Kapitalizm krzywdzi
- Teatr społeczno-polityczny ma sens. Widzowie bardzo żywo przyjmują te spektakle. Sztuka nie może wyłącznie dotyczyć uniwersalnych problemów. Musi wpisać się także konkretnie w rzeczywistość danego kraju - mówi PAWEŁ DEMIRSKI, dramaturg, kierownik literacki Teatru Wybrzeże w Gdańsku.
Z Pawłem Demirskim [na zdjęciu], dramaturgiem, rozmawia Krzysztof Lubczyński:
W ubiegłym roku 21-letni robotnik Tomasz Johann zginął w łódzkiej fabryce wielkiego koncernu międzynarodowego. Stał się ofiarą nieludzkich warunków pracy. Dlaczego napisał Pan sztukę teatralną właśnie o tym?
- Przede wszystkim dlatego, że w ogóle zajmuję się teatrem społecznym, dokumentalnym. Po drugie, śmierć tego robotnika, towarzyszące jej okoliczności, czy losy jego żony (próbowała na własną rękę wyjaśniać przyczyny śmierci męża, zatrudniając się w tej samej fabryce - przyp. red.) wydały mi się szczególnie wstrząsające. Po trzecie, chciałem poprzez ten wypadek opowiedzieć o realiach pracy w tym kraju.
Tematyka społeczna, zwłaszcza społecznego protestu, jest dziś nieobecna w polskim teatrze i filmie. Czy Pana sztuki to początek zwrotu ku teatrowi zaangażowanemu, kontestatorskiemu?
- Tego nie wiem, ale wiem, że teatr społeczno-polityczny ma sens. Widzowie bardzo żywo przyjmują te spektakle. Sztuka nie może wyłącznie dotyczyć uniwersalnych problemów. Musi wpisać się także konkretnie w rzeczywistość danego kraju. Pisałem już o żonach żołnierzy będących w Iraku, o losie kobiet zza wschodniej granicy, o gdańskich nazistach, o emigracji zarobkowej Polaków. Napisałem także sztukę o Wałęsie.
W swoich tekstach staje Pan po stronie krzywdzonych i wyzyskiwanych?
- Tak, bo to oczywisty odruch zarówno wrażliwego człowieka, jak i artysty. Staram się wysłuchiwać i bronić racji słabszych, ale jednocześnie opisywać mechanizmy, które rządzą tą rzeczywistością. Widzowie bez problemu sami odczytują, kto jest krzywdzonym, a kto
krzywdzącym.
Pana teatr powstaje w Gdańsku, mieście, w którym Wałęsa "skoczył przez płot". Czy to przypadek?
- Co do sztuki o Wałęsie, to nie przypadek, bo skoro ta postać tu się objawiła, to normalne, że właśnie w gdańskim teatrze czuliśmy się niejako w obowiązku, żeby to wystawić. Natomiast co do obecnego kontekstu społecznego, to możemy znaleźć go wszędzie, w Wałbrzychu,
Katowicach, czy gdziekolwiek indziej. Wałęsa przeskoczył przez płot, a potem przyczynił się do restauracji kapitalizmu.
Czy Pana sztuki to protest przeciw kapitalizmowi?
- Tak, a na pewno przeciw jego potwornym wynaturzeniom i przeciw gospodarczemu liberalizmowi, który generuje takie tragedie, jak ta w łódzkiej fabryce. Rzeczywistość, którą wytworzył kapitalizm, jest zła i wymaga zmian.
Dziękuję za rozmowę.