Artykuły

Goplana wydarta niepamięci

"Goplana" Władysława Żeleńskiego w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Renata Popkowicz-Tajchert w Twojej Muzie.

Niemal siedemdziesiąt lat czekała Goplana, żeby wraz z elfami, duszkami i bohaterami z realnego świata pojawić się na najważniejszej polskiej scenie operowej. Dzieło Władysława Żeleńskiego ostatni raz grano w 1949 roku pod dyrekcją Zdzisława Górzyńskiego.

W tytułowej partii występowała wówczas Alina Bolechowska, jako Balladyna - Maria Fołtyn a Michał Szopski jako Grabiec. Należy również odnotować wystawienie semi-sceniczne tej opery w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w 2000 r., w którym wystąpili: Dorota Radomska - Goplana, Marcin Bronikowski - von Kostryn, Krzysztof Szmyt - Grabiec, Adam Zdunikowski - Kirkor, Urszula Kryger - Balladyna, Polską Orkiestrą Radiową i Polskim Chórem Kameralnym dyrygował wówczas Andrzej Straszyński.

Opera prawie nieznana

Dyrektor Waldemar Dąbrowski konsekwentnie realizując założenia repertuarowe wybrał na pierwszą premierę sezonu 2016/2017 tę dawno w Warszawie nie wystawianą i prawie nieznaną naszej publiczności operę. Dobrze się stało, że mamy możliwość pełniejszego zapoznania się zarówno z cenionym kompozytorem, jak i jego cieszącym się niegdyś uznaniem dziełem. Warszawska premiera dowodzi, że warto sięgać do naszych muzycznych zasobów, bo kryją może nie najwyższej próby diamenty, ale na pewno cenne klejnoty.

Dla Władysława Żeleńskiego (ojca słynnego Tadeusza Boya-Żeleńskiego) muzyka była jego żywiołem. Od dzieciństwa grał na fortepianie, pobierając nauki u wytrawnych nauczycieli, a wieku lat 20 lat miał już na swoim koncie skomponowane dwa kwartety smyczkowe, tria oraz uwerturę, której prawykonaniem sam zadyrygował latem 1857 roku.

Dalsze studia muzyczne kontynuował w Pradze, gdzie zdobył również doktorat z filozofii. Następnie w Paryżu doskonalił sztukę kompozycji. Po powrocie w 1970 r. najpierw działał w Krakowie, a po śmierci Stanisława Moniuszki objął klasę harmonii i kontrapunktu w Konserwatorium Warszawskim. Dziesięć lat później powrócił do Krakowa, gdzie do śmierci intensywnie uczestniczył w życiu muzycznym jako pedagog, artysta i kompozytor. Pozostawił po sobie bogatą spuściznę muzyczną, w tym cztery opery, z których najbardziej ceniona jest "Goplana".

Prapremiera budziła zachwyt

Jej krakowska premiera w lipcu 1896 wzbudziła zachwyt zarówno krytyków, jak i publiczności. Wszyscy doceniali melodyczną inwencję kompozytora i bogactwo instrumentacji. Po premierze we Lwowie recenzent Seweryn Berson notował: "Wszystko w "Goplanie" jest obmyślane i uzasadnione, nie ma przypadkowości, każdy zwrot ma związek z całością, z której wypływa".. Po premierze warszawskiej, krytyk M. M. Biernacki napisał: "Dzieło to każe się uwielbiać i podziwiać. Podziwiamy: świetną technikę, znakomite ansamble, wytworne formy, instrumentację, doskonale brzmiącą". Autor monografii, Zdzisław Jachimecki uznał, że recenzje "nie oddają ani w małej części sprawiedliwości dziełu Żeleńskiego".

Cudze chwalicie swego nie znacie

Skoro tyle entuzjastycznych opinii, jak to się stało, że "Goplana" nie interesowała naszych teatrów operowych, które "Aidę". "Toskę" "Traviattę" czy "Cyganerię" gotowe są wystawiać na okrągło, a rodzimy repertuar ograniczają zwykle do "Halki" i "Strasznego dworu" Moniuszki, od niedawna włączając "Króla Rogera" Szymanowskiego. Wyjaśnić trudno, ale nie od dziś cudze chwalicie swego nie znacie.

Być może trzeba było poczekać, aby docenić walory tej muzyki a także wymowę utworu. Być może i artyści i publiczność są dziś bardziej dojrzali niż ponad pół wieku temu i potrafią w dziele Żeleńskiego dostrzec coś więcej niż tylko baśniową opowieść o złej i dobrej siostrze i niefortunnie wtrącającej się w ludzkie losy wodnej bogince, rodem ze świata fantazji.

Ostatnie lata i inscenizacje odbiegające od sztampowych produkcji operowych zmieniły zarówno sceniczną estetykę, jak i postrzeganie operowych bohaterów i operowych fabuł. Dążenie twórców spektakli do unikania sztuczności i koturnowości w kreowaniu postaci, a w librettach do odnajdywania głębi i ponadczasowych treści bliskich współczesnemu odbiorcy odświeżyło ten gatunek sztuki a nawet przysłużyło się muzyce. Rezultaty reżyserskich eksperymentów nie zawsze kończą się sukcesem. Czasem oglądamy produkcje bezsensownie udziwniane lub na siłę wtłaczane we współczesny kostium i dekoracje, a partyturę traktujące jako drugorzędny dodatek do inscenizacyjnych pomysłów, co staje się sztampą, tyle że na innym biegunie teatralnej estetyki.

"Goplana" nad wyraz interesująca

Żeleński, jego "Goplana" no i publiczność mieli w Warszawie szczęście do realizatorów, ponieważ premiera wypadła nad wyraz interesująco. Władysław Żeleński, mając za sobą skomponowanie "Konrada Wallenroda", opery według poematu Adama Mickiewicza, w 1886 roku rozpoczął pracę nad operą inspirowaną "Balladyną" Juliusza Słowackiego. Autor libretta, krakowski poeta Ludomił German przykroił dzieło wieszcza, zrezygnował z niektórych wątków i postaci występujących u Słowackiego, a na tytułową bohaterkę zaproponował Goplanę. Powstała opowieść łatwa do śledzenia rozwoju akcji, ze zręcznie pokazanym współistnieniem dwóch światów, realnego i fantastycznego, ich splątania wiodącym do dramatów: zbrodni, cierpienia.

Wiśniewski tworzy moralitet

Strzałem w dziesiątkę jest zaproszenie Janusza Wiśniewskiego do wyreżyserowania tego przedstawienia, do podzielenia się z artystami i odbiorcami wizją realnego i pozazmysłowego świata "Goplany". Wiśniewski nie po raz pierwszy spotyka się na scenie z tym dramatem Słowackiego, w nieco zmienionej formie, ale z tymi samymi emocjami, charakterami, namiętnościami. Tworzy widowisko piękne plastycznie, tajemnicze, przeniknięte mgłami i oparami, z których wyłaniają się wodnice .wioskowi ludzie i rycerze. Przez które przesuwa się korowód postaci - zjaw niemal wyjętych z panopticum a la Madame Tussaud, będących znakiem rozpoznawczym teatru Janusza Wiśniewskiego. Na poły realne, na poły nierzeczywiste marionety wyobrażające różne postaci z obrazów mistrzów malarstwa, z historii, legend, trwale zakodowane w zbiorowej wyobraźni. Przepływają pomiędzy bohaterami "Goplany" ci, którzy także kiedyś dołączą do sunących przez wieki pokoleń.

Przedstawienie Wiśniewskiego staje się nie zwykłą opowieścią "z dreszczykiem", ale moralitetem o zbrodni i karze. Staje się przyczynkiem do uniwersalnych rozważań o ludzkich charakterach, namiętnościach, życiowych klęskach, pozornych sukcesach i pragnieniu miłości. Elementy fantasy przepojone poezją i tajemniczością stawiają metafizyczne pytania, czy ludzkie losy zależą wyłącznie od nas czy też mają na nie wpływ jakieś pozazmysłowe siły. Bohaterowie opery są postaciami złożonymi, wielowymiarowymi, przeżywającymi dylematy i rozterki.

Wszyscy szukają miłości

Czy Balladyna jest wyjątkowo zła, czy nieszczęśliwa, szukająca miłości i zbyt porywcza? Alinę zabija ze złości, że siostra ją prowokuje, matce, która-mimo pozorów wyróżnia Alinę kłamie o jej ucieczce i chcąc, by ją matka w końcu doceniła i darzyła miłością, a także z chęci bycia królową, zostaje żoną Kirkora. Ten opuszcza świeżo poślubioną udając się na wojnę. Zostając sama ulega miłości i pożądaniu Kostryna. Brnie w kolejne zbrodnie, które popełnia ze strachu, ze złości, z chęci panowania, wierząc, że w końcu nie będzie zabijać i zostanie dobrą i sprawiedliwą królową. Nie rozumie, że jest to niemożliwe. Kara jest nieuchronna. I tak- Balladyna pragnie miłości rycerza i matki. Wszystkie losy się gmatwają i kończą nieszczęśliwie. Przedstawienie Janusza Wiśniewskiego przepojone jest poezją, liryzmem, ale także goryczą i bólem.

Muzyka Władysława Żeleńskiego podkreśla to, co można odnaleźć w literackiej warstwie dzieła. Jest niezwykle melodyjna i bogato zinstrumentalizowana, śpiewna i dramatyczna. Z wyraźnymi odniesieniami do Moniuszki, Chopina i Wagnera, czynionymi w pełni świadomie, zachowująca własny charakter.

Mistrz batuty ceni Żeleńskiego

Stronę muzyczną przedstawienia przygotował Grzegorz Nowak, należący do światowej czołówki mistrzów batuty. Został ogłoszony dyrygentem dożywotnio, współpracującym z londyńską Royal Philharmonic Orchestra. Jest to pierwsza taka nominacja w historii narodowej brytyjskiej orkiestry, istniejącej od 1946 roku. Grzegorz Nowak w 1994 roku nagrał płytę z orkiestrą Sinfonia Varsovia, zawierającą poematy symfoniczne Żeleńskiego i Noskowskiego. Artysta znany jest z wyjątkowej wrażliwości na barwę i harmonię orkiestry oraz doskonałej współpracy ze śpiewakami.

Wykonawcy nie zawiedli

świetnie napisanymi partiami wokalnymi, zwłaszcza Goplany z arią w rytmie walca, i znakomitą charakterystyką postaci. Jest przy tym polska. Mamy kujawiaka i mazurka, Żeleński idzie drogą Chopina, który prawie nigdy nie stosował cytatów z folkloru, umiał jednak uchwycić charakter muzyki polskiej. Żeleński oparł się wszechobecnym pod koniec XIX wieku wpływom Wagnera. Jego muzyka jest tonalna, romantyczna z ducha i instrumentacji. Zarazem jest nowoczesna w formie, ponieważ nie ma sztywnego podziału na tzw. numery, czyli recytatywy, arie, sceny zbiorowe. Mamy do czynienia z dramatem muzycznym".

Gwiazda wieczoru

Jeśli chodzi o śpiewaków, wszyscy wykonali swoje partie niemal bez zarzutu. Gwiazdą wieczoru była Małgorzata Walewska, znakomita w partii Wdowy, przejmująca i wzruszająca, z ogromnym wyczuciem skali dramatyzmu. Rafał Bartmiński okazał się bardzo dobry i przekonujący w partii Grabca. Na uwagę zasługują Mariusz Godlewski - Kostryn i Arnold Rutkowski - Kirkor. Stereotyp "słodkiej" Aliny z powodzeniem przełamywała Katarzyna Trylnik, Edyta Piasecka jako Goplana czarowała głosem nie tylko Grabca, podobnie jak w "Strasznym dworze" trudno zrozumieć, o czym śpiewała. Najmniej przekonująca była Wiola Chodowicz w partii Balladyny, wprawdzie wokalnie dobra, ale zabrakło jej siły i determinacji w ukazaniu przekraczania granic zła. Doskonale zabrzmiał chór i wywiązał się z ciekawych zadań. Chyba po raz pierwszy każdy z jego członków wymieniony został z nazwiska i rozpoznawalny, jako konkretna osoba niezwykłego korowodu.

Pierwsza premiera sezonu okazała się przedsięwzięciem udanym, intrygującym, przejmującym, pięknym plastycznie, niejednoznacznym, przenikniętym tajemniczością i zachwycającym doskonale wykonaną muzyką. Od 3 listopada "Goplanę" można także zobaczyć za pośrednictwem platformy Opery Narodowej vod.teatrwielki.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji