Artykuły

Premiera w Teatrze Wielkim. Jak z Mrożka

Na rysunku Mrożka jest pełno królików w klatce, do której przypięto tabliczkę z napisem: słoń. I podpis do rysunku: "Klatka ze słoniem w polskim ogrodzie zoologicznym. Słonia stanowi zastępczo znaczna ilość królików".

Czy tekst Mrożka, przeniesiony w świat opery, także zamieni się "zastępczo w znaczną ilość królików"? Na szczęście, okazuje się, że nie. Jednoaktówka "Kynolog w rozterce", którą ponad 30 lat temu ozdobił muzyką Henryk Czyż, bezboleśnie poddała się takim zabiegom. Elegancki styl Mrożka, w którym proza raz po raz przechodzi w pastisz poezji romantycznej, świetnie nadaje się do muzycznej zabawy. Mamy więc i moniuszkowskiego poloneza, i duet bohaterski a la Verdi, i scenę miłosną jak z Pucciniego, ale w licznych operowych pastiszach nie ginie duch Mrożka. Może tylko zanika niepokój autora, kryjący się w podtekstach dialogów jego bohaterów. Muzyczny pastisz wydobywa bowiem z tekstu literackiego przede wszystkim humor, żart i groteskę.

"Kynolog w rozterce" na małej scenie Teatru Wielkiego w Warszawie to niewątpliwie jedno z najbardziej zabawnych i najbardziej profesjonalnie przyrządzonych przedstawień teatralnych tego sezonu w stolicy. Nie zwietrzał, mimo upływu lat, humor Mrożka, a dylematy kynologa okazują się być uniwersalne. Nabrała szlachetności muzyka Henryka Czyża. Przede wszystkim jednak mamy tu do czy-nienia z precyzyjną robotą reżyserską Jarosława Kiliana, który zarówno i w tekście, i w muzyce znalazł dostatecznie dużo inspiracji, by zbudować błyskotliwy i inteligentny spektakl komediowy.

Rzadko również można oglądać przedstawienie, w którym mamy do czynienia z jednością działań wszy-stkich jego bohaterów. Trójka wykonawców - Grażyna Ciopińska, Ryszard Cieśla i Krzysztof Szmyt - tworzy wyborne kreacje aktorskie, mimo że wszyscy są z zawodu śpiewakami. Doskonale jednak zrozumieli oni wymagania reżysera, który swój spektakl oparł przede wszystkim na aktorstwie. W operze było to posunięcie dość ryzykowne, a jednak dzięki takim solistom możliwe do wykonania. Do tego trzeba dodać prześmieszny tercet przyjaciół koni (Czesław Gałka, Bernard Ładysz, Ryszard Morka), inteligentnego narratora (Zbigniew Bogdański), urocze lalki zwierząt Adama Kiliana, śpiewająco tańczący chór, by opisać tylko niektóre elementy teatralnego świata wykreowanego przez Jarosława Kiliana. Każdy z wykonawców ma w nim swoje miejsce, nawet dyrygent Mieczysław Dondajewski jest w nim "jak z Mrożka" i tak właśnie być powinno. Trzeba to tylko jeszcze zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji