Artykuły

Massive attack

"Klątwa" wg Stanisława Wyspiańskiego w reż. Olivera Frljića w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Destroix w Przekroju.

Aż strach coś napisać, bo się zaraz "okaże". To może od razu powiem: "Klątwa" mi nie siadła. Jeśli to oznacza, że jestem faszystą, co ja poradzę! Spektakl nie był nudny, ale głupi bardzo. I wtedy, na premierze, nikt nie dymił przed wejściem.

Główny szum na linii jest taki, że to przedstawienie przeciwko Kościołowi. Chcielibyście. W rzeczywistości jest dużo lepiej albo dużo gorzej. "Klątwa" jest przeciwko wszystkiemu. Serio. Nawet przeciw swoim twórcom, odtwórcom, gospodarzom, widzom. Daj cokolwiek Frljiciowi, on ci to strolluje. To trzeba poczuć na żywo, żeby to zrozumieć. Nie zachęcam, nie zniechęcam, i tak pójdziecie, będzie też, jak dożyje, na Boskiej komedii.

Frljić jest wybitnym hellraiserem, "miotaczem piekła", i szacunek ode mnie za wierność powołaniu plus, że gdy coś robi, robi to dobrze, a przynajmniej skutecznie. Sami widzieliście, co się rozpętało, tego mu nie odmówimy. Ale pomyślcie przez chwilę: czy to nie jest gimnazjum? Radykalizm z klatki schodowej? Podobną reżyserię wyczuwam w fandomach piłkarskich, gdy mi wrzeszczą w autobusie i nie powiem, działa.

Spektakl zawiera numer od jakiegoś czasu obowiązkowy w jeździe figurowej na scenie: bycie postacią, ale też aktorem grającym tę postać. Musi, że lubią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji