Artykuły

Don Juan znękany

Kiedy kara boska dosięga już Don Juana w Sali Wystawowej Teatru Dramatycznego i gdy "obrażone niebo, zgwałcone pra­wa, uwiedzione dziewice, zhań­bione rodziny, znieważeni ro­dzice, unieszczęśliwione żony, mężowie wtrąceni w rozpacz, ca­ły świat jest ukontentowany", jedynie nieborak Sganarel po­zostaje przez moment niepocie­szony. W głębi duszy potępiał zawsze manifestacyjna bezboż­ność swojego pana. Ale tracąc go - utracił zarazem dobrą posadę. Zmartwienie Sganarela nie trwa przecież długo. Bierze do ręki "Życie Warszawy", czy­ta ogłoszenia i znajduje nowa pracę... w firmie polonijnej.

Na tę zabawną nawet puentę każe nam jednak Jan Kulczyń­ski zbyt długo czekać w "Don Juanie" Moliera, którego zaproponował właśnie w dość swobodnym, własnym opraco­waniu przekładu. Gra piętnaś­cie aktorek Teatru Dramatycz­nego. Reżyser wykorzystał tu bowiem raz jeszcze swój po­mysł sprzed lat kiedy to w Starej Prochowni zrealizował "Wieczór Trzech Króli" Szekspi­ra w całkowicie kobiecej obsa­dzie. Tym razem jednak rezul­taty okazały się raczej mizerne. Ryszarda Hanin może nas na­turalnie zainteresować nawet w roli Sganarela. To pewne. Je­go poglądy wypowiada z właś­ciwą sobie prostolinijnością i bez najmniejszego trudu obnaża jego zawodowa raczej niż wro­dzoną dwulicowość wobec pra­codawcy. Jej Sganarel jak i całe to przedstawienie niewiele ma wszak wspólnego z teatrem Moliera. Za sprawa Ryszardy Hanin jest to raczej spokoj­ne, przemyślane studium hipo­kryzji o bardziej współczesnym obliczu. Ale poza tym spektakl miał być bodaj rodzajem zabawy teatralnej, zaś cała ta damsko-męska przebieranka służyć miała pewnie kpinie z rodzaju męskiego. Tej kpiny doszukiwa­łem się w przedstawieniu, ale z dużym trudem, bo skutki przewrotnego chwytu obsadowego minęły się z celem.

Piękna i energiczna Jolanta Fijałkowska głosi tyrady Don Juana z wewnętrznym ogniem, ale, ani nie bawi, ani nie rozgrzewa widowni. Jest raczej Donna Juanicą - tworem aktorskim tak sztucznym, jak imię, które jej nadałem. Po­dobne problemy maja pozostałe panie w nie swoich rolach, cho­ciaż Izabelli Olejnik na miejscu Pietrka i Mirosławie Kra­jewskiej w skórze Pana Nie­dzieli udało się nawet zapro­ponować bardzo udane etiudy aktorskie. W całej tej dziwacz­nej i momentami niestrawnej maskaradzie doszło do takiego zamieszania, że jedyną aktorka, której z powodzeniem udało się zrzucić z siebie wszelkie znamiona kobiecości stała się Ol­ga Sawicka w roli... Elwiry. Przyznam, że w tym momen­cie przestałem rozumieć reży­sera.

Tak krawiec kraje, jak mu materii - staje - mówi przysło­wie. Dyrektorowi Markowi Okopińskiemu brak jest w Teatrze Dramatycznym męskiego ze­społu - ma za to nadmiar ak­torek. To ładnie, że pragnie je zatrudnić w przedstawie­niach. Ale może bezpieczniej było grać dalej "Dziewczynki" Iredyńskiego lub wystawić "Dom kobiet" Nałkowskiej, aniżeli nękać Don Juana. Miał już przecież za swoje...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji