Artykuły

Rozterki kompozytora, czyli sukces Czyża

Bohaterem premiery stał się nieobecny Henryk Czyż. Jego jednoaktowa opera "Kynolog w rozterce" do tekstu Sławomira Mrożka, wystawiona na małej scenie Teatru Wielkiego z okazji 70-lecia urodzin kompozytora, była wielokrotnie oklaskiwana przy otwartej kurtynie. Moim zdaniem, w pełni zasłużenie. Na ten sukces składa się zarówno muzyka, skrząca sie humorem i pełna zaskakujących pomysłów, jak i urocza scenografia oraz pomysłowa koncepcja inscenizacyjna.

Henryk Czyż znakomicie przenosi na scenę muzyczną tradycje teatru absurdu. Ten świetny kompozytor i dyrygent, dysponując znaczną kulturą literacką (jest autorem wielu książek), w dodat-ku obdarzony poczuciem humoru, przełożył na język muzyki groteskowy tekst Mrożka, dając panoramiczny persyflaż, w którym kpi ze wszystkiego: z naszych ciągot romantycznych, z oby-czaju, wreszcie z konwencji teatru i samej opery. Czyż bawi się stylami parodiując i pastiszując poszczególnych kompozytorów - od Baroku przez Moniuszkę po Wagnera i Ryszarda Straussa. Znakomicie charakteryzuje muzycznie swoich bohaterów, nie zapominając wszakże o tym, że muszą się wyśpiewać.

Te walory trafnie wydobyli inscenizatorzy. Jarosław Kilian poprowadził przedstawienie drogą pełną śladów teatru Witkacego i Gombrowicza, a nawet Kabaretu Starszych Panów. Zadania aktorskie, które postawił śpiewakom, były piramidalnie trudne - a jednak, jak się okazało, do udźwignięcia. Więcej. Para wykonawców: Grażyna Ciopińska i Krzysztof Szmyt zasługuje na potraktowanie w kategoriach dojrzałego kunsztu scenicznego, wzbogaconego jeszcze świetną wokalistyką. W ich aktorstwie można się dopatrzyć znakomitych wzorców - Ireny Kwiatkowskiej i Wiesława Michnikowskiego. Najtrudniejszą rolę tytułową zrealizował Ryszard Cieśla. Trzech Delegatów zagrało trzech wspaniałych basów - Czesław Gałka, Bernard Ładysz i Ryszard Morka. Narratorem był Zbigniew Bogdański, który bardzo się starał przezwyciężyć wspomnienie postaci Kazimierza Rudzkiego, z ogromną siłą wyrastającej z tekstu i narzucającej sylwetkę szczupłego dżentelmena z wielkoświatowym gestem.

Przedstawienie zaczyna sie szaro i ubogo, by wybuchnąć w finale feerią wspaniałych kolorów, dowcipnych kukiełek zwierząt i ptaków. Scenografia jest dziełem Józefa Napiórkowskiego, a urocze lalki (zresztą kunsztownie animowane) zaprojektował Adam Kilian. Dyrygował Mieczysław Dondajewski, który ze znawstwem wydobył całą finezyjność muzyki (pyszny polonez!).

Marzy mi się, by Teatr Wielki zdecydował się wznowić musical "Inge Bartsch" Czyża, bo to naprawdę świetna muzyka. Po "Kynologu" mógłby to być drugi sukces Czyża - kompozytora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji