Zupełny luz, nie żaden mus
MUZYKA, taniec, perwersyjne zachowanie oraz komunikatywne dla dzisiejszej młodzieży teksty. Tak pokrótce można określić show, który oglądałem w teatrze Ateneum w Warszawie. Sztukę te wystawili studenci IV roku PWST, a właściwie już aktorzy. Muzyka występująca w spektaklu pochodzi z amerykańskiego musicalu "Ain't Misbehavin" Thomasa "Fats" Wallera wystawionego w latach trzydziestych na Broadway'u. Ale za to teksty! Teksty to poezja życia młodzieży. Ich język oraz inność, lecz inność dla innych niż młodzi, dla starszych. "Złe zachowanie", bo o nim tu mowa, jest częścią życia nastolatków.
Ten strój, ten włos, ten makijaż, wszystko to, co składa się na obraz dzisiejszej młodzieży, która "chce mieć głos, choć wszystko w krąg ma nisko (...) O co chodzi, o zabawę tylko o to, stać nas dzisiaj na taki luksus, choćby w słowach, z tej tęsknoty za beztroską, za głupotą, warto zgłupieć, żeby całkiem nie zwariować. (...) ...można robić dosłownie wszystko, brzmi to tylko z pozoru ślisko, bo dla ludzi co myślą nisko najważniejszy jest styl, można ludzi spokojnie mamić, napchać usta obietnicami, można straszyć ich różnościami".
Są to słowa, które wyrażają poglądy młodzieży rocznik '85, lecz również sądy starszych. Ale dzięki takiemu przedstawieniu dorośli mają jak na razie jedyną szansę podpatrzeć młodzież. Dlaczego jesteście tacy nadęci i sztywni? Czy to z zazdrości, że tak mało radości i wolności w was? A właśnie: kto na to chodzi? Można powiedzieć, iż chodzą wszyscy, począwszy od młodych, którzy to aprobują lub nie, a skończywszy na starszych, którzy są ciekawi i mogą (bezpiecznie) oglądać (wybryki) wyrostków. Wśród widzów są nawet fani, którzy zaliczyli to kilkanaście razy. "Złe zachowanie" jest nie kłamiącym przedstawieniem doskonale trafionym w czas, w sytuację. Sztuka ta mówi o wrażliwości młodzieży, o ich młodzieńczych buntach. Jednakże oglądając to wszystko nachodzi refleksja, iż oni też kiedyś będą musieli przekroczyć smugę cienia i wejść w dorosłe życie.
Przedsięwzięcie inscenizował i reżyserował Andrzej Strzelecki, młody, utalentowany pedagog współpracujący z tymi ludźmi, od paru lat w szkole teatralnej. "Popularność jakim cieszy się musical spowodowaną jest splotem przeróżnych okoliczności. Jest to naprawdę udane przedstawienie, a ci młodzi ludzie są bardzo fajni.
Jeżeli natomiast chodzi o perfekcję wykonania to jest to głównie warsztatowa sprawa" - zwierza mi się pan Andrzej. Zapytany o przyczynę braku tego typu rzeczy w Polsce odpowiada: "Muzycznych przedstawień brak jest poniekąd dlatego, że jest to dość czasochłonne, przez co finansowo eksploatujące.
Przedstawienie, które zrobiłem jest bardzo tanie. W normalnych warunkach po to, by je zrobić trzeba by zamknąć teatr na co najmniej 3 miesiące, a poza tym trzeba mieć ludzi, którzy mają do tego skłonności i predyspozycje w tym kierunku".
A co na temat przedstawienia mówią aktorzy w nim występujący? Po wejściu do garderoby i przedstawieniu się, powietrze zelektryzował okrzyk (Lublin!). Tak powitany mogłem zostać przez osobę, której miasto to nie jest obce. Osobą tą była Agnieszka Paszkowska, urocza osoba, która urodziła się w Lublinie. W sztuce występuje razem z mężem, Wojtkiem. Dowiedziałem się od niej, iż jest to już ich druga sztuka dyplomowa, jako pierwszą zrobili "Widok z mostu".
"Złe zachowanie" można będzie zobaczyć w Lublinie dziś i jutro w Domu Kultury Kolejarza o godz. 18. Przyjemności - lub, jak kto woli, nieprzyjemności - podróże do Warszawy "pozbawiła" nas lubelska "Estrada" wpisując na listę przedstawień również i "Złe zachowanie".
Od redakcji: Autor powyższej, recenzenckiej - refleksji jest z pokolenia, o którym mówi "Złe zachowanie". Z tego powodu i ze względu na dobrą sławę inscenizacji A. Strzeleckiego publikujemy ten tekst przed "lubelską premierą".