Artykuły

Teatr życia

Gdy w 1980 roku odbyła się w New Haven premiera dwu jednoaktówek Arthura Millera "Elegia dla pewnej pani" i "Coś jakby historia miłosna" obwieszczono, że amerykański dramatopisarz i zmienił kurs. Ale nie było to, jak sądzono w pospiesznych recenzjach, zer­wanie z dotychczasową problematyką. Tematy natury moral­nej, społecznej, politycznej nie przestały interesować go nigdy. Chciał jedynie pokazać, że mo­gą równie dobrze dziać się w kameralnej scenerii, w ścisłym także w sensie fizycznym - związku dwojga ludzi. Swój osąd krytyka zrewidowała szybko. Zauważono, że Arthur Miller o tych samych proble­mach mówi po prostu inaczej. Nie zabrakło w obu prezentowa­nych miniaturach, podstawowej dla tej twórczości, relacji między fik­cją a rzeczywistością. Bohaterowie Millerowskich sztuk na ogół nie wyczuwają granicy między obu światami. Są marnymi graczami. Za bardzo utożsamiają się z odtwarza­ną przez siebie rolą. Żyją w próż­ni, w świecie pozorów.

Tak jest w "Elegii dla pew­nej parni". Najpierw - zanim widz cokolwiek zobaczy - są­czy się muzyka z saksofonu, Postać siedzącej kobiety - Jadwiga Jankowska-Cieślak - porusza się, ogromnieje. Wtedy zjawia się On - Włodzimierz Press. I jego pytanie: - Czy ma pani coś dla umierającej ko­biety? Wiemy już, że ta nie­obecna walczy ze śmiercią. Ma raka. Dlatego On, który nie dał jej dotychczas żadnego prezen­tu, ma kłopot z wybraniem czegoś stosownego. Właściwie mógłby jej dać kwiaty. Ale On w kwiatach - wyczuwa cień ironii. Każdego ranka - myśli - musiałaby patrzeć jak więdną. Książki również nie by­łyby lepsze. Są albo za śmiesz­ne, albo za smutne. Nie ma stosownego prezentu dla umie­rającej kobiety. Może dlatego że - każdy przedmiot ma ja­kieś znaczenie. Nasuwa skoja­rzenia.

Umierająca ma trzydzieści lat. Wie to na pewno. Wie też, że - trzydziestka to ostatni rok wiary, że da się odmienić swoje życie. On ją dawno prze­kroczył. - Wszystko zatrzyma­ło się na powierzchni. Nawet w uczuciu do umierającej kobie­ty. Pozostał tylko - jak mówi - doskonały chaos. Może w etycznej pustce to i tak za wie­le?

Miłość, śmierć, przemijanie... Po­wiedziano zdawałoby się o nich wszystko. W sztukach Arthura Mi­llera nabierają jednak nowych znaczeń. Rzecz dzieje się - mówiąc słowami bohatera - nie na po­wierzchni lecz głębiej. Trzydziestoletnia właścicielka sklepu to wcie­lenie umierającej. Pozwala uświa­domić rzeczy, których być może nie zdąży tamta. Ale może zdąży, bo będzie żyła. Trzeba mieć nadzieję wbrew nadziei.

Wystarczy moment, aby wszy­stko stało się nierealne. Właścicielka sklepu przeistacza się w tamtą umierającą. Bliskość obojga przerywa tykanie stare­go zegara. - Niech go pan weźmie. Ile razy na niego spojrzy będzie jej mówił, aby była dzielna. Ale czy tamta w ogó­le istnieje? Czy jedynie realna jest ta, bliska na dotknięcie rę­ki,zdrowa, młoda właścicielka sklepu gdzie zaszedł On, by kupić prezent dla umierającej kobiety?

#

Za kilka sekund scena staje się innym światem. Pokojem prostytutki w podrzędnej dzielnicy, w nie­określonym bliżej mieście. Ona - ponownie Jadwiga Jankowska-Cieś­lak - nosi pospolite lipię Angela i jest nad wyraz ekspresyjna. On - ponownie Włodzimierz Press - z melancholijnego amanta przeista­cza się w nowojorskiego detektywa. Zmienia się atmosfera, zmienia sceneria. Pojawia się Sprawa. Angela jest ostatnia osobą, która coś wie. Tylko właściwie co? I jak to coś od niej wyciągnąć? Gdzie kończy się kłamstwo a zaczyna prawda? Czy za jej słowami kryje się przewrot­ność, czy zawiedzione uczucie? Czy jesteśmy sobą, czy tymi, kim chcemy wydawać się in­nym? Wreszcie: kto jest nor­malny? Angela - schizofreni­czka, alkoholiczka, kobieta upadła? Czy Tom rozbity we­wnętrznie, stwarzający wartoś­ci w świecie pustki? Czy in­teresują się Sprawą z pobudek altruistycznych, czy wyłącznie z afektu, aby zemścić się na Kalaganie? A może Sprawa jest tylko pretekstem, aby tu w ogó­le przychodzić? Dla kogo lub czego brnie w obłęd? Zresztą kto tu właściwie zwariował? Możliwe, że chodzi o zwykłe poczucie sprawiedliwości, o prawdę. Dlaczego nie wierzyć Angeli, gdy mówi: - To wszystko tkwi we mnie. I tylko ty jeden możesz to wydobyć.

*

Te dwie jednoaktówki, czerwcowe premiery Teatru Dramatycznego trzeba obejrzeć. Nie tylko, aby prze­konać się o skali aktorskiego warsztatu Jadwigi Jankowskiej-Cieślak i Włodzimierza Pressa, Nie po to, by zdumiewać się jak szybko ak­tor wcielić się może w drugiego człowieka. Rzecz wykracza - jak chciał Miller - poza scenę. Teatr wkracza w życie. Nie ma gra­nic dla stwarzania. - W pew­nym sensie - pisał Christopher Bigsby - wszyscy powołujemy świat do istnienia i zmu­szamy innych do grania na scenie, którą sami zbudowaliśmy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji