Artykuły

"Czy można z Araba zrobić Żyda?"

"Szabasowa dziewczyna" Daniela Simona w reż. Marcina Sławińskiego z Teatru Żydowskiego w Warszawie, gościnnie w gmachu Klubu Dowództwa Garnizonu Warszawa. Pisze Wojciech Giczkowski w Teatrze dla Was.

"Szabasowa dziewczyna" to bardzo zabawna i pouczająca komedia romantyczna napisana przez Daniela Simona, starszego brata popularnego pisarza, Neila Simona. Komedia ta doskonale nadaje się na otwarcie sezonu Teatru Żydowskiego w Klubie Garnizonowym przy alei Niepodległości w Warszawie. Przekazanie do użytku tej szczęśliwej dla teatrów placówki, bo stąd z sukcesem do własnej siedziby przeniósł się Teatr Kwadrat, to był podobno genialny pomysł wiceminister Wandy Zwinogrodzkiej, poparty przez ministra Antoniego Macierewicza. Chwała im za to, a zespół już wyciągnął wnioski z legendy związanej z siedzibą Klubu Garnizonowego i do realizacji amerykańskiej sztuki zaprosił mistrza komedii wśród reżyserów, Marcina Sławińskiego, który jest autorem ponad 50 inscenizacji w 15 polskich teatrach, reżyseruje niemal wyłącznie sztuki współczesne i był kierownikiem artystycznym właśnie warszawskiego Teatru Kwadrat. W efekcie otrzymaliśmy przedstawienie rozrywkowe, znakomicie wyreżyserowane, z doborową obsadę i z niezwykłym przesłaniem, bardzo aktualnym w obecnych czasach.

Bohaterka przedstawienia, młoda dziewczyna o swojsko brzmiącym nazwisku Krystyna Sawicka, pragnie wyjść za wybranka, który okazuje się Żydem. Ron wcale nie jest ortodoksyjny, ale jego mamusia to i owszem. Zdesperowana Krysia postanawia dokonać konwersji i od tego momentu zaczyna się ciąg przekomicznych sytuacji. Czy można z Araba zrobić Żyda? To jeden z dowcipów przedstawienia. Przy czym odnosi się on raczej do problemów wiary niż polityki. Właśnie kwestie wiary mogą być pokazywane dowcipnie i z humorem, tak jak to robił klasyk gatunku ksiądz Józef Tischner. Uważał on bowiem, że "Człowiek czasami nie wie, co w nim samym jest wiarą". W sztuce Daniela Simona ilustracją tej prawdy jest właśnie historia konwersji dziewczyny, która - jak to w Ameryce - sama nie wie, jakiego jest wyznania. Znany to motyw z filmów Woody Allena, wzorującego się przecież na braciach Simon.

Sylwia Najah zagrała swoją postać uroczo. W swoich chęciach odmiany dotychczasowego życia wywołuje salwy śmiechu publiczności. Jest przy tym szalenie romantyczna i w nowoczesny sposób zdeterminowana. Dzięki niej w teatrze robi się jeszcze śmieszniej. Partneruje jej Marek Ślosarski. W roli ciapowatego Żyda wypada na tyle przekonująco, że nikt nie rozumie wyborów ślicznej dziewczyny.

Powiew młodości na scenę wprowadzają aktorzy Dawid Szurmiej i Piotr Chomik. Kapitalnie zagrali swoje postaci. Szurmiej wciela się w kandydata na rabina, ale myślącego już i nauczającego w sposób nietradycyjny. W serca widzów wstąpiła więc nadzieja, że tak atrakcyjny młodzieniec mógłby się stać nowym wybrankiem powabnej Krystyny. Niestety, miłość nie wybiera. Krystyna zbyt mocno kocha jednak Rona. Natomiast Chomik jako posłaniec wprowadza na scenę nową energię i dodatkowe pokłady śmiechu.

Gołda Tencer i Jerzy Walczak nie są wymieniani w obsadzie sztuki. Tymczasem, ku radości widzów, oglądamy ich na wielkim ekranie pojawiającym się sprytnie na scenie, w wyświetlanym komicznym epizodzie komentującym mykwę Hanny. Scenka trwa może minutę, ale zagrana jest przez oboje artystów perfekcyjnie. Gołda Tencer jest kobietą, która wie już wszystko o życiu i z pobłażliwością pozwala swojemu mężowi na chwilę zapomnienia. W tle widzimy palmy i otrzymujemy w sercu zimowej Warszawy prawdziwe Hollywood.

W Teatrze Żydowskim nie może zabraknąć ulubieńców publiczności. Henryk Rajfer, Maciej Winkler i Wojciech Wiliński pokazują to, co jest najlepsze w tradycji tego teatru. Szmoncesy obracają się wokół spraw religijnych, wyśmiewając arcypraktyczne podejście tej nacji do życia i polegają na znanej nam z tekstów Tuwima i Hemara grze słów, które bardzo szybko przyswaja sobie młoda konwertytka. Wtóruje jej nieprzerysowana w swojej roli Ernestyna Winnicka, która witana oklaskami pojawia się jako Pani Goldman. Aktorka, zręcznie poprowadzona przez reżysera, nie stworzyła parodii starej kobiety rozpaczliwie szukającej kochanków. W jej wykonaniu Pani Goldman jest wspaniałą starszą panią umiejąca korzystać z przywilejów "trzeciego wieku".

Marcin Sławiński wyreżyserował to przedstawienie w sposób prawie niewidzialny. Otrzymaliśmy pokaz sztuki teatralnej na najwyższym poziomie. Zapewne jest to także zasługa bardzo pięknej scenografii autorstwa doświadczonego Wojciecha Stefaniaka. Reżyser namawia dyrektor Gołdę Tencer do wystawienia słynnego "Murzyna w Warszawie" Antoniego Słonimskiego. Powiedział mi, że aktualność historii inteligencji pochodzenia żydowskiego, która choruje na polskość, zabrzmi właściwie i przekonująco dopiero wtedy, kiedy zagrają jej przedstawicieli aktorzy Teatru Żydowskiego. Poczekajmy więc na odważną decyzję pani dyrektor. Jak wiemy, odwagi Gołdzie Tencer nie brakuje, czego dowodem są ostatnie znakomite inscenizacje Teatru Żydowskiego, szkoda tylko, że wciąż pozostającego na wygnaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji