Artykuły

ŚMIERĆ NA SCENIE

Zmarł w sobotę, 22 lutego w Poznaniu, przy warsztacie pracy, tak jak Ta­deusz Kantor. Przygotowywał rolę Króla Leara w Teatrze Nowym. Premierę wy­znaczono na początek marca. Rozesłano zaproszenia. Niektóre dotarły do ad­resatów, kiedy już nie żył.

Był wielkim aktorem, może najwięk­szym od śmierci Osterwy, i nikt go nie zastąpi w tym, co czynił dla teatru. Żył cały czas sztuką i sztuka karmiła się jego życiem. Wiedział wszystko o teatrze, o możliwościach swojego ciała, głosu. Stu­diował różne metody sztuki aktorskiej i umiał je dla siebie maksymalnie spożyt­kować. Uczył się w szkołach Stanisław­skiego, Brechta, Brooka, Grotowskiego, Amerykanów (Kazana), Francuzów (J. L. Barraulta) pozostając to jego słowa "całkowicie i bez zastrzeżeń wierny Oster­wie", swojemu pierwszemu przewodniko­wi na drodze teatralnej.

Tadeusz Łomnicki urodził się w roku 1927 w Podhajcach k. Lwowa. Nie mając jeszcze osiemnastu lat zagrał rolę Władka w przedstawieniu "Teoria Einsteina" wg Cwojdzińskiego w Starym Teatrze. Zdo­bywał wtedy umiejętności aktorskie w Studio przy Starym Teatrze w Krakowie. Zajęcia prowadzili: Osterwa, Dulębianka, Warnecki, Andrzej Pronaszko. Osterwa uczył miłości do wielkiej literatury: Sło­wackiego, Norwida, Wyspiańskiego, Że­romskiego. Pobyt Łomnickiego w krakow­skim Studio trwał zaledwie parę miesię­cy: od lutego do lipca. Końcowe egzaminy zdał latem 1945 roku. Przez jeden sezon występuje na sce­nach krakowskich. Od jesieni 1946 r. wią­że się z zespołem Bronisława Dąbrow­skiego w Katowicach. Po Katowicach znów powraca do Krakowa. W 1949 r. przenosi się do Warszawy. Wchodzi do Teatru Współczesnego Erwina Axera, w którym pozostaje przez ćwierć wieku, z przerwą w latach pięćdziesiątych, kiedy pracuje w Teatrze Polskim, Ludowym i Narodowym. W szkole reżyserskiej Axera o rozkwita jego sztuka sceniczna, osiągając n swoją świetność, w Teatrze Współczesnym odnosi sukces artystyczny i zdobywa sławę wychodzącą daleko poza granice Warszawy. Plasuje się w czołówce Współ­czesnego grając razem z Ireną Eichlerówną, Antoniną Gordon-Górecką, Tadeu­szem Fijewskim, Andrzejem Łapickim....

W roku 1974 Łomnicki przechodzi do Teatru Narodowego. Kroniki tej sceny odnotowują jego znakomitą kreację Prisypkina w "Pluskwie" Majakowskiego, spektaklu przygotowanym przez Konra­da Swinarskiego. W latach osiemdziesią­tych Łomnicki występuje w Teatrze na Woli, w Cetrum Sztuki "Studio", Teatrze Dramatycznym i Powszechnym. W r. 1990 znów wraca na deski Teatru Współczes­nego, kreując postać Bruscona w "Kome­diancie" Bernhardta. Współpracuje z re­żyserami o różnych temperamentach: Ro­manem Polańskim, Antonim Liberą, An­drzejem Wajdą, Erwinem Axerem. Sam także reżyseruje. W 1988 r. wystawia w Teatrze Dramatycznym sztukę Dorsta "Ja,Feuerbach", w której gra tytułową postać, zaliczoną przez krytykę do naj­świetniejszych osiągnięć artysty. Trudno zliczyć wszystkie jego role, tyle ich było: w teatrze, filmie, telewizji. Na zawsze pozostaną w mojej pamięci takie kreacje jak Arturo Ui ze sztuki Brechta (r. 1962), Łatka z "Dożywocia" Fredry (1963), Edgar z "Play Strindberg" Durrenmatta (1970), Salieri z "Amadeusza" Shaffera (1981), Krapp z "Ostatniej taśmy"

(1985)i Hamm z "Końcówki" Becketta (1986), Feuerbach ze sztuki Dorsta (1988). Będąc do szpiku kości tym, kogo stwa­rzał i grał, pozostawał zawsze sobą. Świa­dom do najdrobniejszego nerwu tej jednej prawdziwie wielkiej metody, która go wiodła od "zewnętrznego poprzez wewnętrze ku podświadomości", wkładał dużo ciężkiej pracy w przygotowanie każ­dej roli. Chciał wiedzieć wszystko o auto­rze tekstu literackiego, o epoce, w której ten tekst powstawał, o postaci, którą miał zagrać. Miesiącami ćwiczył sprawność swojego ciała: ruch, gest, mimikę, głos. Intonację wymawianej frazy, jej przyspie­szenia i zwolnienia, krótkie przystanki i dłuższe pauzy. Osiągał zawsze wyrazis­tość (psychiczną i fizyczną) rysunku po­staci i naturalności dialogu. Oglądając Łomnickiego w teatrze czy kinie miało się wrażenie, że on nie gra, ale że właśnie jest tą postacią. Rzemiosło aktorskie, jego kunszt, było u niego służebne wobec cze­goś większego. Warsztat aktorski - po­wtarzał to nieraz - ma służyć odsłanianiu prawdy o człowieku, pokazywaniu całej złożoności jego natury. Tak naprawdę to bliskim był mu tylko taki teatr, który odpowiadał na pytanie: "kim jest czło­wiek, po co żyje i dokąd dąży".

Śmierć na scenie - piękna śmierć, o której marzy niejeden aktor. Czy śmierć może być jednak piękna? Jest przecież raną w strukturze bytu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji