Artykuły

Niagara wdzięku i wulkan emocji

"Edyta Jungowska o drogę nie pyta. Zawsze kontaktowa. Z dużą łatwością nawiązuje znajomości. Aleksander Bardini nazwał ją Niagarą Wdzięku, która czasami zalewa. Olga Lipińska stwierdziła, że jest niepokorna i krnąbrna. Adam Hanuszkiewicz mówił, że kiedyś, podczas próby biła go po plecach.

- To bicie po plecach było z miłości - odpowiada ze śmiechem Edyta Jungowska. - A co do Olgi, ona też nie jest łagodną samą. Zgadzam się tylko z tym, co powiedział Aleksander Bardini. Uważam, że mnie doskonale określił.

Edyta Jungowska na spotkaniu z publicznością podczas festiwalu "Dwa Teatry" mówiła szybko i dużo. Wybuchała głośnym śmiechem. Prawdziwy wulkan energii.

Wspominając studia, przyznała się do tego, że zazdrościła pewnej koleżance urody.

- Byłam wściekła, że to ona dostała dużą rolę w serialu, a nie ja. Bo nie byłam blondynką z długimi nogami. Chociaż uważałam się za osobę zdolniejszą od niej. Po kilku latach spotkałam ją. Okazało się, że wcale tak dobrze jej się w aktorstwie nie układa. A ja nie mogę narzekać.

Kwadrat jej podziękował

Był taki czas, kiedy Jungowska myślała, żeby skończyć z aktorstwem.

Odeszła z teatru Kwadrat, bo jej ,tam nie chcieli. Wymówili jej etat. Nie wydała im się specjalnie utalentowana.

- Ale ówczesny narzeczony namówił mnie, żebym nie rezygnowała. Wsadził do taksówki i jeździł ze mną po teatrach. Tak trafiliśmy do Hanuszkiewicza.

- Wygląda pani na zdolną osobę - powiedział jej "na dzień dobry" Hanuszkiewicz i dodał, że od września zaczyna pracę w jego teatrze.

- A ja we wrześniu miałam jechać na winobranie - wspomina Jungowska. - Żeby zarobić. Mieć z czego żyć. Okazało się jednak, że wszystko dało się pogodzić.

I tak Jungowska zacumowała u mistrza Adama.

- On mnie wrzucił na głęboką wodę. Albo pływasz, albo toniesz - opowiada. - Musiałam więc pływać.

Błogosławieństwo Edyty

Ten zawód ją spala. Bo ciągle gra na setkę, jak się mówi w aktorskim żargonie. Czyli daje z siebie wszystko. - Ale to zawód fantastyczny - od razu tłumaczy. - Bo można być kimś innym. Tworzy się tyle fajnych rzeczy A spalanie się, to cena jaką za to się płaci.

- Staram się specjalnie nie rozpamiętywać swojej pracy. Nie dołować się, bo coś mi nie wyszło. Tylko błędy poprawiać. Ale żeby się całkowicie nie spalić, trzeba umieć życie aktorskie od normalnego oddzielić - mówi dalej.

Uważa, że błogosławieństwem dla aktorki jest dziecko. Bo ono jest tak konkretne, namacalne, że nie może konkurować ze sztuką. Życie prywatne, dziecko, dom, obowiązki, pozwalają szybko się przestawić. Tu trzeba coś ugotować, tam coś załatwić. I ta normalność rozluźnia.

Stara się Wiktora (syna dop. aut.) nie zabierać do teatru, jeśli nie musi. Żeby się jej nie szwendał po garderobie. - Chociaż on to akurat uwielbia - dopowiada ze śmiechem.

Nie palę i nie piję

Na temat popularności też ma własne zdanie. Jest gdzieś tak pomiędzy tymi aktorami, którzy uwielbiają popularność, a między tymi, którzy jej nie znoszą. Lubi to, dopóki nie jest dokuczliwe. Ale czasami na dziesięć telefonów, aż siedem jest od dziennikarzy To są prośby drobne, typu: przepis na sałatkę albo co sądzi na temat meczu Polska-Norwegia.

- W niedzielę też są takie telefony. Każdemu muszę poświęcić co najmniej kilka minut. Jeśli to pomnożyć przez kilka telefonów, to wychodzi godzina albo i więcej straty energii na coś, co mnie kompletnie nie interesuje. To jest męczące - dodaje.

Kiedy w serialu jej bohaterka, siostra Bożenka, zaczęła pić, na ulicy pojawiły się plotki, że Jungowska w życiu prywatnym też pije.

A ona, jak mówi, ani nie pije, ani nie pali. Bo oszczędza głos, który z natury jest trochę jak przepity.

Nie boi się, że będzie się kojarzyć z serialową Bożenką i że ludzie, którzy przyjdą do teatru będą mówili: O, siostra z "Na dobre i na złe".

- Staram się tak grać, żeby ludzie, którzy przychodzą do teatru, od razu przestawili się na moją aktualną rolę.

Nigdy nie była nieśmiała

Zawsze kontaktowa. Z dużą łatwością nawiązująca znajomości. Przez osiem lat chodziła do szkoły muzycznej. Z dzieciństwa pamięta więc, jak kolega wołał: Edyta, chodź na trzepak. A ona mu odkrzykiwała: nie mogę, muszę grać. Potem byty kabarety w szkole. Zawsze gdzieś występowała. Zmagała się z jakimś występem. Następnie studium aktorskie Haliny Machulskiej. I tak się zaczęło. To było naturalne, że pójdzie do szkoły aktorskiej.

- Kompleksy? - dziwi się. - Każdy człowiek je ma. Kobiety nigdy się sobie do końca nie podobają. Tylko to, czy się uda z kompleksami walkę wygrać, zależy od tego, jakich mężczyzn spotykamy w życiu. I czy nas zaakceptują takimi, jakimi jesteśmy - mówi.

Ale na pytanie - czy jej się w tym damsko-męskim względzie powiodło, odpowiada ze śmiechem: - Tego nie wiem.

Nalewała piwo Niemcom

Przyznaje, że jest pracoholikiem. - Ale ja to lubię. To moje hobby moja pasja - mówi. - Jestem człowiekiem, który rozwija swoje zainteresowania. Na początku, kiedy zaczynałam pracować w tym zawodzie, nie sądziłam, że będę zarabiać. Dlatego jeździłam na winobrania. Byłam kelnerką w Berlinie. Umiem nalewać piwo Niemcom, którzy patrzą na ręce i musi być dokładnie ileś tam piany i grzybek na wierzchu. Bo jak nie, to oddają albo wylewają w twarz.

W Niemczech zresztą nabawiła się reumatyzmu. - Bo trzeba było myć szklanki w zimnej wodzie, żeby nie było zacieków - robi dygresję.

I po chwili dodaje: - Dlatego uważam, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Bo mogę robić to, co lubię. I jeszcze mi za to płacą.

- Każdy patrzy czasami katastroficznie na życie. Że może być gorzej, może nie być pracy.

Ale ja staram się myśleć o tym, co jest dzisiaj. Nie chciałabym tylko grać rzeczy nieważnych dla siebie. Nie chciałabym zagrać roli, której nie ma komu zagrać. I tylko dlatego na mnie popadło - twierdzi.

Aktorstwo, jak mówi, to bardzo trudny zawód. Zmusza do ciągłej konkurencji. Dlatego w środowisku aktorskim brakuje szczerości. - Zawsze musisz się zachowywać jak przestępca, który lepiej, żeby nie mówił, bo wszystko co powie, może być wykorzystane przeciwko niemu - dopowiada ze śmiechem.

Trudność tego zawodu polega też na tym, że człowiek jest ciągle poddawany ocenie. - Zawsze nam się wydaje, że skoro ja powinnam zagrać tę rolę, to dlaczego w takim razie Zdzisława ją dostała? Ale jesteśmy tylko ludźmi - kończy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji