Artykuły

Nie umiał żyć bez teatru...

Jak każdy aktor, nie umiał żyć bez teatru. Nawet w ostatnich tygodniach życia, kiedy z dnia na dzień był coraz słabszy, pojawiał się w teatrze z tym samym pytaniem: - Czy ja dzisiaj gram? W końcu jednak, znękany chorobami, musiał zejść ze sceny...JERZEGO GÓRNEGO wspomina Bożena Szal.

Jerzy Górny zmarł (w wieku 74 lat) w kaliskim szpitalu w niedzielę 12 marca - w porze, gdy zazwyczaj kończy się wieczorny spektakl. Jeden z najstarszych i najdłużej związanych z Teatrem W. Bogusławskiego aktorów, był artystą nie tylko na scenie ale także w życiu. Wychowany w znanej i szanowanej, zamożnej rodzinie kaliskiej, ukończył renomowane kaliskie Liceum im. Adama Asnyka w 1950 roku. Fakt, że wybrał karierę aktorską, podobno długo ukrywał przed rodziną. Pewnie dlatego nie spieszył się z powrotem do Kalisza, wędrując po różnych miastach i scenach.

Ilekroć jednak opowiadał o swej karierze scenicznej, troszeczkę ponosiła go fantazja. Zawsze jednak zaznaczał, że debiutował rolą Jana Kochanowskiego w "Drodze do Czarnolasu" pod skrzydłami Krystyny Skuszanki w Opolu. Pracował też w teatrach w Katowicach, Gdańsku, Gorzowie... Przez wiele lat współpracował z ruchem estradowym (m.in. z modnymi wówczas zespołami "Filipinki" i "Wagabunda"), odwiedzając środowiska polonijne w różnych krajach, także za oceanem.

Do Kalisza powrócił na stałe w 1981 roku. Odtąd - z niewielkimi przerwami - związany był z teatrem nad Prosną. W pamięci kaliskich teatromanów zapisał się znakomitymi kreacjami m.in. w "Weselu" (Żyd), "Szczęśliwym wydarzeniu" (Przybysz), "Świętoszku" (Orgon), "Szewcach" (Sajetan), "Operze za trzy grosze" (Pea-chum), "Zmeście" (Rejent). W o-statnich sezonach występował w popularnej farsie "Wszystko w rodzinie" i komedii "Kwartet", także w anegdotycznych "Teatraliach" oraz w wielu programach muzycznych i kabaretowych - najczęściej z sentymentalnymi piosenkami w stylu "retro". Stworzył też wiele innych epoziodycznych lecz wyrazistych kreacji - m.in. w "Kaliguli", "Ptakach", "Wybranych".

Mimo sceniczych sukcesów, zawsze szukał też szerszego pola do popisu. I nigdy nie brakowało mu energii, inwencji, śmiałych pomysłów. Jako prezes Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego organizował festiwale muzyczne "Jesienna camerata", warsztaty operowe, okolicznościowe koncerty itp. Jego dziełem była też najgłośniejsza i najbardziej reprezentacyjna "gombrowiczowska" edycja Kaliskich Spotkań Teatralnych - z udziałem samej Rity Gombrowicz. (Pozostanie na zawsze tajemnicą Jerzego, w jaki sposób udało mu się ściągnąć z Paryża do Kalisza madame Ritę, wówczas mocno obrażoną na polską cenzurę...) Tamten festiwal zakończył się, niestety, finansową klęską, co wcale nie zniechęciło tego wiecznego optymisty do kolejnych podobnych inicjatyw.

I tak już było do końca. Odnosił spore sukcesy i równie głośne porażki, po których niezmiennie odradzał się jak "feniks z popiołów". A Jurkowi wybaczało się wszystko!Był postacią niezwykle barwną i niepowtarzalną, która na pewno zapisze się w historii i legendzie kaliskiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji