Artykuły

Trzy kłamstwa ws. Teatru Polskiego

To, co dzieje się wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu, to urąganie elementarnym zasadom przyzwoitości, czego ten artykuł jest najlepszym przykładem - sprostowanie ws. tekstu Magdy Piekarskiej "Kosztowne zabawy Morawskiego. Przedstawienie mogło być żyłą złota, trzeba wpuszczać za darmo" opublikowanego w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Informuję, że:

"Cezary Morawski, dyrektor Teatru Polskiego, chciał zrobić ze spektaklu "Edukacja Rity" premierę, ale zgody nie wydał ZAiKS. Więc spektakl jest pokazywany bezpłatnie, choć sporo kosztował."

Trzy kłamstwa w jednym akapicie. Autorka świadomie kłamie w sprawie braku zgody ZAiKSu, ponieważ jakikolwiek dokument potwierdzający tezę autorki nie istnieje. Czytelnik chce, by rzetelny dziennikarz opierał swoje teksty na faktach, a nie na myśleniu życzeniowym, swoim lub rozmówcy. Po wtóre spektakl nie był pokazywany bezpłatnie. Autorka wprowadza Czytelnika w błąd nazywając spektaklami próby z publicznością (vide raporty z prób). Nie zna ponadto umowy licencyjnej na wystawienie utworu. Posiadam korespondencję z ZAiKSem oraz stosowne umowy, które zadają kłam twierdzeniom autorki. I wreszcie, spektakl nie kosztował "sporo", jak twierdzi autorka. Ale skąd o tym p. Piekarska może wiedzieć? Nie zna umowy, więc nie wie nic, a zatem pisze o informacjach "zasłyszanych" lub "życzeniowych", czyli po prostu kłamie. Dlaczego? Jaki ma w tym cel? A może w tym działaniu Panią Piekarską kierują jakieś osobiste powody? O to trzeba zapytać autorkę artykułu.

"(...) Nie dostali licencji. W lutym Morawski zapowiadał "Edukację Rity" jako jedną z marcowych premier Polskiego. Rozesłano nawet zaproszenia na nią. Jednak szybko okazało się, że "premiery" w tym terminie nie będzie.

- Taką decyzję podjął reżyser, nie jest naszą rzeczą w nią ingerować - mówi Sławomir Olejniczak, kierownik działu marketingu i PR w Polskim.

Prawda jest inna. Jest nią brak licencji ZAiKS-u.(...)"

Kłamstwo nr 1. dotyczy rzekomego braku licencji. Teatr złożył absurdalny wniosek o licencję, a następnie go wycofał. Nie istnieje żaden dokument sygnowany przez ZAiKS potwierdzający tezę autorki o tym, że "Żeby grać spektakl zgodnie z prawem, teatr musiał o nią wystąpić." Dowodem na to jest fakt, że Teatr gra z wykorzystaniem naszej licencji. Kłamstwo nr 2. w tym akapicie: niedorzeczna w świetle dokumentów i nieprawdziwa wypowiedź kierownika działu marketingu. Jeżeli takiej odpowiedzi udzielił, świadczy to o jego niekompetencji. Jeżeli to wymysł dziennikarki - jeszcze gorzej.

"(...) Wystarczy przyjść, wstęp jest wolny - informuje teatralne biuro marketingu. Dopytuję, czy w takim razie nie jest to żadna próba, tylko spektakl z darmowym wstępem. - Dokładnie tak - słyszę. Olejniczak: - Przyjęliśmy strategię, żeby o próbach z publicznością oficjalnie nie informować. Zaproszenia na nie dostali wszyscy ci, którzy rezerwowali bilety na planowane wcześniej marcowe pokazy "Rity" - żeby oszczędzić im rozczarowania, kiedy zostały odwołane."

Albo próba, albo spektakl. Teatr zaraportował próby i to są fakty, a nie mity. Niekompetencja kierownika marketingu Teatru oraz dziennikarza zajmującego się, jak mniemam, na co dzień sprawami teatru. A mimo to również nie odróżniającego próby od biletowanego przedstawienia? No coś takiego! Jeżeli to fakt, że zaproszenia dostali ci Widzowie, którzy rezerwowali bilety, to jest to niezgodne z naszymi ustaleniami z Teatrem.

"(...) Wojciech Dąbrowski, właściciel Teatru Komedia, bezpłatne pokazy "Rity" nazywa wprost psuciem rynku - tekst Russela został stworzony do tego, żeby na nim zarabiać. I dodaje, że po jego interwencji ZAiKS zgodził się warunkowo na sześć spektakli gościnnych "Rity" Mędrzaka - pod warunkiem że nie będą anonsowane jako premiera."

Dwa kłamstwa włożone w usta Kolegi Dąbrowskiego. Nie były to bezpłatne pokazy w rozumieniu umów handlowych. Pan Wojciech Dąbrowski nie zna treści naszej umowy z ZAiKSem - to też fakt. Dlaczego więc na ten temat się wypowiada? I kłamstwo nr 2. w tym akapicie, na które odpowiem pytaniem: Jakim dokumentem, potwierdzającym tezę, że ZAiKS zgodził się "warunkowo" na sześć naszych spektakli dysponuje Kolega Dąbrowski? Odpowiedź jest prosta - żadnym, ponieważ takiego warunku nie ma. Świadczy o tym moja korespondencja z ZAiKSem. Owszem, ze względu na to, że są to spektakle gościnne, ZAiKS zwrócił Teatrowi uwagę, że nie można ich anonsować jako premiera. Sformułowanie "że po jego interwencji ZAiKS zgodził się warunkowo na sześć spektakli gościnnych "Rity" jest kłamstwem albo Kolegi Dąbrowskiego, albo włożonym w jego usta kłamstwem dziennikarki.

"Oficjalnie pierwszy pokaz "Edukacji" zaplanowano w Polskim na 21 kwietnia. W repertuarze pojawia się z adnotacją "po raz pierwszy na naszej scenie". - To będzie prawdziwa premiera - powiada Olejniczak."

Hm. Nie bardzo rozumiem, co kierownik marketingu Teatru miał na myśli używając tu sformułowania "premiera". Jeśli naprawdę użył takiego zwrotu, sam zapewne do dzisiaj nie wie, z jakiego powodu... Niekompetencja pracownika Teatru, wprowadzająca w błąd Czytelnika.

"(...) Pytanie, czy znów nie zablokuje tych pokazów ZAiKS.(...)"

Tutaj autorka powtarza kłamstwo o rzekomym zakazie wydanym przez ZAiKS. Nie istnieje żaden dokument, który by stwierdzał, że ZAiKS cokolwiek zablokował, zakazał czy zabronił. Dziennikarka nie widziała dokumentu - bo go nie ma - więc na czym opiera swoją fałszywą tezę? Na życzeniowych gdybaniach pracowników Teatru, którzy mają dostęp do korespondencji z ZAiKSem? Ależ by to była dopiero niekompetencja A może sabotaż pracowników Teatru? I czy autorka tutaj aby wręcz nie sugeruje, że ZAiKS powinien zabronić grania naszego spektaklu? A na jakiej podstawie? Licencja obejmuje całą Polskę. A może objawiło się tu życzeniowe myślenie autorki, że Wrocław to już Niemcy?

"(...) W ocenie osób zajmujących się produkcją w teatrze minimalny koszt to ok. 10 tys. zł za taki wieczór. W efekcie "Rita", która powinna być żyłą złota, zamiast przynosić zyski, staje się źródłem strat.(...)"

Brak faktów. Myślenie życzeniowe autorki. Świadome wprowadzanie w błąd Czytelnika. Może autorka zechce ujawnić koszty produkcji, o których (za pieniądze i na zlecenie Teatru Polskiego) pisała w minionych sezonach niejednokrotnie? Prosimy.

To, co dzieje się wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu, to urąganie elementarnym zasadom przyzwoitości, czego ten artykuł jest najlepszym przykładem.

Agnieszka Sitek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji