Artykuły

Anna Chodakowska: Działaczką nigdy nie będę

- Obecnie jestem na takim etapie, że pragnę grać to, co chcę, co mnie niesie. Ale granie dla samego grania jest nudne - mówi Anna Chodakowska, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Na koncie ma około trzydziestu ról filmowych i telewizyjnych, jedenaście nagród aktorskich i państwowych. Pamiętana jest z pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie". Oglądaliśmy ją w "Dziewczętach z Nowolipek", "Co lubią tygrysy", "Zabij mnie, glino". Jest aktorką Teatru Narodowego w Warszawie, gdzie zagrała wielkie role: Antygony, Ofelii, Balladyny, Fedry, Salomei. Pisano, że jest aktorką mistyczną, potrafiącą odtworzyć stan patologiczny. Ostatnio gra mniej, a w mediach jest obecna z uwagi na zdecydowane poglądy polityczne i wspieranie PiS. W teatrze przygotowywany jest jubileusz 40-lecia jej pracy.

Widziała pani Daniela Olbrychskiego w "Kropce nad i" u Moniki Olejnik?

- Nie widziałam, bo nie oglądam telewizji.

Jak pani sądzi, najeżdżał na panią?

- Słyszałam od ludzi, że nie.

Mówił o pani jako aktorce same dobre rzeczy; gorzej, jeżeli chodzi o pani zdanie na tematy polityczne, których on nie akceptuje. Stwierdził, że to blokuje go i nie pozwala dalej pracować z panią...

- Może mu przejdzie, bo myślę, że jest to tymczasowa teoria.

Był między wami konflikt na tle politycznym?

- Konfliktu nie było, może Daniel był w konflikcie. Ja nie.

Rozumie pani jego decyzję o rezygnacji z pracy nad sztuką "Kwartet"?

- Nie rozumiem takich decyzji, bo uważam, że te dwa światy kompletnie nie muszą się łączyć ani też wzajemnie utrudniać sobie życia.

Jak długo znacie się z Danielem?

- Od mojego urodzenia teatralnego, czyli od 1973 roku. Graliśmy razem w "Hamlecie" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym. On Hamleta, ja Ofelię. Było to wielkie przedstawienie. Wydarzenie artystyczne. To był wyjątkowy Hamlet. Zofia Kucówna grała Królową, a Jerzy Kamas - Króla. Później za Kamasa grał Andrzej Łapicki.

Tylko w tym jednym przedstawieniu zagraliście?

- Nie, Hanuszkiewicz robił poetycko-epickie opowieści sceniczne "Trzy po trzy", "Wacława dzieje", "Mickiewicz", w których oboje graliśmy.

Minęły lata i przyszła pora na "Kwartet".

- Kilka lat temu postanowiłam, że chciałabym zagrać w tej świetnie napisanej sztuce, ale była w Polsce niezbyt dobrze realizowana i nie na temat. Na YouTube są różne wersje "Kwartetu", a jedyny, który mnie zaintrygował, to był plastyczny spektakl Roberta Wilsona z Isabelle Hupert w roli Markizy. Bardzo podobała mi się Isabelle, a sam pomysł był - jak zwykle u Wilsona - bardzo formalny, za to gra aktorska raczej sformalizowana, nie zatraciła swego psychologicznego sensu. Samo przedstawienie było dalekie od tego, co my chcemy zrobić.

"Kwartet" miał być spektaklem na pani jubileusz. Pomysł należał do pani?

- Tak i mam nadzieję, że będzie. Dyrektor Jan Englert mówił, że to może być dobry pomysł. Ale ja unikam jubileuszy, bo wtedy zaczynamy się popisywać swoim wiekiem, stażem. To miał być także jubileusz Daniela Olbrychskiego, który w Teatrze Narodowym spędził swoją wczesną młodość i dojrzałość pierwszą.

Gdyby nie wdała się pani w dyskusję z Olbrychskim, bylibyście już na etapie zaawansowanych prób, z wyznaczonym terminem premiery, a tak...

- Wielkiej różnicy by nie było, my pracujemy laboratoryjnie, szukamy motywacji, szukamy sposobu na wyrażenie rzeczy, które trzeba artykułować w tym spektaklu. Musi być w nim wszystko od początku wymyślone.

Sądzi pani, że Daniel jest politycznie bardzo znerwicowany?

- Nie mnie to oceniać, jednak zauważyłam, że strona "kodowsko-liberalna" jest bardziej znerwicowana niż my.

Jakie są powody takiego zachowania Daniela?

- Nie śledzę jego wewnętrznych perypetii w umyśle, widocznie doszedł do wniosku, że nie da się pracować z osobą, która w sposób otwarty mówi rzeczy, z którymi on się nie zgadza. On ma awersję do tego, co ja mówię. Uraziłam go. Przychodził na próby z jakąś ewangelią na dzisiaj, która mnie denerwowała. Raz wyskoczyłam z konwencji i zaczęłam mówić.

Czy pani wie, co ludzie piszą na pani temat w internecie?

- Różne rzeczy piszą - zależy, czy są to trolle, czy wielbiciele.

Może zacytuję: "Chodakowska to pisowski stan umysłu, nikt normalny nie da rady tego wytrzymać". Co mają na myśli?

- Mój stan umysłu jakoś nie powoduje, że publiczność się wykrusza, wręcz przeciwnie - przybywa mi wielu nowych przyjaciół sprzyjających temu, co uważam za słuszne.

Jaka jest pani teoria na temat katastrofy smoleńskiej?

- Jeżeli ktoś śledzi to od początku, np. zdjęcia z pobojowiska, które Rosjanie wbrew prawu zamieszczali w internecie, to przecież tam dużo widać. Nie wchodźmy w szczegóły. Przypomniało mi się, jak Daniel mówi do Olejnik, że on nie wytrzymał, gdy powiedziałam, że ofiary mogą być dobijane na płycie lotniska. To on nie wie, że to się nie stało na płycie lotniska, że to było dużo przed lotniskiem, że było tam obrzydliwe bagno, w którym wszystko się działo?

Dlaczego nie oddają wraku samolotu?

- Nie oddają, bo się obawiają, że samolot nosi na sobie ślady wybuchów, mimo że zrobili wszystko, żeby tego widać nie było. Umyli szyby, czego nie wolno było robić, inne wybili łomami, a potem wymyli wrak, żeby wstawić nowe szyby, żeby był ładny i żeby zagrać nam na nosie.

Pytam, bo między innymi o to pokłóciliście się z Danielem, który ma inną teorię...

- Nie ma żadnej różnicy, bo Daniel nie wie, a ja tak. Ma prawo mówić, co chce. U nas jest demokracja.

Musi pani grać z Olbrychskim? Przecież w Polsce są aktorzy wysokiej klasy.

- Owszem, ale akurat Daniel jest najlepszy do tej roli. Zrozumiałam to na próbach. Próbowałam grać z innymi fantastycznymi aktorami, który nazwisk nie będę wymieniała, ale nie szło nam.

Kogo widziałaby więc pani u swojego boku w tej sztuce?

- Jeżeli Daniel nie będzie mógł, to się zastanowię i powiem.

Jaki jest Hrabia de Valmont, którego miał grać Olbrychski?

- Hrabia ma nadświadomość, jest niewierzący, chociaż pięknie o wierze mówi. To manipulant z ogromną świadomością znaczenia słów. Lubi zawody, bo ściga się ze mną na pewne okropieństwa, które można wymyśleć. Nie zależy mu na dominacji.

Jaka jest pani bohaterka?

- Jest bardzo ambitną i podłą osobą. Jest gorsza od niego.

O czym opowiada "Kwartet"?

- Wbrew pozorom nie opowiada o miłości, chociaż jest tam rozgrywka między dawnymi kochankami. Opowiada o tym, jak manipulacja potrafi zniszczyć drugiego człowieka. I to słowem, bo można tak rozmawiać z drugim człowiekiem, że osiąga się to, co się chce.

Kto wpadł na pomysł wystawienia tej sztuki w Polsce?

- Była już wystawiana, tylko aktorzy byli za młodzi do tych ról.

O co walczy Anna Chodakowska?

- Fantazy mówi tak: "Duchowi memu dała w pysk i poszła". Ja też potrafię odpalić i mam wtedy dożywotni spokój.

Kandydowała pani z listy Prawa i Sprawiedliwości do Senatu, ale do niego nie weszła. Uważa to pani za porażkę?

- Nie, bo dowiedziałam się, że w pewnej podwarszawskiej miejscowości wyleciało około 60 kart do głosowania więcej, niż do niej wpadło. Ale 82 tysiące głosów dostałam.

Dlaczego zdecydowała się pani startować do Senatu?

- Zostałam poproszona, żeby startować, i pomyślałam sobie: dobrze, spróbuję, bo może przydam się w sprawach związanych z kulturą i ochroną zwierząt. Mogłabym wtedy poprowadzić lobbing, który jest najważniejszy. Warto rozmawiać z ludźmi z Sejmu, bo to oni decydują.

Mogłaby pani bardziej wypromować się w polityce, bo teatr dzisiaj aktorów nie promuje.

- Zgadza się, już nie promuje. Pięknie to robił Adam Hanuszkiewicz, który wystawiał przedstawienia, a w nich widać było osoby. Obecnie reżyser raczej siebie próbuje pokazać. Raz jest to robione z talentem, innym razem jest nieznośnie pretensjonalne.

Od dawna nie widzieliśmy pani w serialach. Dlaczego?

- Nie chcę w nich grać, bo nie chciałabym przywiązywać się do serialu tak, żeby moje życie było tylko z nim związane. Ponadto nie zamierzam wstawać wcześnie rano, malować się, a potem czekać na planie.

Ale tak było, gdy grała pani "W labiryncie"?

- Na planie "W labiryncie" było luksusowo. Byliśmy tam wręcz niańczeni, a teraz seriale to fabryka. Praca kończy się o godzinie dwudziestej, a produkcja pyta, czy mogę zostać jeszcze dwie godziny.

21 lat nie było pani na dużym ekranie, sześć lat temu wystąpiła pani w małej rólce w serialu "Magda M.". Czy to, co robiła pani w Teatrze Narodowym, rekompensowało pani ten czas?

- Nie pamiętam, ale mnie to w ogóle nie przeszkadza. Obecnie jestem na takim etapie, że pragnę grać to, co chcę, co mnie niesie. Ale granie dla samego grania jest nudne.

W jakich rolach można było oglądać panią ostatnio?

- Zagrałam w sztuce "Fortepian pijany" na Małej Scenie, w której śpiewam; zrobiłam Teatr Telewizji "Koronacja", gdzie grałam pijaną mamusię na odwyku, w szpitalu na łóżku.

Co?!

- Kapitalne. Bardzo mi się podobało. Jak trzeźwiała na moment, to zauważała, że syn do niej przyszedł.

Zawsze świetnie pani śpiewała. Czy nadal pani śpiewa?

- W radiu mam nagranych około osiemdziesięciu piosenek. Mam kilka płyt. Wciąż śpiewam.

Nadal jest pani prezesem Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt ARKA?

- Jestem w dwóch stowarzyszeniach, to drugie nazywa się Mondo Cane. Ale zamykam to pierwsze i zrzekam się prezesury, bo zmarła wiceprezeska, która była główną animatorką, a sama już tego nie pociągnę.

Ile kotów ma pani w domu?

- Kilkanaście.

Krąży plotka, że czterdzieści.

- Plotka jest mocno przeterminowana.

To pani ulubione zwierzęta?

- Kocham wszystkie zwierzęta, ale nie wszystkich ludzi.

Jak pani daje sobie radę z tyloma kotami?

- Z trudem, bo wszystko robię sama, ale daję radę.

Nie ma pani pomocy domowej?

- Nie, broń Boże!

Jak bilansuje pani miniony rok?

- Bardzo pozytywnie dla kraju. Unikamy problemu zasiedlania Polski przez uchodźców. Polsce zostaje przywrócona historia. Młodzież zaczyna rozumieć, kim jest i skąd się wywodzi. Jestem przeciwna robieniu ze świata globalnej wiochy, uważam, że trzeba walczyć o swoje tożsamości, pięknie się różnić.

Czy może się zdarzyć, że zawiesi pani zawód aktorki, a zostanie aktywną działaczką PiS?

- Działaczką nigdy nie będę, bo nie mam w sobie bakcyla działacza i jestem zbyt leniwa, jestem raczej przemyśliwaczem. Jeżeli działam, to na scenie, gdzie muszę wyjąć wszystko, co mam w sobie, i zadziałać. Mam wtedy siłę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji