Artykuły

Jazzująca ballada o Tomku

Wielu z nas w dzieciństwie i młodości przeczytało całą, stosowną do tego wieku, literaturę klasyczną. Do tego ka­nonu należą też "Przygody Tomka Sawyera", uroczego urwi­sa, wymyślonego przez Marka Twaina, którego przygody przeżywaliśmy, wyjadając wraz z nim konfitury i odbierając rózgi za szkolne figle i niewyparzony język. Teraz możemy towarzyszyć raz jeszcze jego psotom i figlom, które miast gniewać, budzą zrozumienie i sympatię.

Tę przygodę zafundował nam nowohucki Teatr Ludo­wy. Dzięki temu powracamy do Tomka Sawyera i jego przyjaciela Hucka Finna, któ­rzy od z górą 100 lat bawią i wzruszają coraz to nowe po­kolenia młodych. Inscenizatorem, reżyserem i choreo­grafem przygotowanego w iście ekspresowym, chciałoby się powiedzieć amerykań­skim stylu spektaklu, jest Jan Szurmiej, któremu udało się zachować to, co w książce naj­cenniejsze: subtelny humor i wdzięk, nastrój pełnych uro­ku pierwszych miłosnych uniesień i przyjaźni.

Przedstawienie skonstruo­wano tak, że na scenie poja­wiają się trzej wędrowcy, któ­rzy w takt ballad (ballady te, mimo drapieżnych słów i ob­fitych przygód kołyszą nas w rytm spokojnych taktów jazzu klasycznego) do których słowa napisał Roman Kołakowski, opowiadają o wielkiej rzece Missisipi i przygodach, jakie obiecuje. Powoduje to wraże­nie pewnego dystansu do wła­ściwej akcji - pojawiających się między balladami przy­gód Tomka. Dzięki znakomi­tej, niekiedy baśniowej sceno­grafii i specjalnie na potrzeby tej sztuki kupionemu tiulowemu ekranowi osiągnięto zna­komite efekty wizualne. Wy­świetlane na ekranie obrazy są tłem dla ballad wędrow­ców. Natomiast scena na wyspie, dzięki temu, że ogląda­my ją przez ekran, jawi się nam jakby z oddalenia, za­mglona. Wyspa nabiera tajemniczości.

Co koniecznie trzeba pod­kreślić z okazji tego spekta­klu, na którym znakomicie mogą się bawić zarówno dzieci jak dorośli? Że oto Te­atr Ludowy wyrósł ni stąd ni zowąd na najlepiej śpiewają­cy w Krakowie zespół. I nie chodzi tylko o jedną czy dwie osoby, które chciałoby się ko­niecznie pochwalić, jak mają­cy na swym koncie znaczny indywidualny dorobek pio­senkarski Marta Bizoń i Jacek Wojciechowski. Zadziwia wy­równany wysoki poziom całe­go zespołu, dobrze wykonane ballady wędrowców, znako­mite chóralne Alleluja. I to wszystko przygotowane pod­czas 40 zaledwie prób. Przed­sięwzięcie karkołomne, aby zdążyć z premierą na 6 gru­dnia, powiodło się. - Byliśmy przerażeni, za burtą parowca, pan wciągnął nas na po­kład - dziękował reżyserowi w imieniu wszystkich Krzy­sztof Radkowski, który uda­nie wcielił się w Tomka. Pole­camy przedstawienie. W koń­cu można zafundować sobie przed Świętami taką przy­jemność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji