Coś prawdziwego
I oto mamy udany, może nawet bardzo udany współczesny polski musical. Oparty co prawda na amerykańskiej muzyce (a więc w tej dziedzinie najlepszej), ale z tekstami wyrażającymi to, co w młodych polskich głowach i sercach A.D. 1984 najważniejsze. Musical zdobył rozgłos niemal od razu, piszą o nim w superlatywach w wielu tygodnikach, od "Polityki" po "Radar". Mamy więc autentyczne wydarzenie teatralne. I wprost się nie chce wierzyć, że jego bohaterami są młodzi ludzie - studenci szkoły aktorskiej, dla których "Złe zachowanie" to przedstawienie dyplomowe.
Oczywiście sukces jest nie tylko ich zasługą, ale również - może nawet w większym stopniu - Andrzeja Strzeleckiego, autora tekstów, reżysera i twórcy widowiska. Potrafił on zachowując cechy indywidualne młodych aktorów stworzyć jednolity zespół. A równocześnie wydobyć z nich rzadko spoty-
kaną na scenach porcję energii, ochoty do zabawy i radości. Wyobrażam sobie, jakiego wysiłku, ilu prób i ćwiczeń wymagało zgranie tych przecież dopiero raczkujących aktorów, ile cierpliwości musiał mieć inscenizator i reżyser, aby doprowadzić do tak pięknego rezultatu. Młodzi aktorzy dają z siebie - mówiąc językiem sprawozdawców sportowych - wszystko. Ich praca i niezłe już u wielu umiejętności, połączone z młodzieńczą brawurą, a także swobodą, lekkością, nawet pewną elegancją ma miarę oczywiście epoki rocka to jest kapitał wyjściowy przedstawienia. A z drugiej strony trafne, nawet zabawne, choć i - gdy trzeba zmienić nastrój - sentymentalne teksty. Z uchwyconą w nich świetnie atmosferą młodzieńczego buntu, pod którego maską ukrywa się przecież autentyczny niepokój i wrażliwość.
Musical to gatunek przede wszystkim rozrywkowy, a równocześnie - prawie jak klasyczna opera - konwencjonalny. A tu w ramach tej może odrobinę naruszonej, konwencji udało się w lekki sposób wyrazić kilka wcale niebłahych prawd o dzisiejszej młodzieży, jej duchowych rozterkach, nadziejach, aspiracjach. Wielkim walorem przedstawienia jest jego zbiorowy charakter. Nie ma tu indywidualnych bohaterów (choć oczywiście aktorzy występują również solo, a także jedni wyróżniają się na scenie bardziej, a inni mniej), jest natomiast rodzaj reprezentacji młodego pokolenia. Taki wspólny głos liczy się bardziej, brzmi donośniej. Rozumiały to dobrze teatry studenckie z początku lat siedemdziesiątych, których tradycja zaważyła zapewne na "Złym zachowaniu", głos zbiorowy próbowała także zapisywać poetycka Nowa Fala.
"Złe zachowanie" ukazuje młodych ludzi o kilka czy kilkanaście lat młodszych. Żyjących w epoce kryzysu i to nie tylko ekonomicznego, ale również kryzysu wartości - i co ma znaczenie szczególne dla młodych - kryzysu perspektyw. Na pytanie więc, kim będą bohaterowie przedstawienia za lat - naście, postawione w finale, dziś właśnie odpowiedzieć najtrudniej. Spektakl zaś opowiada m. in. o potrzebie najważniejszej dla młodego człowieka u progu dojrzałego życia - o potrzebie trwałych wartości i wyraźnych drogowskazów w życiu. Opowiada o tym w poetyce charakterystycznej dla epoki rocka i punków, to znaczy w sposób anarchistyczny i nieskrępowany żadnymi formami. Nonszalancja, miny i figle, pełna swoboda zachowania, pozory agresji, naruszanie różnych obyczajowych tabu, oryginalności stroju, czyli cały młodzieżowy szpan to tylko zewnętrzny portret młodego pokolenia. A co jest wewnątrz? Młodzi bohaterowie, również zgodnie ze stylem bycia ich generacji, nie lubią zwierzeń. Jednak potrafią przekonać nas, że całe zewnętrzne i pozorne ,,złe zachowanie" ukrywa, a może chroni ich wewnętrzny, wrażliwy świat. Bo są to ludzie na pewno wartościowi, ciekawi i mimo braku złudzeń wiele oczekujący od życia. Oni chcą naprawdę, żeby świat był lepszy. Z kapitałem wrażliwości i dobrych chęci powinno im się udać zmienić świat. Chyba że przeszkodzą im w tym starsi.
Te proste w końcu prawdy zostały w przedstawieniu przekazane w formie spontanicznej, kolorowej zabawy, pełnej ruchu, muzyki, śpiewu. W słowach mało wyszukanych, przypominających teksty rockowych przebojów, chociaż odznaczających się większą dozą poezji i stylu. Głosami nie zawsze jeszcze dobrze ustawionymi, ale brzmiącymi świeżo i autentycznie. I właśnie autentyzm jest siłą przedstawienia w Teatrze Ateneum.