadziła w Juilliard School w Nowym Jorku. Spektakl w Och-Teatrze to prawdziwa mistrzowska lekcja aktorstwa Krystyny Jandy.

Przed premierą w wywiadzie dla "Co Jest Grane 24" Krystyna Janda mówiła: - To opowieść o artystce, która oddała muzyce wszystko. O tym, że życie bez sztuki nie ma sensu. Że dzięki sztuce codzienność nabiera kolorów, bogactwa i wartości. Ale to też o cenie, którą się płaci za uprawianie tego zawodu, za sukces, za bycie legendą. Muzyka uczyniła ją szczęśliwą i podziwianą, a jednocześnie samotną i zawiedzioną życiem. Pytanie, czy trzeba płacić aż taką cenę? Jak to możliwe, że osoby, które mają taką siłę na scenie, taką charyzmę, jednocześnie są tak kruche? To na pewno też kwestia higieny w zawodzie. Meryl Streep ma ponoć zapisane w kontrakcie, że na planie filmowych płacze tylko raz, a jeśli kamera to niedoskonale zarejestruje, nie powtarza tych łez. A ja? Proszę bardzo, mogę płakać przez cały dzień zdjęciowy. Słyszę: "Pani Krysiu, jeszcze jeden dubel, jeszcze raz płaczemy" i na zawołanie proszę bardzo, od 5 rano do godziny 18 prawdziwymi łzami ( śmiech). Callas, jeśli trzeba było, płakała głosem i to tak, że nie zapominało się tego nigdy.

Przedstawienie w Och-Teatrze wyreżyserował Andrzej Domalik, który pracował też nad polską prapremierą sztuki w Powszechnym. Na scenie przy Grójeckiej odbyło się już prawie 80 spektakli, które obejrzało ponad 22 tys. widzów. Najbliższe pokazy: 27 i 29 stycznia oraz 8-9 lutego.

***

"Mayday" - śmieją się nawet zagorzali przeciwnicy farsy

"To upiornie trudne, a zawód trzeba mieć w małym palcu" - mówi o graniu w farsie Krystyna Janda. A Maria Seweryn dodaje: "Potrzebne jest poczucie humoru, lekkość, wdzięk, technika. A wszystko to połączone z odwagą i precyzją".

Krystyna Janda nie raz już udowodniła, że ma dobrą rękę do reżyserowania komediowych tekstów. Na tym spektaklu śmieją się nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy farsy.

Sztuka Raya Cooneya o taksówkarzu bigamiście, któremu przez lata udaje się lawirować między dwiema kochającymi go żonami, podbiła zresztą sceny wielu krajów, w Polsce była wystawiana kilkakrotnie. Od ponad 20 lat jest w repertuarze Teatru Polskiego we Wrocławiu.

W Och-Teatrze to jeden z największych przebojów, zagrany ponad 230 razy dla niemal 92 tysięcy widzów. W roli głównej występuje niezawodny Rafał Rutkowski. Najbliższe spektakle 16 stycznia oraz 17-19 stycznia.

***

"Upadłe Anioły" - magnetyzm aktorek

Magdalena Cielecka i Maja Ostaszewska - znakomite aktorki Nowego Teatru, które podziwiamy w spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego, w Och-Teatrze grają w uroczym komediowym przedstawieniu. Z niezwykłym wyczuciem i wdziękiem weszły w tę nową dla nich teatralną konwencję.

- Sztuka Noëla Cowarda to scenariusz dla dwóch wspaniałych aktorek. I zawsze tak to było na świecie obsadzane, największymi nazwiskami. Publiczność chodziła na "Upadłe anioły", żeby zobaczyć swoje ulubienice, które niekoniecznie specjalizowały się w tym gatunku, a czasem wręcz przeciwnie - tłumaczyła przed premierą Krystyna Janda, która spektakl wyreżyserowała. - To sprawdzian z poczucia humoru, wysoka poprzeczka dla obu pań, które muszą na scenie pokazać pełną paletę emocji, zmieniać je jak w kalejdoskopie.

A dodatkową przyjemność na przedstawieniu mają ci widzowie, którzy pamiętają Cielecką i Ostaszewską z "Magnetyzmu serca" Grzegorza Jarzyny w Teatrze Rozmaitości.

Magdalena Cielecka mówiła przed premierą: - Wtedy grałyśmy w sztuce Fredry, a tu mamy brytyjską farsę kostiumową rozgrywającą się w latach 20. ubiegłego wieku. Inny teatr robi Grzegorz Jarzyna, inny Krystyna Janda. Ale same się śmiejemy, że to powrót do naszych początków, pewien cytat z tamtego przedstawienia. Pani Krystyna nie bez powodu obsadziła nas razem. Spotykamy się po latach w podobnym układzie: dwie kobiety, które mają rozterki miłosne, zaczynają walczyć ze sobą, są o siebie zazdrosne, a tak naprawdę nie mogą bez siebie żyć.

Najbliższy spektakl 7 lutego.

***

"Biała bluzka" - Janda jest niesamowita

Krystyna Janda wraz z reżyserką Magdą Umer powróciły do głośnego spektaklu sprzed ponad 20 lat. Do tekstu Agnieszki Osieckiej o kobiecie, której trudno się odnaleźć w rzeczywistości stanu wojennego, świecie kartek na mięso, cenzury, nakazów i godziny milicyjnej. Pomysł był ryzykowny. Niełatwo mierzyć się z własną legendą.

"Biała bluzka" z 1987 roku była spektaklem kultowym. Do dziś zachowało się wiele anegdot na jej temat. Jak tłumy widzów szturmowały kasy, a z okien leciały szyby. Czy wreszcie o Jacku Kuroniu, który ponoć po obejrzeniu spektaklu przybiegł do autorek z prośbą, by rozpuściły plotkę, że owym dysydentem, w którym kocha się bohaterka, jest właśnie on.

- Ten tekst wyprzedzał wtedy swoją epokę. To była nowatorska forma zapisania chorych czasów widzianych przez chorą, a jednocześnie niebywale inteligentną, nadwrażliwą osobę, która w ogóle nie umiała znaleźć dla siebie ratunku. Miała pretensję do świata, że nie jest kochana, a do głowy jej nie przychodziło, że sama nie umie kochać - mówiła Magda Umer na przedpremierowym spotkaniu w Gazeta Cafe w warszawskiej redakcji "Wyborczej". A Krystyna Janda tłumaczyła: - Historie są ciągle te same, tylko opowiadane z innej pozycji i trochę innym już "głosem". Nie mam już tego jasnego, wysokiego, młodego głosu protestu bez zastanowienia.

Premiera "Białej bluzki" w Och-teatrze przyjęta była entuzjastycznie. Jacek Sieradzki pisał w "Przekroju": "Cudnie urósł sam tekst Osieckiej. Monolog narwanej wariatki, brawurowe liryczno-humorystyczne odtrucie socjalistycznej beznadziei..., po latach nasycił się goryczą, sarkazmem, tłumionym lękiem". A Zdzisław Pietrasik w "Polityce": "Najkrótsza recenzja ze spektaklu mogłaby brzmieć: Janda jest niesamowita! Prawie dwie godziny sama na scenie i jeszcze na ekranach w wielkich zbliżeniach, żebyśmy lepiej widzieli, ile daje z siebie w każdym epizodzie. Kiedy zaś w finale, już po pierwszych oklaskach, staje przed orkiestrą i śpiewa: Historio, historio, ty żarłoczny micie, co dla ciebie znaczy jedno ludzkie życie?!, nie mamy wątpliwości, że to nie żadna powtórka z rozrywki czy przeżyjmy to jeszcze raz, ale wciągający współczesny spektakl".

Nowa "Biała bluzka" stała się szybko przebojem Och-teatru. Nie tylko w Warszawie. Krystyna Janda jeździ z tym przedstawieniem po całej Polsce. Spektakl obejrzało już prawie 70 tysięcy widzów. Najbliższe przedstawienia: 11-12 lutego.

***

"Alicja & Alicja" - bez pretensji do świata, łagodnie [na zdjęciu]

Nie przegapcie kameralnego spektaklu na scenie Och-Cafe. Sztukę irlandzkiej autorki Amy Conroy wyreżyserowała Maria Seweryn. Dwie młode dziewczyny (grają: Aleksandra Domańska i Aleksandra Grzelak), zakochane w sobie, opowiadają nam historię swojego poznania i pierwszych fascynacji, zwierzają się z wątpliwości, które miały wchodząc w ten związek.

Publiczność ma wierzyć, że obie panie są po raz pierwszy na scenie, zdenerwowane, zawstydzone sytuacją. - Od razu spodobał mi się ten pomysł, ale wiedziałam też, że jest bardzo trudny do realizacji. Bo jednak występują tu dwie zawodowe aktorki, a muszą to zagrać tak, jakby nigdy w życiu nie stały na scenie. Trzeba używać innych środków, zrzucić wszystkie aktorskie sposoby, np. podprowadzania tematu, które stosuje się w teatrze. Mnie ta historia niezwykle porusza, właśnie dlatego, że jest opowiedziana z nieco innego punktu widzenia. Bez pretensji do świata, łagodnie. To nie jest krzyk, to nie jest prowokacja - tłumaczyła przed premierą Maria Seweryn.

Najbliższe przedstawienia 25 i 26 lutego.

***

"Przedstawienie świąteczne w szpitalu św. Andrzeja" - tylko od święta

Kolejna farsa Raya Cooneya, autora "Mayday". I kolejny uroczy komediowy spektakl Krystyny Jandy. Akcja rozgrywa się w szpitalu św. Andrzeja tuż przed Bożym Narodzeniem. Lekarze przygotowują przedstawienie świąteczne dla pacjentów. W tym samym czasie odbywa się zjazd neurologów, a doktor Mortimore dowiaduje się, że ma nieślubnego syna. W obsadzie m.in.: Bożena Stachura, Aneta Todorczuk-Perchuć, Katarzyna Żak, Piotr Machalica, Marcin Perchuć, Maciej Wierzbicki i Cezary Żak.

To spektakl, który z racji tematu sztuki - powraca na afisz na kilka tygodni przed świętami Bożego Narodzenia, a schodzi z niego już w pierwszym tygodniu stycznia. Dlatego najbliższe pokazy odbędą się dopiero w listopadzie 2017.

***

"One Mąż Show" - żadnej ściemy

W Och-Teatrze swoją teatralną przystań znalazł też Szymon Majewski. A jego wieczory pt. "One Mąż Show", które cieszą się ogromnym powodzeniem, wpisały się w sposób naturalny w program i charakter tego miejsca. Są widzowie, którzy oglądali "One Mąż Show" już kilka razy i twierdzą, że za każdym razem spektakl był inny.

Szymon Majewski mówił w wywiadzie z Mike'iem Urbaniakiem: - Co wieczór coś zmieniam. Inaczej tekst będzie martwy. Muszę reagować na to, co się dzieje zarówno w domu, jak i na świecie. Są oczywiście stałe elementy, historie, które mówię zawsze, ale jednak z modyfikacjami. Warunek jest taki, że wszystko musi być moje; opowiadam o sobie, o swoim doświadczeniu - żadnej ściemy.

Najbliższy pokaz 15 stycznia, kolejne: 11-12 stycznia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji