Artykuły

Nie rozczulam się nad sobą

- Sztuka aktorska powinna być sztuką pokorną - mówi warszawska aktorka IRENA KWIATKOWSKA.

Bywają aktorzy, których geniuszem natchnął chyba sam Bóg. Do takich wybrańców bez wątpienia należy Irena Kwiatkowska. Największa i najskromniejsza gwiazda polskiej sceny, estrady i filmu.

Nie mnie siebie oceniać, niech robią to widzowie

Nie lubi mówić o sobie. Nie ma potrzeby zwierzania się. Zawsze uważała, że najwięcej o niej mówią role, które zagrała. Ale tu też jest ostrożna. - Nie mnie oceniać moją twórczość aktorską. Niech robią to moi widzowie, którym wiele zawdzięczam. Wielka, bo pokorna?

Z "dziada pradziada" warszawianka. Urodziła się 17 września 1912 roku. W jej rodzinie nie było tradycji aktorskich, ale gdy pani Irena oświadczyła rodzicom, że zdaje do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej (ukończyła go w 1935 roku), zaakceptowali wybór córki. Wiedzieli, że będzie najlepsza?

Nikt tak jak ona nie potrafi nas rozbawić. Ale też nikt tak jak ona nie przygotowuje się do roli. Perfekcjonistka. Tytan pracy. Nigdy nie bywała i nie bywa zmęczona. Jak jest doskonała, wystarczy wspomnieć tylko kilka z jej ról: najsłynniejsza kobieta pracująca w Czterdziestolatku, Zofia Jankowska, czyli mama Pawełka, w Wojnie domowe), Makowska, czyli "nogi roztańczone", w Hallo Szpicbródka...

Na scenie jest już 71 lat! Zawsze wspaniała.

Zachwycił się nią Konstanty Ildefons Gałczyński. Była jego muzą. To z myślą o pani Irenie powstała Hermenegilda Kociubińska w Zielonej Gęsi. Mogą Państwo pójść do Teatru Polskiego w Warszawie i na własne oczy przekonać się, co wyprawia na scenie pani Irena. A warto wspomnieć, że ma tylko 93 lata! Energii, pogody ducha, radości, przenikliwej inteligencji mogą jej pozazdrościć wszyscy.

Na czym polega jej fenomen? Przede wszystkim ciągle jest zajęta i nie ma czasu myśleć o sobie. Ma w sobie pasję życia. Zachwyca się i cieszy wszystkim. - Kocham przyrodę. Dziękuję za nią Stwórcy - mówi. Czuje się szczęśliwa, bo zawsze robiła to, ją interesowało. I robiła to najlepiej, jak tylko potrafiła.

Pani Irena mówi, że zawsze chciała być artystką. Po raz pierwszy wystąpiła na scenie jako kilkuletnie dziecko. I od tamtej pory już wiedziała, że ten zawód wymaga pokory. - Chciałam być aniołem, przydzielono mi rolę diabełka. Kilkadziesiąt lat później mówi: - Sztuka aktorska powinna być sztuką pokorną. Każdą rolę przyjmuję z wdzięcznością.

Miłość swojego życia poznała w radiu

Od ponad 10 lat pani Irena jest wdową. Z mężem Bolesławem Kielskim przeżyła szczęśliwie 43 lata. Poznali się w radiu. Pan Bolesław skończył prawo, miał przejąć kancelarię, ale wojna pokrzyżowała te plany. Został spikerem. Najlepszym spikerem Polskiego Radia. Oboje zjeździli niemal cały świat. Aktorka ma co wspominać.

Na szczęście pani Irena nie jest sama. Czułą opieką otacza ją bratanica Krystyna - jak mówi pani Irena, jest jej opiekunką od serca, najbliższą rodziną. Wielkie oparcie i szczęście znajduje również w Bogu. Pani Irena jest niezwykle religijną osobą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji