Artykuły

Komuna zagości w teatrze w Bydgoszczy. Najprawdziwsza

- Trzeba podjąć decyzję, by przestać mówić o zmianach, i zacząć je wprowadzać. O premierze "Komuny Paryskiej" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy opowiada reżyserka Weronika Szczawińska.

Weronika Szczawińska [na zdjęciu podczas próby] to reżyserka teatralna, tłumaczka języka angielskiego. Absolwentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na UW i reżyserii w warszawskiej Akademii Teatralnej. Obroniła doktorat w Instytucie Sztuki PAN, jest kierowniczką artystyczną Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pracuje w teatrach w całej Polsce, współpracuje z galeriami sztuki. Tworzy spektakle, teksty i instalacje

Marta Leszczyńska: Po co mówić dziś o rewolucji sprzed 145 lat?

Weronika Szczawińska: Żyjemy w burzliwym momencie dziejów. Kryzys demokracji, nierówności społeczne, ksenofobia - to rafy, o które się wciąż rozbijamy. Konieczne jest szukanie nadziei w konkretnych modelach życia społecznego.

Komuna Paryska ma być przykładem? Przecież w Polsce wszystko, co ma w nazwie słowo "komuna", wywołuje reakcję alergiczną.

- Natychmiast kojarzy się z państwami zza żelaznej kurtyny, PRL-em, życiem w nędzy. Tymczasem istnienie państw komunistycznych to wynik procesów, które były komunardom całkowicie obce. Problem polega na tym, że większość ludzi mało cokolwiek o tym wydarzeniu wie.

Może dlatego, że nawet we Francji nie jest traktowane z powagą.

- Z jednej strony historia Komuny Paryskiej bywa usuwana z francuskich podręczników do historii. Z drugiej - samo usuwanie świadczy o randze wydarzenia. Zaciera się pamięć, bo było wywrotowe, naruszało fundamenty utrwalonego porządku w sposób istotny.

Na czym polegała ta wywrotowość?

- W roku 1871 Paryż przestał być stolicą Francji. Przez 72 dni stanowił fragment Powszechnej Republiki. Stał się niezależnym organizmem społecznym, radykalnym przykładem demokracji bezpośredniej.

Jaki to ma związek ze współczesnością?

- Chodzi o pokazanie alternatywy - uświadomienie, że porządek społeczny, do którego przywykliśmy, nie jest jedynym, "naturalnym" porządkiem. Komuna Paryska jest przykładem szybkiego przejścia od długo przygotowywanych idei do praktyki. Co jest najbardziej interesujące, komunardzi sprawnie rozwiązywali lub podejmowali problemy, które trapią również dzisiejsze społeczeństwa.

Jakie?

- Chodzi głównie o zreformowanie całego modelu życia społecznego w taki sposób, by z założenia nie generował podziałów i nierówności. Stąd u komunardów rozproszenie władzy poprzez bezpośrednią partycypację obywateli czy też kwestie równości ekonomicznej, związane z gruntownym przemyśleniem kwestii środków produkcji czy też samej pracy. Niezwykle ważny wątek wiąże się z radykalnym antynacjonalizmem komunardów (warto przypomnieć, że "obywatelstwo" Komuny uzyskali natychmiast wszyscy cudzoziemcy). Oni po prostu wyciągali praktyczne konsekwencje ze wszystkiego, w co wierzyli: jeśli chcemy zmiany, to chcemy jej teraz, bez kompromisów. Jeśli chcemy demokracji, to bezpośredniej i całkowicie inkluzywnej.

Komunardzi reformowali wszystkie dziedziny życia społecznego, i te związane z gentryfikacją miast (kwestia czynszów), czy też edukacją, która miała być nie tylko powszechna i świecka, ale także "politechniczna", kształcąca ciało i umysł, poza podziałem na pracę "fizyczną" i "intelektualną". Generalnie wszystkie działania komunardów miały na celu stworzenie "wspólnego luksusu" - dobrostanu społecznego, w którym dobro wspólne wynika m.in. z tego, że każdej obywatelce i obywatelowi stworzono odpowiednie warunki do godnego życia i rozwoju. Ważnym wątkiem Komuny Paryskiej jest także rewolucja życia codziennego - wyrwanie codzienności spod nieubłaganych praw produkcji.

Brali się za to również artyści i kobiety.

- W tym czasie niektórzy artyści głośno powiedzieli, że chcą zajmować się polityką. Jak choćby słynny malarz Gustave Courbet. Konserwatywni twórcy i publicyści rwali włosy z głowy: dlaczego wielki Courbet chce robić coś innego poza malowaniem? To kolejny współczesny temat. Zajmowanie przez sztukę stanowiska politycznego jest chyba ważniejsze niż kiedykolwiek i wciąż budzi zdziwienie. A przecież radykalna zmiana społeczna to przede wszystkim zmiana usankcjonowanych dotychczas funkcji: kontrolę nad życiem społecznym przejmują obywatele, a nie specjaliści. Komuna Paryska to także rewolucja kobiet, które odgrywały w niej ogromną rolę jako myślicielki, liderki, rebeliantki. Ramię w ramię stanęły ze sobą szwaczki, nauczycielki i panny z dobrych domów, które nie chciały już realizować tradycyjnego modelu kobiecego funkcjonowania.

Osiągnięcia Komuny Paryskiej mogłyby inspirować również dziś. Ale czy późniejszy los komunardów nie każe być sceptycznym? Komuna Paryska to zaledwie 72 dni w historii Francji. Kara za bunt okazała się surowa. Podczas Krwawego Tygodnia wojska rządowe rozstrzelały bez sądu co najmniej 30 tys. ludzi. 10 tys. otrzymało wyroki śmierci, 4 tys. deportowano do Nowej Kaledonii.

- Rzeczywiście masakra, która zakończyła Komunę Paryską, każe w pierwszym odruchu podważać całość tego przedsięwzięcia. Wielu filozofów i badaczy zauważa jednak, że myśląc w ten sposób, padamy trochę ofiarą propagandy rządowej Wersalu. Badacze wskazują, że odwet na komunardach nosi znamiona XX-wiecznych pogromów czy wojen kolonialnych. Można by zapytać, dlaczego państwo francuskie z taką siłą zaatakowało własnych obywateli i użyło przeciw nim tak okrutnych środków?

Komunardzi musieli jednak dokonać czegoś ważnego.

- Właśnie. Skala odwetu pokazuje, że Komuna nie była utopią, ale osiągnięciem, które państwo francuskie potraktowało bardzo serio. Krwawy upadek Komuny pokazuje jej siłę. Miała być też przestrogą, by nikt już nie decydował się na podobne zrywy. To założenie konserwatywnych polityków udało się. Koniec XIX wieku okazał się momentem konsolidacji idei mocarstwowych, kolonialnych, imperialistycznych. Jest taka słynna formuła Marksa, że zwycięstwem Komuny było jej faktyczne istnienie. Trwała krótko, ale się wydarzyła. Niewiele jest takich przypadków w historii. Pokazało to też, w co my chyba dziś wątpimy, że człowiek, któremu pozwoli się decydować o własnym bycie, sfederowany z innymi ludźmi, niekoniecznie wybierze morderstwo i łupiestwo, ale dobre życie. Świadczyć o tym może jedna z komunardzkich piosenek "Le Temps des Series". Zamiast o dalszej walce i pracy śpiewali piosenki o zbieraniu czereśni. Jest ona jakby obietnicą przyjaznego świata, gdzie będzie można pracować, ale też odpoczywać, a przede wszystkim po prostu godnie żyć. Dlatego komunardzka idea wspólnego luksusu jest ciekawą alternatywą dla sytuacji, w której znajdujemy się dziś - agresywnego kapitalizmu.

Podczas premiery będzie sporo piosenek i muzyki?

- W każdej rewolucji muzyka ma wielkie znaczenie. Każda ma swoje piosenki. Muzyka towarzyszy wszystkim ważnym momentom w historii. W spektaklach, nad którymi pracowałam przez ostatnie lata z Krzysztofem Kaliskim, kompozytorem, komponent muzyczny jest bardzo istotny. Teatr Polski zaproponował mi, by tę formułę muzyczną rozwinąć do maksimum. Spektakl będzie więc tak naprawdę koncertem.

Na scenie zobaczymy zespół muzyczny?

- Jako przykład organizmu społecznego w miniaturze. Spektakl będzie próbą pokazania, jak taki organizm stara się dobrze funkcjonować. Nie da się dobrze razem grać, jeśli się nie dogadujemy. Muzykami stają się aktorzy. Grupa stara się odnaleźć w nowej sytuacji. Poprzez wspólną grę i nieustanne dyskusje negocjuje swój kształt. Zrezygnowaliśmy z tradycyjnej w teatrze hierarchii. Budowaliśmy nasz spektakl-koncert na równych prawach. I tak historia zespołu i jego funkcjonowanie nawiązują do wybranych idei paryskich komunardów - idei, które dla nas okazały się ważne.

Widz, który nie zna dobrze historii rewolucyjnej Francji, wyłapie te nawiązania?

- Chcieliśmy odbiec od spektaklu-wykładu, ale staraliśmy się go skonstruować również tak, by nie wymagać od widza szczegółowej historycznej wiedzy. Nie będziemy bombardować faktami. Pisaliśmy piosenki, wykorzystując paralelność sytuacji komunardów do tego, co dzieje się dziś, i mam nadzieję, że widzowie bez problemu to wyłapią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji