Artykuły

Barokowe arcydzieło w Teatrze Wielkim

"Semele" Georga Friedricha Händla w reż. Evy Buchmann w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Lekko, dowcipnie, z urokliwą oprawą plastyczną - tak zrealizowano "Semele" Georga Friedricha Händla. Koprodukcję Teatru Wielkiego z łódzkimi uczelniami artystycznymi można jeszcze obejrzeć. Warto.

Semele, córa Kadmosa i Harmonii, zapomina o tym, że jest tylko człowiekiem. Uwiedziona przez Jowisza, nie poprzestaje na "niebiańskich rozkoszach" ("Endless pleasure" - jeden z barokowych hitów) - pragnie boskości i popełnia hybris. Wymuszona na kochanku epifania kończy się spopieleniem. Semele podziela los Koronis i Asklepiosa.

Libretto napisał William Congreve, dla Johna Ecclesa. Moda na włoską operę sprawiła, że ta wersja nie była wykonywana aż do 1972 (!) roku. Ale zainspirowany opowieścią z "Metamorfoz" Owidiusza tekst zaadaptował Händel, po triumfie "Mesjasza" i "Samsona" realizujący się w oratoriach. "Semele", zaprezentowana po raz pierwszy w formie koncertowej (bez scenografii i kostiumów) w 1744 roku już się tak nie spodobała. Oratorium czy opera? - dyskutowano. Tematyka była zbyt frywolna jak na oratorium, formę odebrano jako zbyt eksperymentalną jak na operę.

Zaprezentowany premierowo w Teatrze Wielkim spektakl jest koprodukcją łódzkiej opery z uczelniami artystycznymi. Wystąpili studenci Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej i uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella (choreografia - Aleksandra Stanisławska). Orkiestrę Akademii Muzycznej sprawnie, lekko, z dbałością o barokowe ornamenty, poprowadził Marcin Wolniewski. Dawid Ber bardzo dobrze przygotował chór, który odgrywa w "Semele" większą rolę niż w operach Händla. W projektowaniu dekoracji i kostiumów pomagali Izabeli Stronias studenci Akademii Sztuk Pięknych.

Piątkowy spektakl zdominowała Aleksandra Hanus (w tytułowej roli, przekonująco zinterpretowanej). Jej Semele jest zawadiacka, zmysłowa i naiwna. To kreacja dojrzała nie tylko aktorsko, ale też głosowo, co należy docenić, bo partia Semele jest bardzo wymagające technicznie (narcystyczna aria z lustrem, "Myself I shall adore", to wyzwanie nawet dla Cecilii Bartoli). Hanus ma mocny głos o ładnej barwie, dba o artykulację i rytm. Jeszcze o niej (ją) usłyszymy. Brawa również dla Piotra Pastuszki (Jupiter) i Weroniki Leśniewskiej (Ino).

"Semele" realizowano różnie - w formie tradycyjnych, utrzymanej w barokowej stylistyce inscenizacji (np. wersja Johna Copleya w Royal Opera House, w oprawie plastycznej w stylu Bouchera), ale też współcześnie. Najbardziej chyba znana jest wersja Roberta Carsena, który wydobył z dzieła Händla społeczną komedię erotyczną, "boskość" zastępując "celebryckością" (księżna Diana versus rodzina królewska - Junona wystylizowana została na królową Elżbietę).

Eva Buchmann postawiła na prostotę i klasykę, nie konfrontując studentów z nadmiernie skomplikowanymi zadaniami aktorskimi. Spektakl jest raczej statyczny, ale to nie przeszkadza - sceniczne zdarzenia nie odwracają uwagi od muzyki i śpiewu. Reżyserka wydobyła z opowieści o Semele sporo humoru. Komizm pary Junona i Iris współtworzą choreografia i kostiumy. Zazdrosna żona Jowisza przybrana została w pawie pióra (ma to oczywiście uzasadnienie mitologiczne - w tego ptaka Junona zamieniła Argusa, często przedstawiano ją w powozie ciągniętym przez pawie), "tęczowa" posłanka Iris przypomina japońską turystkę, gdy z plastikowego plecaczka wyciąga mapę. Małgorzata Pietrzykowska (Junona) i Karolina Benke (Iris) bardzo dobrze zrealizowały zadanie, a publiczność to doceniła - każdy epizod z ich udziałem spotykał się z żywiołową reakcją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji