Artykuły

najlepsze, co zdarza się ludzkości

"Perechodnik/Bauman" Komuny Otwock na XIV Akademickich Spotkaniach Teatralnych w Toruniu. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

Szósty dzień XIV Akademickich Spotkań Teatralnych w Toruniu należał do Komuny Otwock i kilkakrotnie nagradzanego już spektaklu "Perechodnik/Bauman". Przedstawienia niełatwego w odbiorze, ale silnie oddziaływującego na emocje poprzez precyzyjnie konstruowany rytm, ruch sceniczny, dźwięk i wielokrotność powtarzanych skandująco kwestii. Odtworzenie historii otwockiego Żyda Calela Perechodnika, na podstawie jego pamiętnika "Czy ja jestem mordercą?", skonfrontowanej z przemyśleniami Zygmunta Baumana na temat Holocaustu, jest symbolicznym obrazem człowieka postawionego w sytuacji najbardziej tragicznej - w obliczu śmierci. Jest próbą spojrzenia na Holocaust przez pryzmat myśli zawartych w socjologicznej rozprawie "Nowoczesność i zagłada". Wydawało by się, że takie współistnienie w teatrze dwóch krańcowo różnych materii literackich jest raczej niemożliwe.

Tymczasem Komuna Otwock operując skrótem i niewielką ilością tekstu, stworzyła spektakl na tyle sugestywny, że pozostaje na długo w pamięci. Zasługa to przede wszystkim aktorskiej precyzji w skrupulatnym, chłodnym i zimnym wykonywaniu poszczególnych zadań indywidualnych i działań zbiorowych. Paradoksalnie, ten emocjonalny chłód i mantryczna powtarzalność krótkich fragmentów tekstu sprawiają , że każde słowo z dramatycznej opowieści o kolaborancie, który na plac śmierci zaprowadził swoją żonę i dzieci, a potem łapał próbujących opuścić getto Żydów, dociera do nas intensywniej i boleśniej. W poszczególnych scenach otrzymujemy krótkie informacje na temat Otwocka, powstania tamtejszego getta, o liczbie zabitych, o najbliższej rodzinie Perechodnika, o eksterminacji Żydów w Słonimiu, o Żydówce, która po wyjściu z piwnicy została rozstrzelana. Informacje te, wraz ze zdjęciami i mapkami, jednocześnie są wyświetlane ma dwóch, stojących po bokach pustej sceny, ekranach. Ale zanim w szeregu wejdą na scenę aktorzy i staną pod ścianą, zapalą się trzy podłużne neonowe jarzeniówki. Ich niebieskie światło spotęguje tylko dramatyzm ludzkiego losu. Zgasną dopiero w finale, gdy padną słowa "Małe zbrodnie, codzienne oszustwa i umiarkowany wyzysk, to najlepsze, co zdarza się ludzkości".

Na scenie, obok ubranych na czarno aktorów, znajdują się jeszcze trzy geometryczne drewniane konstrukcje - dwa sześciany i jeden prostopadłościan - które w zależności od wątku historii, będą spełniać różne funkcje. Przerzucanie ich w pustej przestrzeni, wypełnionej kakofonią nieprzyjemnych dźwięków, świadomie zastępuje brak aktorskiej interpretacji. Taki sposób narracji i minimalistyczna w środkach konstrukcja spektaklu, będącego dokumentalnym zbiorem krótkich impresji na temat człowieka w sytuacji skrajnego zagrożenia, pozwala spojrzeć na Holocaust okiem trzeźwym i krytycznym, bez natrętnej rozliczeniowości. Bardzo ważna i znacząca w tym przedstawieniu jest surowość w sposobie podawania tekstu. Są to najczęściej zdania pojedyncze, skandowane lub wykrzykiwane w niespiesznym rytmie, wypowiadane wielokrotnie. Czasami towarzyszy im klaskanie, lub taneczny krok. Innym razem bieganie, padanie lub powolne obracanie ciał. Także łomot i huk.

Kiedy w przedostatniej scenie słyszymy pytanie "Czy łatwo zostać skurwysynem?" i my musimy się zastanowić nad tym , czy rzeczywiście istota ludzka znajdująca się w skrajnym położeniu, zawsze wybierze rozwiązanie ratujące własne życie, nawet gdyby ofiarą stać się musiał drugi człowiek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji