Artykuły

Paweł Łysak o "Kuroniu". Premiera w Teatrze Powszechnym

- W tym trudnym momencie wielkiego podziału w Polsce, okopywania się, budowania murów Kuroń może przypomnieć nam zupełnie inne myślenie - mówi reżyser Paweł Łysak, który przygotowuje spektakl "Kuroń. Pasja wg św. Jacka". Premiera 24 stycznia w Teatrze Powszechnym.

Przedstawienie powstaje na podstawie sztuki Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Duet dramatopisarki i reżysera ma już na koncie głośny spektakl inspirowany wydarzeniami z najnowszej historii - "Popiełuszko" wystawiony w Teatrze Polskim w Bydgoszczy w 2012 roku. Sikorska-Miszczuk i Łysak pokazali w nim, że nawet o najtrudniejszych tematach i wielkich bohaterach można opowiadać bez patosu.

Izabela Szymańska: Z dzieciństwa w latach 90. w robotniczym Ursusie pamiętam, że dorośli mówili o Jacku Kuroniu jako gwarancie przemian; dzięki "kuroniówce" - i zupie, i zasiłkowi dla bezrobotnych - budował poczucie pewności, że ten trudny czas transformacji da się przetrwać, wyjść na prostą. A ty jakie masz pierwsze wspomnienia z Kuroniem?

Paweł Łysak: Moja pamięć, z racji wieku, sięga dużo dalej. Pamiętam powstawanie KOR-u, licealne problemy mojego brata Rejtaniaka, który podpisywał list w obronie Haliny Mikołajskiej, przez co rodziców wzywano do dyrekcji.

Ale moje bezpośrednie spotkanie z Jackiem Kuroniem miało miejsce w '89 roku, kiedy byłem w grupie przygotowującej się do wyborów, byliśmy wolontariuszami w komisjach wyborczych. Chodziliśmy do domu Jacka Kuronia spotykać się, rozmawiać; częściowo były to konkretne wskazówki, jak reagować, gdyby działy się jakieś nieprawidłowości, ale rozmawialiśmy też o życiu.

Przychodziło tam ponad 20 osób, paliliśmy papierosy, Jacek Kuroń parę razy otworzył whisky, którą dostawał po wywiadach. Byłem wtedy studentem filozofii. To był bardzo zaangażowany wydział, dużo rozmawialiśmy o sytuacji wokół nas. Zacząłem studia w '83 roku.

Wtedy ja się urodziłam.

- Wiesz, to był taki czas, kiedy dużo mówiło się o "emigracji wewnętrznej". Ludzie niewiele ode mnie starsi byli zniechęceni rzeczywistością, np. Andrzej Stasiuk pojechał w góry, podjął radykalną decyzję. A w mojej grupie to było niezrozumiałe, myśmy myśleli, że trzeba brać sprawy w swoje ręce, trzeba coś robić, bo przecież przyszłość zależy od nas. Do tego w 1989 roku wziąłem ślub, miałem już dziecko i byłem głęboko przekonany, że teraz zaczyna się mój czas, będzie wolność i ja będę budował tę nową Polskę. To był wpływ Jacka, że patrzyłem na przyszłość z taką energią, optymizmem, wiarą w ludzi, we współpracę, współdziałanie. Duch okrągłostołowy to było coś, co zostało mi zaszczepione. Oczywiście to było idealistyczne, bez dostrzegania rzeczy, o których dziś wiemy.

Jakie jego idee są twoim zdaniem szczególnie aktualne? O czym należałoby przypomnieć?

- Pomysł, żeby poprosić Małgosię Sikorską-Miszczuk o tekst o Kuroniu, wziął się z głębokiego przeczucia, że w tym trudnym momencie wielkiego podziału w Polsce, okopywania się, budowania murów Kuroń może przypomnieć nam zupełnie inne myślenie.

Podziwiam jego chęć rozmawiania ze wszystkimi, szukania zgody, porozumienia między ludźmi, budowania ruchu społecznego, który tworzyłby wspólnotę szeroko, wokół problemów, które dotyczą wielu grup. Zobacz, ile mamy wielkich problemów: głód na świecie, zmiany klimatyczne, rozwarstwienie społeczne, bieda - to są kwestie, wokół których ludzie jako wspólnota mogą się łączyć i z nimi walczyć. Natomiast cofamy się do czasu, kiedy skupiano się na mniejszych sprawach: animozjach narodowych i religijnych - to one dużą ludzką wspólnotę dzielą na małe grupki. Tego Kuroń by nie chciał. Ale trudno o nim mówić, był postacią bardzo złożoną. Przez całe swoje życie coś budował, zatrzymywał się, podważał pewniki, przepraszał za to, co źle zrobił, i szukał nowych rozwiązań.

Przejmujący jest też czas końca jego życia, kiedy tak strasznie schorowany cierpiał z powodu losu ludzi odrzuconych w czasie transformacji, i kiedy gwałtownie próbował budować coś nowego. To wtedy napisał "Rzeczpospolitą dla moich wnuków", wspierał ruchy alterglobalistyczne, bez siły próbował się poderwać do jakiegoś zrywu. To niezwykle poruszające, taka pasja i walka do końca.

No i relacja z Gają, która nadawała sens nie tylko życiu politycznemu, ale i osobistemu, to bardzo piękne.

Widzisz dziś polityków na jego miarę? Mówiło się tak o Adrianie Zandbergu, kiedy pojawił się w debacie przedwyborczej.

- Bardzo kibicuję Adrianowi Zandbergowi i Partii Razem. Kuroń jest postacią niezwykłej miary, trudno go z kimś dziś porównywać, ale nie należy też myśleć, że kiedyś byli wspaniali ludzie, a dziś ich nie ma. Wtedy były inne czasy, inne spojrzenie na obowiązki społeczne, poczucie wspólnoty. Dziś mówi się o podziale dwubiegunowym, ale myślę, że tak naprawdę podziałów jest dużo więcej, są wyspy, i przez to dużo trudniej znaleźć ideę, która połączy ludzi. W komunizmie podziały były prostsze.

Chcę wierzyć, że tacy ludzie jak Jacek Kuroń będą. On uważał, że przyszłość Polski zależy od edukacji i młodych ludzi. Starsze pokolenie powinno oddać im pole i służyć pomocą. Nie minęło wiele czasu od komunizmu. Mojżesz 40 lat wodził ludzi na pustyni, żeby ci, którzy byli w kajdanach, nie zakładali nowego państwa. Może więc dopiero pokolenie, które rośnie, będzie wolne od podziałów, zakorzenienia w tym starym myśleniu.

Przygotowując spektakl o Kuroniu, skupiacie się na którymś okresie jego życia?

- Nie, pokazujemy historię, która odbywa się teraz. Przez Warszawę idą dwie demonstracje i pojawia się młody chłopak, który przedstawia się jako Jacek Kuroń. Rozmawia z postaciami z tych demonstracji, spotyka Ukochaną Ojczyznę i Gajkę, miłości swojego życia. Spotyka też Autora, który chce pisać książkę o nim i nakarmić nas jego myślą, ideami.

Kto zagra Jacka Kuronia?

- Młody aktor Oskar Stoczyński, absolwent łódzkiej Filmówki, bardzo doceniony na niedawnym Festiwalu Szkół Teatralnych. Wnosi dzisiejsze spojrzenie na historię odradzania się polskiej demokracji.

Wystąpi też Ewa Skibińska, której to pierwsza rola na scenie Powszechnego po przenosinach z Teatru Polskiego we Wrocławiu. W jakiej roli ją zobaczymy?

- Ewa zagra Ukochaną (Ojczyznę) i Gaję. Razem z Małgosią Sikorską-Miszczuk i Pawłem Sztarbowskim zdecydowaliśmy się podkreślić dwuwymiarowość tej roli: z jednej strony Ojczyzna, z drugiej Rzeczpospolita. Granice pomiędzy tym, co prywatne, a tym, co publiczne, obywatelskie, były w przypadku Kuronia bardzo płynne. Poświęcił swoje życie dla dwóch miłości: do Gai i Polski. Żadne z tych uczuć nie było u Kuronia zaborcze, nie dzieliło i nie zadawało celowo cierpienia, ale ich pogodzenie było wzywaniem. Ewa jako wspaniała, doświadczona aktorka przenosi ten dylemat także na grunt życia teatralnego.

***

Prapremiera: 24 stycznia 2017

Scena Mała Teatru Powszechnego

Następne pokazy: 25, 26, 27 stycznia i 21-24 lutego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji