Artykuły

Wrocław. Siła piosenki, moc rozmowy na PPA

Nowością w programie Przeglądu Piosenki Aktorskiej był przeplatany muzyką i wykładami naukowymi panel dyskusyjny "Siła piosenki". Udział wzięli w nim m.in. reżyserka Agnieszka Glińska, Marysia Peszek, Zbigniew Hołdys i Tomasz Lipiński. Niedzielne spotkanie na Dużej Scenie Capitolu okazał się strzałem w dziesiątkę, choć daleko mu było do piosenki aktorskiej czy koncertu.

Oczywiście nie mogło się obyć całkowicie bez muzyki: całość zaczął "Bogurodzicą" żeński chór kierowany przez Agnieszkę Franków-Żelazny, a dyskusję przerywały występy Marysi Peszek, Tomka Lipińskiego, Formacji Chłopięcej Legitymacje, aktorów Capitolu i rapera Bisza. - To kontynuacja spotkań, które kiedyś prowadziła podczas Przeglądu Jolanta Kowalska - mówił przed PPA Konrad Imiela, pomysłodawca i jeden z uczestników panelu. - Powiemy skąd wzięła się piosenka, skąd wzięła się pieśń i co oznacza lub może oznaczać. Czy ciągle ma taką siłę, że przełamuje ramy społeczne, polityczne, kulturowe? - mówiła Katarzyna Janowska, dyrektor TVP Kultura.

Po co nam religia?

Zaczęło się od religii: - Chcę wyraźnie powiedzieć: to nie jest piosenka przeciwko jakiejkolwiek religii, tylko piosenka o tym, że ja religii nie potrzebuję - opowiadała o swoim utworze "Pan nie jest moim pasterzem" Maria Peszek. - Śpiewam, że nie muszę mieć religii, by być dobrym, szczęśliwym człowiekiem. To wyłącznie moje zdanie, a nie namawianie kogoś do porzucenia religii. Poza tym my, ateiści, nie mamy własnych świętych ksiąg, a chcemy wyrażać to, co dla nas ważne. Pieśń w tym pomaga, więc żeby pokazać pewną postawę odwołuję się do innych symboli i do świętej księgi kultury, w której byłam wychowana i ochrzczona. Słyszałam, że jest to bluźniercze, że dotykam kogoś tekstem tej piosenki. Ale nie czuję, żebym kogoś obrażała czy szykanowała.

Drugie dno w piosence zauważyła Katarzyna Janowska: - To jest bardzo odważne, że ty nie chowasz się za kimś. Że nie ulękniesz się, nie obarczasz swoimi niepowodzeniami religii, nie ukrywasz się za nią. Bierzesz odpowiedzialność za to, co robisz nie szukając pocieszenia czy usprawiedliwienia w czymś nienamacalnym. To bardzo odważne.

Piosenka w teatrze

Teatr w dyskusji reprezentowała reżyserka Agnieszka Glińska: - W piosence można dużo wyrazić. Mamy rytm, melodię, słowa, możemy się tym bawić. Poza tym piosenka łatwiej trafia do ludzi: sceny mówione w teatrze ogląda się nie zawsze uważnie, ale piosenka każdego "budzi". Dlatego twórcy teatralni doceniają coraz bardziej rolę piosenki. Nie przypominam sobie aby w ostatnich latach powstał jakiś ważny, dobry spektakl, w którym by nie śpiewano.

- W szkole aktorskiej mi zawsze mówili, że jak nie wiesz jak coś powiedzieć, to zaśpiewaj to. Zawsze zadziała - mówiła Peszek. Hołdys sięgnął do korzeni pieśni: - Pamiętajmy, że szczera muzyka często powstawała nie na potrzeby widowni. Była introwertyczna, improwizowana, często bez słów. Pieśni odwagi, które śpiewali wojownicy przed bitwą czy pieśni pracy murzyńskich niewolników nie były formami estradowymi. Z nich gdzieś po drodze wykształciły się bluesy, punk, rock. Nie wiem, czy taką naturalną energię można zamknąć w teatralnych ramach - mówił. - Ale można ją w teatrze stworzyć - odpowiadał Konrad Imiela.

Była temperatura

Były też pieśni o miłości: - To nieprawdopodobne, jak wiele par tańczyło do "Je t'aime, moi non plus" Gainsbourga nie wiedząc kompletnie o czym jest, choć w wielu krajach przez swój obsceniczny tekst była zakazana - mówił Imiela. - Podobny paradoks dotyczył piosenki "Nie płacz Ewka" zespołu Perfect, prawda? - pytała Janowska. - No to jest piosenka samobójcy, który zostawia pożegnalny list - mówił Hołdys. - Moje piosenki często powstawały z braku miłości - powiedział rockman. - Wszystkie piosenki napisałam dzięki miłości. Edek, kocham cię - mówiła Peszek.

To nie było wyłącznie poklepywanie się po plecach: - Kiedyś liderami buntu byli młodzi ludzie, dwudziestoparoletni. Pisaliśmy piosenki, bo coś było ważne, często płacąc za to wysoką cenę. Dziś młode pokolenie albo nie potrzebuje takich wkurzonych artystów albo artystom jest wszystko jedno - mówił Hołdys. - Każdy ma swój czas. My młodsi, mamy przeciw czemu się buntować, też piszemy ważne dla nas piosenki, też pakujemy się w tarapaty. To, że nie znasz takich artystów, nie znaczy, że ich nie ma - odpowiedziała Peszek. - Myślę, że taki jest na przykład hip hop, którego my, starsi, niekoniecznie słuchamy - godził rozmówców Tomek Lipiński.

On sam wykonał m.in. "Mówię ci że" swojego zespołu Tilt. - Nigdy nie myślałem o tym, co stanie się dalej z piosenką - mówił. - Porównuję to do dzieci: jakoś je wychowujesz, ale każde idzie swoją drogą. Akurat niektóre z piosenek trafiły na taki czas, że stały się tym, czy się stały - mówił skromnie.

Profesor kradnie show

Dyskusję na bloki dzieliły krótkie wystąpienia Mirosława Kocura, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego i PWST. To były prawdziwe występy sceniczne z nauką w roli głównej. Profesor z zaangażowanie i charyzmą opowiadał o tym, skąd się w ogóle śpiew wziął: - Przodkowie sprzed tysięcy lat zaczęli biegać i nasze płuca tak się wykształciły, że pozwalają nam śpiewać.

Opowiadał o wedach, wędrownych śpiewakach greckich i tamtejszym teatrze antycznym, o teatrze sanskryckim, chińskim, japońskim... Oczywiście przez pryzmat pieśni. Zabrał nas też na egzotyczne wyspy Vanuatu, gdzie każdy ma swoją pieśń i gdzie każda pieśń ma znaczenie: - Wódz dostaje pieśń wodza, kucharz pieśń kucharza. Można ją zmienić, ale to może tylko jeden człowiek, które je układa inspirując się naszymi przodkami. Są też... pieśni bez słów śpiewane w bezksiężycową noc w ciemnym buszu - opowiadał. - Są pieśni własności. Jeśli jest spór o ziemię, to śpiewa się odpowiednie pieśni sędziemu do ucha żeby nikt nie podsłuchał. Sędzia ocenia, kto śpiewa właściwą pieśń i czyja jest ziemia.

Mówił też o sile pieśni: - W starożytnym Rzymie wierzono, że pieśń przenosi zboże z jednego pola na drugie - opowiadał. - Z kolei w Rwandzie pieśniami namawiano do ludobójstwa. Ich autor dostał piętnaście lat więzienia, bo "tylko śpiewał".

Panie profesorze. Jeśli tak byłaby podawana nauka o teatrze, to teatrologia byłaby najbardziej obleganym kierunkiem studiów. Na bank.

Czekamy na więcej

Panel był świetnym pomysłem. Goście mówili ciekawie, szczerze i odnosili się - mimo widocznej czasem różnicy zdań - do siebie z wielkim szacunkiem i sympatią. - Jestem zaszczycony, że tu się znalazłem, co słychać - mówił drżącym głosem raper Bisz reprezentujący polski hip hop, czyli współczesną muzykę buntu. - Marzę by nagrać płytę z Tomkiem Lipińskim, a twoją muzykę kocham - powiedział Hołdys do Marysi Peszek. Aż trudno opisać, jak bardzo różniło się to spotkanie od podobnych meetingów z politykami w rolach głównych. Właśnie oni powinni to obowiązkowo obejrzeć jako materiał szkoleniowy "jak dyskutować i słuchać innych nie obrażając się nawzajem".

- Temat pieśni jest szeroki i w jednym odcinku się go nie da zamknąć, zatem należy ten panel potraktować jako część pierwszą nowego cyklu na PPA - piszą organizatorzy Przeglądu o "Sile piosenki". Podpisuję się pod tym obiema rękami i czekam na kolejne podobne wydarzenia. To niedzielne trwało dwie i pół godziny i naprawdę mogło być dłuższe. Chyba nikt się nie nudził. Brawo dla wszystkich zaangażowanych w to przedsięwzięcie. Strzał w dziesiątkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji