Artykuły

W Teatrze Polskim we Wrocławiu trwają próby do spektaklu "Wszystkim Zygmuntom między oczy!" na podstawie Pana powieści "Czwarte niebo". Premiera będzie 31 marca. To pierwszy Pana utwór, który pojawi się w teatrze? - pyta Mariusza Sieniewicza Beata Waś z Gazety Olsztyńskiej.

Mariusz Sieniewicz olsztyński pisarz [na zdjęciu]: - Moje teksty gdzieś tam krążyły po offowych scenach. Po raz pierwszy w zawodowym wykonaniu ujrzałem i usłyszałem rok temu fragmenty zbioru "Żydówek nie obsługujemy" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. To były aktorskie improwizacje z tekstem z cyklu "Au(k)torzy czytają".

Więc to będzie pierwsza, duża inscenizacja Pana książki.

- Tak, sądząc po adaptacji stworzonej przez Marka Fiedora, teatralne "Czwarte niebo" jest spektaklem wyrastającym bezpośrednio z powieści, rozpisanym na 15 ról. W roli Zygmunta Drzeźniaka wystąpi Adam Szczyszczaj, zaś postać Północnego zagra Kinga Preis. Fiedor to bardzo dobry reżyser, a i wrocławscy aktorzy są wartościowym zespołem, więc jestem przekonany, że teatr będzie syty i literatura cała.

Reżyser nie ma łatwego zadania aby pokazać tę opowieść na scenie. Konsultuje się z Panem?

- Nie nazwałbym tego konsultacjami. To były drobne, "kosmetyczne" pytania o niektóre postaci, o Owiewkę, o wymowę metafory pępowiny rosnącej do wewnątrz człowieka lub w niebo. Gdy po raz pierwszy skontaktował się ze mną, poprosił o zgodę na realizację sztuki i zakomunikował, że jedzie z laptopem w jakieś zacisze, by napisać adaptację. To był dla mnie sygnał, że facet ma swoją wizję tego tekstu i nie potrzebny mu mędrkujący autor.

Czy scenografia przypomina olsztyńskie Zatorze, gdzie rozgrywa się akcja?

- O scenografii jedynie słyszałem jeszcze przed pierwszymi próbami na scenie, więc ostateczny kształt może się zmienić. Z tego, co wiem w stronę widowni mają biec tory kolejowe, nad którymi wznosić się będzie wiadukt. Scenografia i reżyseria świateł próbuje uchwycić klimat naszego Zatorza jako metafory obrzeży rzeczywistości.