Artykuły

Taneczny musical w disneyowskim stylu

"Lamaila" w reż. Macieja Pawłowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Kolejna w tym sezonie premiera w Teatrze Wielkim to widowisko taneczne z muzyką skomponowaną przez Macieja Pawłowskiego. Założyciel Autorskiej Szkoły Musicalowej jest również reżyserem spektaklu.

Tytułowa Lamaila, Księżniczka Dnia, zakochuje się w Namadilu, Księciu Nocy. Żeby romans mógł wejść w aktywną fazę, para musi się spotkać, a "to skomplikowane", bo gdy jedno czuwa, drugie śpi. Liwia Pawłowska, autorka libretta, wymyśliła korzystne rozwiązanie - z pomocą czarodzieja Harrata kochankom uda się wyjść z impasu.

Uczuciowe perturbacje to tylko pretekst do zaprezentowania fantastycznych stworzeń. W bestiariuszu Pawłowskich są skrzydlate Kukłaki, pełzające Kubikusy, leśne Gilgolaki i przypominający otyłą ośmiornicę Gulgacz. Taki spektakl to raj dla kostiumografa. Anna Chadaj zdała egzamin na szóstkę. Każda z grup stworzeń - i tych animalnych, i tych floralnych (Kwiaty, Paprocie) - została scharakteryzowana strojem. Bawią różowe Gilgolaki, ale ożywienie na widowni wywołują przede wszystkim mieszkańcy podwodnej krainy - pomysłowo przedstawione Meduzy, Ukwiał i Konik Morski na elektrycznej deskorolce.

Oglądając widowisko, ma się wrażenie, że większość pary poszła właśnie w kostiumy (powstało ich ponad 150). Scenografia (Grzegorz Policiński) jest już bardziej umowna i dużo oszczędniejsza. Wielki Las tworzy fototapeta - wariacja na temat dżungli, planetę Harrata (Mars) buduje kolor, Ganimedesa zdobią kamienne twarze. O ile kostiumy są totalne, wszystkiego innego jest w spektaklu po trochu. "Lamaila" to trochę musical - piosenek w wykonaniu "narratorów" - Kai Mianowanej i Martina Fitcha - z testami Anny Nowak-Otto jest tylko pięć. Trochę widowisko akrobatyczne - widz widzi fikające na obręczach syreny. Muzyka i taniec są stylistycznie zróżnicowane.

Pierwsza część bywa nudna, choć nie brak w niej ciekawie rozwiązanych scen (np. kąpiel Lamaili) i dobrych pomysłów choreograficznych Andrzeja Morawca (np. rywalizacja Lamaili i Sawory o względy Namadila). Akcja przyspiesza po przerwie, kiedy Namadil wyrusza na odsiecz uwięzionej w Krainie Mrocznych Skał Księżniczce Dnia.

Oglądałam spektakl przedpremierowy. Orkiestrę poprowadził Tadeusz Płatek. W roli Lamaili dobrze sprawdziła się eteryczna i pełna wdzięku Minori Nakayama, której godnie partnerował Nazar Botsiy. Wiktoria Baraniak była całkiem sympatycznym Giwikiem, a w lateksowym kostiumie Harrata zmieścili się Gintauas Potockas, Krzysztof Pabjańczyk i Julia Orlikowska (tak, czarodzieja grają aż trzy osoby). W widowisku obok profesjonalnych tancerzy występują również dzieci wyłonione w castingach

Dobrze, że małym widzom zaproponowano spektakl - kolorowy, z pozytywnym przesłaniem i pewnym walorem edukacyjnym. Pytanie tylko, czy tego typu widowiska nie powinny mieć miejsca raczej w Teatrze Muzycznym lub Teatrze V6?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji