Artykuły

W każdej ze scen czai się katastrofa

TukaWach to duet tworzony przez Magdalenę Tukę i Anitę Wach, dwie performerki o doświadczeniu teatralnym i tanecznym. 5 czerwca zaproszą publiczność w podróż po "teatralnej wystawie" w ramach spektaklu "Jak Umierają Zające/Prywatna Inwentaryzacja", prezentowanego podczas 23. edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A Part.

Rozmowa z Magdaleną Tuką z duetu TukaWach

Marta Odziomek: W trakcie doświadczania spektaklu "Jak Umierają Zające" widz nie siedzi w fotelu, ale spaceruje po nieznanej mu przestrzeni. Jest więc wytrącony ze swojej strefy komfortu. Czy to poczucie obcości ma jakieś znaczenie dla koncepcji spektaklu?

Magdalena Tuka: - Jego pełny tytuł brzmi: "Jak Umierają Zające/Prywatna Inwentaryzacja". I rzeczywiście - jak forma nazwy sugeruje - ma ono jakby dwie części. Ale "jakby", bo w efekcie zależy nam na wzajemnym uzupełnianiu się. Od początku pracy przestrzeń w tym przedstawieniu sugerowała posunięcia dramaturgiczne, no i "granice" sceny zaczęły się coraz bardziej poszerzać.

Za każdym razem interesuje nas nowe doświadczenie w pracy. Tu, między innymi, właśnie praca z przestrzenią, która wychodzi poza scenę, miesza się ze sferą publiczną, nadając zdarzeniu wymiar nieprzewidywalny. Myślę, że widz - zaznajomiwszy się z "regułą" odbioru spektaklu - tak na prawdę czuje się nawet swobodniej. Może wrócić do jakiegoś miejsca, przyjrzeć się jeszcze raz temu, co pozostało, może stać, siedzieć, chodzić. Ale, jako że naszym bohaterem jest Zając, który lubi zaskakiwać, to niejedyna forma spotkania z nami, bo pojawia się też element nawiązujący do konwencji teatralnej.

Ars Independent Festival. Najgorsze gry, brytyjskie animacje, polskie filmy

Dlaczego wykorzystujecie figurę zająca? Jaka symbolika stoi za tym zwierzęciem?

- Ma niezwykle bogatą symbolikę, pojawia się w wielu kulturach. Co ciekawe, pewne elementy są bardzo podobne. Podam kilka, naprowadzających na spektakl. Jest symbolem transformacji, szczególnie duchowej, poprzez akt ofiary własnej, konkretnie w akcie samospalenia (całopalenia). Obecny jest m.in. w kulturze indyjskiej czy przedchrześcijańskiej Europie. Wynika z osobliwego zachowania tego zwierzęcia podczas pożaru. Ono nie ucieka przed ogniem, a kładzie się w swojej "formie" (czyli miejscu, gdzie zając śpi) i tak niechybnie ginie, pochłonięty przez płomienie. Jest związany z księżycem i intuicją. Oczywiście akt samoofiarowania jest także motywem chrześcijańskim, stąd obecny jest jako symbol odrodzenia. Był też symbolem czarownic, bo pojawiał się "znienacka".

No i jest performance Josepha Beuysa, do którego się odnosimy pt. "Jak wytłumaczyć, czym jest obraz martwemu zającowi" (1956). Artysta w galerii przez trzy godziny chodził od obrazu do obrazu z martwym zającem na rękach. Widzowie mogli oglądać performance przez okna galerii - był on częścią cyklu prac poświęconych tematowi definicji sztuki i być może najważniejszą z nich. To bardzo intrygujący obraz! Jeden z wielu, w którym Beuys wykorzystuje figurę zająca. Piękna jest także jego minimalistyczna praca - pudełko zapałek z grafiką dwóch zajęcy, które bezpośrednio odnosi się do motywu samospalenia.

Druga część tytułu brzmi: "Prywatna Inwentaryzacja". Na ile czerpią panie z własnych doświadczeń?

- Obie z Anitą jesteśmy "paniami po czterdziestce". Fakt ten nas nadal zaskakuje i pomyślałyśmy, że warto się przyjrzeć (oczywiście z przymrużeniem oka) rachunkom "osobistym". Tak więc, sięgamy wstecz, ale według pewnego klucza. Tym kluczem jest właśnie wyżej wspomniana transformacja.

Gdzie się ukrył Tomek? Nowa przestrzeń edukacyjna od soboty w Muzeum Śląskim

Kolejnym tropem było pragnienie znalezienia odpowiedniej formy dla głębokich, ważnych, osobistych doświadczeń - bez popadania w patos i dyskomfort intymnych wynurzeń. Okazało się, że format pseudowystawy, podczas której prezentujemy ponumerowane obiekty oraz krótką, fizyczną akcję związaną z konkretnym wspomnieniem daje nam dużą swobodę wypowiedzi. Właśnie taki rodzaj obiektywizacji prywatności - poprzez obraz i skondensowany, hasłowy komunikat - otworzył nam drogę do intymnego, ale nie krępującego kontaktu z publicznością.

Promujecie panie spektakl poprzez hasło "Ontologiczne poczucie zagrożenia". W czym ono się wyraża?

- Myślę, że towarzyszy ono naszym wszystkim dotychczasowym pracom. Staramy się nadawać spektaklom dość lekką formę, ale jakiś mrok w głębi, może nawet katastrofa czai się w każdej ze scen. Teatr jest miejscem, w którym dużo mówi się o śmierci, sam sobie ma coś ze śmierci. Forma mansjonów (wykorzystywana w tym spektaklu) zawsze bardzo mnie intrygowała, obcowanie z kompletnym, żywym obrazem, zawierającym w sobie konkretną historię i przekaz w bardzo skondensowanej formie. W naszych poszukiwaniach mówiłyśmy dużo o doświadczeniu wizyty w galerii, tak więc prace mają swoje adekwatne tytuły, element żywy (akcja) i martwy (coś zawsze po nas pozostaje, jakieś szczątki).

Ontologiczne poczucie zagrożenia według TukaWach związane jest także z obecnością drugiego człowieka. Żeby stworzyć coś razem, obie musimy najpierw ślepo zaufać wyobraźni, wizji i pragnieniu każdej z nas. Na chwilę trzeba zawiesić twardy rozum i pozwolić rzeczom zaistnieć.

W jaki sposób czerpią panie w spektaklu, który zostanie pokazany podczas festiwalu z twórczości Josepha Beuysa, który przyświeca waszej działalności?

- Traktujemy to zdarzenie spotkania z widzami jako rodzaj rytuału, właśnie odnosząc się do Beuysa. Proponujemy nienachalny, ale rodzaj współuczestnictwa, używamy elementów, które mogą kojarzyć się z rytuałem (transformacja, ofiarowanie, praca z materią organiczną). Jednocześnie balansujemy na granicy światów teatru, galerii sztuki, budynku, w którym właśnie się znajdujemy, tak więc scenariusz otwarty jest w dużej mierze na improwizację z formą.

Spowiedź śląskiej ulicznicy. Premiera monodramu z Elżbietą Okupską

Wcześniej występowały panie pod szyldem Ja Ja Ja Ne Ne Ne. Dlaczego nazwa grupy została zmieniona?

- Lata 2013-2016 to okres formowania się nas jako duetu. Dzięki Beuysowi odkryłyśmy wiele wyzwalających nas jako artystki form wypowiedzi (praca z materiałem organicznym, kreacja własnego mitu i praca z nim, instalacja, performens, tekst, przestrzeń i wiele innych ważnych motywów). To bardzo pomogło nam w kształtowaniu języka pracy. "Jak Umierają Zające|Prywatna Inwentaryzacja" bezpośrednio poświęcone są temu artyście jednocześnie zamykają okres Ja Ja Ja Ne Ne Ne (nazwa pochodzi od pracy dźwiękowej Beuysa z 1967 r) i otwierają nas na wyzwanie pt. "TukaWach".

Przedstawienie będzie można zobaczyć w poniedziałek 5 czerwca o godz. 20 w Teatrze Korez w Katowicach. Bilety: 35 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji