Artykuły

Oko bez uśmiechu

- Powrót do rodzinnego miasta i teatru, w którym stawiałam pierwsze kroki, okazał się strzałem w dziesiątkę - mówi EWA PAŁUSKA. - Bardzo mnie zaskoczyła ta nagroda, bo przecież postać Billego nie wzbudza ani cienia sympatii. To jednak rola, która zdarza się raz w życiu - dodaje MARIAN CZARKOWSKI. Laureaci Teatralnej Kreacji Roku w Olsztynie.

Ewa Pałuska [na zdjęciu] i Marian Czarkowski zwycięzcami Teatralnych Kreacji Roku

Tragiczna postać żony w "Nie-boskiej komedii" i Billego alkoholika, psychopaty, pastwiącego się nad rodziną w spektaklu "Milczenie". Te role doceniła publiczność w plebiscycie na Teatralną Kreację Roku.

Publiczność doceniła Panią po dwóch sezonach pracy w olsztyńskim teatrze. To chyba znak, że Pani powrót do Olsztyna był dobrą decyzją?

- To prawda. Powrót do rodzinnego miasta i teatru, w którym stawiałam pierwsze kroki, okazał się strzałem w dziesiątkę. Po ukończeniu tutejszego Studium Aktorskiego, sześć lat spędziłam w kieleckim teatrze. Potrzebowałam jednak zmiany i złożyłam propozycje współpracy w olsztyńskim teatrze. Dostałam pracę, ciekawe role, pracuję ze wspaniałymi ludźmi, rozwijam się. Czego więcej chcieć?

Grała Pani i w farsie, i spektaklach dramatycznych, trudniej zagrać tragedię czy radość?

- Krąży opinia, że najtrudniej rozśmieszyć publiczność. Ten śmiech z widowni jest bardzo satysfakcjonujący, jednak mnie zawsze pociągały role bardziej złożone dramatycznie, jak ta w "Nie-boskiej komedii". Farsa to praca fizyczna, a dramat raczej duchowa.

To prawda, że nagroda od publiczności jest dla aktora lajważniejsza?

- Każdy dowód uznania jest bardzo ważny dla artysty, ale przecież bez publiczności nie mamy racji bytu. Dzięki takim nagrodom wiem, że droga, którą obrałam, jest słuszna. Mój apetyt na teatr rośnie. Aktorstwo to coś więcej niż praca, to spełnienie moich marzeń.

***

10 lat temu zdobył Pan Teatralną Kreację za rolę Cześnika. Okazuje się, że publiczność docenia nie tylko to, co śmieszy i bawi.

- Niezbadane są gusta publiczności. Bardzo mnie zaskoczyła ta nagroda, bo przecież postać Billego nie wzbudza ani cienia sympatii. To jednak rola, która zdarza się raz w życiu. Na człowieka spada ogromna odpowiedzialność, a do tego dziwne wizje, sny, nieprzespane noce.

Publiczność doceniła więc wiarygodność.

- To dla mnie bardzo ważna nagroda, bo ta rola wymagała pokonania samego siebie. Musiałem bardzo uważać, aby nie zaśmiało się oko. Czasem taki chochlik zakrada się i fałszuje wszelkie starania aktora. Tej pracy towarzyszyło ogromne skupienie.

Takie role raczej nie wzbudzają sympatii, trudno więc chyba o pochwały nawet wśród znajomych?

- To fakt, nikt mnie do tej pory nie chwalił, raczej wzbudzałem agresję. Niektórzy moi znajomi powiedzieli mi wręcz, że by mi przyłożyli. Wiele osób natomiast mówi mi, że styka się z problemem przemocy w rodzinie, który bierzemy na tapetę. To większe zjawisko niż nam się wydaje.

***

Aleksandry w Dramatycznym

W elbląskim Teatrze Dramatycznym wręczono statuetki Aleksandra za najlepsze role aktorskie w sezonie artystycznym 2005/2006. Odebrali je Teresa Suchodolska-Wojciechowska (Helena Iwanowna Popowa w "Niedźwiedziu" Antoniego Czechowa w reż. Wiaczestawa Żity) oraz Lesław Ostaszkiewicz (Papkin w "Zemście" Aleksandra Fredry w reż. Ewy Marcinkówny).

Statuetki Aleksandra, przyznane teatralnym laureatom po raz trzeci, nawiązują do postaci Aleksandra Sewruka, niegdyś wieloletniego dyrektora scen elbląskiej i olsztyńskiej. Jago

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji