Artykuły

Łódź. Konflikt w Teatrze Jaracza. Związki chcą nowego dyrektora

"Jaracz potrzebuje doświadczonego przywódcy, prawdziwego Mistrza, który scali cały zespół i uchroni go od wstydu, a teatrowi przywróci należną mu rangę" - piszą zrzeszeni w organizacji związkowej aktorzy Teatru Jaracza.

31 sierpnia mija kadencja Wojciecha Nowickiego, dyrektora naczelnego Teatru Jaracza. Zarząd Województwa Łódzkiego ogłosi konkurs na to stanowisko. Zrzeszeni w organizacji związkowej aktorzy wysłali do mediów oświadczenie. Nie chcą w teatrze ani Nowickiego, ani Sebastiana Majewskiego - dyrektora artystycznego sceny, który zapowiada, że wystartuje w konkursie.

Zawiadomienie w prokuraturze

- Jaracz potrzebuje zmiany. Docierają do nas niepokojące sygnały, że dyrektor Nowicki będzie walczył o utrzymanie się na stanowisku. Chcemy temu zapobiec - mówi Mariusz Siudziński, przewodniczący Zakładowych Organizacji Związkowych Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ziemi Łódzkiej w Teatrze Jaracza. - Mamy już 30 członków, to ponad 70 proc. zespołu artystycznego Jaracza. Jesteśmy reprezentatywną grupą.

"Nasze zaufanie wobec dyrektora naczelnego ostatecznie się wyczerpało. Nie wyobrażamy sobie dalszej współpracy, ponieważ jesteśmy przekonani, że niereformowalna, na wskroś cyniczna, przepełniona rewanżyzmem i poczuciem bezkarności postawa Wojciecha Nowickiego doprowadzi do ostatecznego upadku naszego teatru" - czytamy w oświadczeniu.

Autorzy listu odnoszą się też do spektaklu "Czekając na Godota", który po trzech wystawieniach został zdjęty z afisza, bo teatrowi odebrano licencję. "Uważamy, że przyzwolenie na łamanie z premedytacją prawa autorskiego, a co za tym idzie wydanie 130 tys. złotych publicznych pieniędzy na trzy przedstawienia "Czekając na Godota" Samuela Becketta w reżyserii Michała Borczucha, absolutnie dyskwalifikuje dyrektora naczelnego. Dlatego złożyliśmy w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności i nadużycia zaufania" - piszą.

"Jaracz potrzebuje Mistrza"

Majewskiemu, którego kontrakt kończy się w lipcu, zarzucają, że "w znaczącym stopniu obniżył pozycję teatru", "radykalnie przestawiając profil artystyczny i nie licząc się z konsekwencjami, którymi są m.in. dramatycznie mała ilość granych przedstawień oraz wyraźnie obniżająca się liczba widzów". - Sami go wybraliśmy, ale nie spełnił naszych oczekiwań i nie wywiązał się z danych nam obietnic - mówi Siudziński. - Totalnie przeprofilował teatr. Na tak dużą zmianę nie byliśmy przygotowani ani my, ani widzowie.

Związkowcy chcą połączenia funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego. "W Jaraczu Jan Maciejowski, Bogdan Hussakowski, czy Waldemar Zawodziński udowodnili, że można prowadzić instytucję artystyczną w sposób odpowiedzialny, odnosząc sukcesy i wyznaczając naszej scenie znaczące miejsce na mapie teatralnej Polski. To Artysta rozumie i buduje teatr, tworzy jego znaczenie i jakość, a tzw. menadżer sprowadza go wyłącznie do poziomu zakładu produkcyjnego. Jaracz potrzebuje doświadczonego przywódcy, prawdziwego Mistrza, który scali zespół i uchroni go od wstydu, a teatrowi przywróci należną mu rangę" - piszą.

Swoje oświadczenie wydał też konkurencyjny związek, zrzeszający głównie pracowników administracyjnych i technicznych. Członkowie Organizacji Zakładowej NSZZ "Solidarność" "wyrażają pełne poparcie dla Dyrektora Naczelnego", "doświadczonego menedżera, który czuwa nad całością teatru, starając się pogodzić realia ekonomiczne funkcjonowania instytucji z wizją artystyczną".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji