Artykuły

Miłość w Chinach

Wiedeń, 1912 rok. Hrabina Liza i Su-Czong, chiński poseł zakochują się w sobie. Kiedy Chińczyk wraca do ojczyzny, zgodnie z tradycją musi poślubić cztery dziewice. Liza jedzie za nim. Tak zaczyna się "Kraina uśmiechu", operetka, którą już wkrótce będzie można zobaczyć na scenie wrocławskiego Teatru Muzycznego. Właśnie rozpoczęły się próby do spektaklu.

Kiedy czar pryska, duma nie pozwala kobiecie zostać w Chinach. Su-Czong ma jednak nieograniczona władzę i nie zgadza się na jej wyjazd. W finale zmienia jednak zdanie - widzi, jak bardzo unieszczęśliwił Lizę. "Kraina..." to operetka nietypowa. Jeśli chodzi o partie głosowe, bardzo wymagająca. Jeśli chodzi o tytuł, myląca - samopoczucia widzów raczej nie poprawi, a co wrażliwsze panie powinny zaopatrzyć się przed premierą w chusteczki do nosa. Tytułowy uśmiech jest raczej synonimem maski fałszywej uprzejmości, zakładanej przez Chińczyków, niż lekkiej tonacji utworu. Tematem operetki bowiem jest trudna, nieszczęśliwa miłość.

Emocje kontra intelekt

- Najbardziej zależy mi na tym, żeby opowiedzieć historię emocji moich bohaterów - mówi Jarek Ostaszkiewicz, reżyser spektaklu. - Emocje wymuszają formę. Na pierwszej próbie powiedziałem, że nie interesuje mnie operetka sama w sobie, tylko opowieść w niej zawarta. Na planie pierwszym są losy człowieka, ludzka historia. Chcę opowiedzieć ją z punktu widzenia konfliktu między tym, co męskie, intelektualne, a tym, co emocjonalne i kobiece. Myślę, że dzisiaj ten wątek jest szczególnie aktualny. Podkreśla go wyjątkowo wyraziście nowe tłumaczenie. Tekst "Krainy uśmiechu" został przełożony przez Wojciecha Stamma, poetę znanego pod pseudonimem Lopez Mausere. Współpracownikami tłumacza byli Jarosław Ostaszkiewicz i Jan Duszyński. Libretto uwspółcześniono, rozwinięto niektóre wątki. Na próbie czytania jeden z tenorów zauważył, że w tekście jest "mało operetki". Rzeczywiście, w tym wypadku właściwe wydaje się określenie opera buffa.

Na wysokim C

- Jest to operetka rzadko grywana ze względu na trudności, jakie stawia wykonawcom - mówi Ostaszkiewicz. - Na szczęście w Teatrze Muzycznym we Wrocławiu są artyści, którzy potrafią sprostać tym wymaganiom. Potrafią wziąć górne C, a jednocześnie starają się zbudować postać zgodnie z zasadami sztuki aktorskiej.

Jak to się stało, że Ostaszkiewicz trafił do Wrocławia? - Spotkaliśmy się z Wojtkiem Kościelniakiem w Gdyni, obejrzał mój spektakl "Dzieła wszystkie Szekspira" w wersji yassowej - odpowiada. - Zainteresował się pomysłem, z którym nosiłem się przez dwa lata. Miała to być "Piękna Helena" Offenbacha.

Reżyser spektaklu ma na swoim koncie eksperymentalne muzyczne przedsięwzięcia. Oprócz "Dzieł wszystkich Szekspira" z Tymonem Tymańskim wyreżyserował operę paranoiczną "Ojciec-matka, Jan Maria Klatkiewicz" - historię mężczyzny, który zaszedł w ciążę i urodził dziecko w PRL-u. Pracował też nad apokryfem muzycznym po kaszubsku, z muzyką Marcina Krzyżanowskiego oraz nad operą "Św. Franciszek i wilk z Gubbio" Stevena Themersona.

Premiera "Krainy uśmiechu" 6 listopada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji