Artykuły

Teatr, w którym chodzi o nas

"3 x Mrożek" wg dramatów Sławomira Mrożka w reż. Jerzego Schejbala, Szymona Kuśmidra i Piotra Cyrwusa w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Was.

I oto bez żadnego medialnego zgiełku, przedpremierowych deklaracji reżyserów na wielu łamach, co też nam pokażą na scenie, w Teatrze Polskim w Warszawie doszło do pokazu spektaklu "3 x Mrożek". Realizacja trzech jednoaktówek autora "Tanga" zbiegła się z nadaniem Scenie Kameralnej imienia Sławomira Mrożka, a także z otwarciem specjalnie na tę okoliczność przygotowanej wystawy. Uroczystościom towarzyszyła obecność żony i córki znakomitego dramaturga, który w Teatrze Polskim w Warszawie święcił swe największe triumfy w okresie dyrekcji Kazimierza Dejmka. Szczególne miejsce w historii teatru zajmują inscenizacje "Kontraktu" ze Zdzisławem Mrożewskim i Janem Englertem, "Ambasadora" z Andrzejem Szczepkowskim i "Portretu" z 1987 roku.

Podczas zorganizowanego "Karnawału z Mrożkiem" dyrektor Andrzej Seweryn zdecydował się pokazać trzy jednoaktówki autora "Pieszo", tyle że do każdej realizacji zaprosił innego reżysera, notabene członka zespołu aktorskiego Teatru Polskiego. I tak oto "Karola" przygotował Jerzy Schejbal, "Na pełnym morzu" Szymon Kuśmider i "Zabawę" Piotr Cyrwus. O dziwo, zabieg ten nie zamknął się li tylko w formie sprawdzającej aktualność zawodowych możliwości aktorów przy Karasia, ale okazał się być również, a może przede wszystkim, ciekawym połączeniem nie pozbawionym poszukiwań w twórczości Mrożka ogólniejszych sensów interpretacyjnych.

Wiadomo nie od dziś, że były aktor Comédie-Francaise dba o kontynuowanie najlepszych tradycji teatru polskiego, a także o rzemieślniczą doskonałość i pełny profesjonalizm. A perfekcja wykonawcza jak wiadomo jest wartością dzisiaj coraz mniej w teatrze szanowaną. W jednoaktówkach zagrali głównie młodzi aktorzy, którym udało się stworzyć ciekawe postaci, zwłaszcza w "Na pełnym morzu" (znakomici Dominik Łoś i Wojciech Czerwiński) i w "Zabawie", która poprzez nawiązania do twórczości Wyspiańskiego nazywana jest "Weselem" lat sześćdziesiątych, już teraz XX wieku. Piotr Cyrwus ciekawie pokazał całą próżnię w jakiej tkwią bohaterowie Mrożka, próbujący swą duchową niemoc zastąpić "imprezą" za wszelką cenę i z byle jakiej okazji. Tomasz Błasiak, Maksymilian Rogacki i Andrzej Mastalerz znakomicie oddają ograniczoność i bezwzględność swoich postaci, ich nieumiejętność w byciu razem i brak konstruktywnej energii. Już w samych spojrzeniach i patrzeniu na siebie, a także w gestykulacji można dostrzec ich całą trywialność, nieokrzesanie, brutalność i napastliwość. Obserwacja świata sprowadzona została do ukazania absurdalnej rzeczywistości Mrożka, która pomimo upływu lat (utwór powstał w 1962 roku w okresie rządów Władysława Gomułki) wciąż jest obok nas i wciąż w nie mniejszym stopniu staje się dla nas zagrożeniem. Widmo rozpadającej się cywilizacji nie straciło jak się okazuje nic ze swej mocy. Prognoza i proroctwo Mrożka brzmią tak samo złowrogo jak ponad pięćdziesiąt lat temu. I tę nicość i pustkę, bo w końcu, nie ma zabawy, nie ma sensu i nie ma idei, Cyrwus sygnalizuje bez wpadania w łatwe uogólnienia i interpretacyjną jednoznaczność. Chodzi mu raczej o znalezienie w tym wszystkim głębszej metafory, a nie tylko o pretensjonalne komponowanie nastroju. Dobrze służy temu zabiegowi niedopowiedziana, pozbawiona jakby konkretności, scenografia (Marta Zając, Jakub Zwolak) - wszystkie użyte środki (stół, krzesła, szafa, w futerałach akordeon i bas) mają służyć przede wszystkim umocowaniu "Zabawy" w naszym tu i teraz, jednocześnie potęgując jakby niemożność ludzkiego spełnienia. Aktorzy bardzo dobrze wyciągają na wierzch wszystko to, co tkwi w języku postaci Mrożka, całą jego żartobliwą lingwistykę, logikę wykładanych racji i sposób wnioskowania, co tylko pogłębia niemoc w porozumiewaniu się i nieumiejętność myślenia bohaterów. Wszystko to razem potęguje ich agresywność, która ma ukryć ich obawę przed tym, co nieznane i wrogość wobec siebie. Rewelacyjnie w roli S. wypada Maksymilian Rogacki - ciekawie jest patrzeć na jego sposoby demonstrowania grubiaństwa przechodzącego nagle w zwątpienie, jednoczesną śmieszność i tragiczność jego zachowań. To postać, która już w timbrze głosu ma coś, co może budzić z jednej strony strach, z drugiej politowanie i współodczuwanie. Jego uwikłanie w złą, barbarzyńską rzeczywistość wyrażane jest chyba najpełniej, choć nie mniej przejmująco prezentuje się Andrzej Mastalerz jako N. W nim również, choć w zupełnie inny sposób, manifestowany jest strach podszyty rozpaczą w potrzebie przeżycia zabawy, która nada jego życiu nowy, do tej pory nieznany sens.

Pomimo, że tyle miejsca poświęciłem odsłonie przygotowanej przez Piotra Cyrwusa, najbardziej podobała mi się realizacja Szymona Kuśmidra. "Na pełnym morzu" to już nie poszukiwanie zabawy, ale zabawa w politykę. Pełna autentyzmu dzięki precyzyjnie postawionym zadaniom aktorskim i przesłaniu, które budowane jest bez epatowania histerycznym krzykiem czy nonszalancją, bez odrobiny sztuczności, minoderii czy upozowania. I tutaj na plan pierwszy wyszły ludzkie emocje. Bo Mrożek w Polskim nie jest autorem ani na moment zimnym, mówi tak samo dobitnie o mechanizmach świata, jak i o ludziach, którzy na tym świecie żyją. Dodatkowo w "Na pełnym morzu" imponuje kompozycyjna dyscyplina i wysmakowana, nienaganna stylistyka. Można ją też odnaleźć w "Karolu", ale w tej części spektaklu przeszkadzało mi obsadzenie w roli Dziadka Jacka Fedorowicza; jakoś trudno jest mi znaleźć wytłumaczenie dla takiej decyzji obsadowej. Najważniejsze jednak jest to, że w Polskim oddano głos samemu Mrożkowi. W ten sposób udało się niejako stworzyć rodzaj teatralnego dyskursu, w którym Mrożek współczesny wybrzmiewa nie mniej proroczo od Mrożka klasyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji