Artykuły

Wrocław. Solidarność nie chce się żegnać z Morawskim

Na decyzję o wszczęciu procedury odwoławczej w stosunku do dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu dolnośląska solidarność odpowiada protestem.

Podczas dzisiejszego posiedzenia zarząd regionu Dolny Śląsk podjął uchwałę w sprawie sytuacji w Teatrze Polskim. Daje w niej wyraz oburzeniu decyzją zarządu województwa, który rozpoczął procedurę odwoławczą Cezarego Morawskiego.

- Ta decyzja pogłębia destabilizację wrocławskiej sceny - powiedział Kazimierz Kimso, przewodniczący zarządu regionu. - Podsyca konflikt w teatrze i uderza w prawa jego pracowników. Narusza też zaufanie do przepisów prawa. W konsekwencji dolnośląska S przekształca się w Regionalny Komitet Protestacyjny, rozpoczyna działania protestacyjne na terenie teatru i kieruje pisma do władz i mediów.

Jak będzie wyglądał protest?

- Tego jeszcze nie jesteśmy w stanie powiedzieć - mówi Kimso.

A Leszek Nowak, szef teatralnej Solidarności dodaje:

Strajk na terenie teatru to ostateczność. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Kimso nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, na jakiej podstawie "S" uznała decyzję zarządu województwa za bezprawną.

Przyznał, że nie widział jej uzasadnienia: - Usłyszeliśmy tylko, że powodem jest konflikt w teatrze, a takiego powodu nie ma wśród zgodnych z prawem przesłanek pozwalających odwołać dyrektora instytucji kultury - tłumaczył. - Jak zobaczymy uzasadnienie, będziemy mogli się precyzyjnie do niego odnieść. Teraz to jednak wygląda na działanie na zasadzie "dajcie mi człowieka, ja paragraf znajdę". A na to nie ma zgody.

O tym, że zarząd województwa złamał prawo, jest też przekonany Leszek Nowak:

Odbył się konkurs, wygrał go Cezary Morawski i trzeba dać mu szansę.

Winą za całe zamieszanie wokół Polskiego obarcza dolnośląskich urzędników: - Ich lojalność wobec wybranego dyrektora szybko się skończyła. Gdzie byli, kiedy pracownicy teatru próbowali wręczyć Morawskiemu bilet powrotny? Dlaczego na to pozwolili? Głosowali na niego - dlaczego teraz zmieniają zdanie? Dlaczego nie biorą pod uwagę wyniku referendum w teatrze, gdzie większość pracowników jest po stronie dyrektora? - pytał, żeby po chwili sobie zaprzeczyć:

W teatrze nie ma demokracji, rządzi dyrektor, a w Polskim doszło do złamania tej tradycji.

Obecny na konferencji Stanisław Melski, aktor Polskiego i działacz Solidarności, zarzucał kolegom z zespołu bojkot dyrekcji Morawskiego.

- Manifestowali na scenie swój sprzeciw, odmawiali grania, a to przecież łamanie prawa, takich rzeczy nie wolno robić. To przez nich dyrektor musiał odwołać około dwudziestu spektakli, co naraziło teatr na straty finansowe. Jak im się nie podobało, mogli przecież odejść - mówił, choć przyznał też, że i jemu zdarzało się odmawiać przyjmowania ról w spektaklach. - To dotyczyło "Juliusza Cezara" w reżyserii Remigiusza Brzyka, miałem wtedy inne zajęcia, reżyserowałem mój spektakl poza Teatrem Polskim. A we "Wszystkim Zygmuntom między oczy" miałem grać głupawego działacza Solidarności. Jako działacz "S" nie mogłem się na to zgodzić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji